14.11.15

13.11.15 Dziennik -Rozstanie

Piątek 13 dzisiaj, taki niby to pechowy dzień aczkolwiek przezorny nie jestem.
Dzisiaj wychodzę z oddziału.
Aby wszystko poszło sprawnie zrezygnowałem że śniadania i w sumie niewiele straciłem.
Na śniadanie dostał bym
Chleb brązowy
Mini kostkę masła
I dżem lub ser (żadnego z dwojga i tak bym nie tknął)
Pominąłem śniadanie i na 7:30 byłem na masażu klasycznym nóg.
Punkt ósma fizykoterapia i kozetka.
Tutaj znowu usłyszałem że jest lepiej niż wczoraj.
Później tradycyjnie reszta zabiegów.
Powiedziałem wszystkim do widzenia oczywiście dziękując za pomoc i wkład w usprawnienie mnie.
Potem czekałem na wypis prawie do jedenastej...
W międzyczasie przyjechała moja siostra i zabrała moje manele i mnie.
W domu już doszedłem do wniosku że w komplecie nie jestem. 
Brakuje mi kurtki, muszę po nią pojechać.
Okazało się że złapałem w czwartek wieczorem przeziębienie w piątek rano zaczęło przybierać na sile.
Na powrocie zahaczyliśmy o mamę zjadłem kalafiora i zupę ogórkową zapiłem kawą i dalej do domu.
W domu czułem że rozkłada mnie coraz bardziej przeziębienie .
O godzinie 17 zjadłem kolację
Jedną kiełbasę i 1g Antybiotyku
Oczywiście dużo pije wody.
Wieczorem o 20 już nie miałem sił wstać z łóżka
O godzinie 2 w nocy musiałem wstać za potrzebą, z pomocą klamki i futryny udało mi się podnieść.
Zapomniałem dodać że koło 17 ZSZEDŁEM zrobić ogień w centralnym i sprawiło mi to kłopot.

12.11.15

12.11.15 Dziennik przedostatni dzień

;) witajcie
Dzisiaj tradycyjnie pobudka o 6:00 szybkie ogarnięcia się i oczekiwanie na Koryto (śniadanie)
W nocy jakoś zasnąłem , miałem wziąć prochy na sen lecz po ostatnim razie miałem stracha
Na śniadanie
2 kromki chleba razowego
4 plastry kiełbasy
1 mini kostka masła
Potem zjazd na dół na rehabilitację
Musiałem się sprężać  gdyż miałem mieć szkolenie  które jak się później okazało nie doszło do skutku.
Rehabilitację zacząłem od rowerka potem Klocek na stawy skokowe i krzesło potem masaż wibracyjny pleców  i nauka chodzenia.
W między czasie spotkałem Sylwię od masażu nóg.
Powiedziała że podejdzie po mnie na końcu. 
Po nauce chodzenia chwila oddechu i  do dalszej hmmn... Rozrywki na kozetce i tradycyjnie mordowanie na rozciąganiu i gimnastyce nóg .
I  ćwiczenia na brzuchu.
Taryfy ulgowej nie było
Monika jest już świetnym terapeutom mimo że stażystka
Ma ci ona podejście do pacjenta. Paweł też obserwował jak jestem musztrowany. 
A co się naprawdę milo słyszy i co motywuje - powiedział że jest poprawa u mnie że jestem silniejszy.
Ćwiczeń nie koniec..
Monika kazała mi wciskać piłkę podudziem w bok kozetki oczywiście siedziałem na kozetce , raz jedną nogą potem drugą
Następnie też z pozycji siedzącej Monika podała większą piłkę położyła ją pod lewą nogę musiałem postawić stopę na piłce  i kazała mi wciskać nogę (jak bym miał zgnieść piłkę nogą) miałem kontrolować by piłka mi nie uciekła razem z nogą musiałem to kontrolować męczące było to ćwiczenie dla nogi lewej bo jest słabsza. Monika też przepychała piłkę ja miałem za zadanie utrzymać nogę .
To samo z prawą nogą
I jeszcze większa piłka, tym razem miałem usiąść na piłce.
Moim zadaniem było nie spaść, 
Musiałem się utrzymać, w tym ćwiczeniu asekurowała mnie z tyłu Ola.
Było męcząco ale i zabawnie.
Szkoda że od początku nie miałem tego ćwiczenia.
Zresztą wielki szacun dla Pawła ponieważ dołożył mi ćwiczeń ponad to co było w zleceniu.

Dr ordynator chciał mnie oszczędzić.
Zaś ja osobiście bym się bardziej jeszcze sforsował, bo przecież dam radę. 
Trochę czasami z rozumem nie jest za dobrze potem za głupotę się płaci wywołaniem rzutu.
Na szczęście usłyszałem na dziś kończymy!
Świetnych specjalistów trzeba słuchać, a ci którzy się mną zajmowali są naprawdę godni polecenia!
Po 6 zabiegach na górę czekać na obiad i na Sylwię która miała po mnie przyjść jak odprawi  pozostałych swoich pacjentów.
No i przyszła pół godziny przed obiadem
Zabawne było to że nie chciała bym szedł na dół , 
Sylwia weszła i mówi rozbieraj się tutaj na łóżku cię rozmasuję.
Jak powiedziała tak zrobiłem
Sylwia skończyła masaż i zabrzmiały dzwonek na obiad.
Na obiad była
Zupa ogórkowa
Ziemniaki
Klops
Buraczki czerwone
Po obiedzie tradycyjnie pół godziny dla SŁONINY
I zacząłem robić ten wpis w oczekiwaniu na kolację

Na ostatnią kolację dostałem parówkę
4 kromki chleba
I mini kostkę masła

Jutro ostatnie zejście na rehabilitację...

11.11.15

11.11.15 bez podpór

No i mamy środę i imieniny miesiąca 11.11
Dzisiaj laba rehabilitacja od jutra dzisiaj święto.
DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI
Śniadanie jak codziennie z tą różnicą że dłużej można było pospać , minus tylko że trzeba było sobie zaścielić łóżko
Śniadanie 7:15  i znów zaskoczenie. Chciałem wziąć kule lub chodzik  lecz powiedziałem NIE!!!
Idę sam co będzie to będzie.
I udało się , poszło mi lepiej niż mogłem się spodziewać ;)
I tak już od rana każde przejście bez wsparcia .
Obiad super
Rosół
Ziemniaki
Kalafior i mięso
I znowu łóżko
 
Zabrzmię może śmiesznie ale ZMĘCZYŁO MNIE NIC NIEROBIENIE
Hi hi

10.11.15 Dziennik Dzień na wariata

Kolejny dzień kolejne śniadanie
3 kromki chleba razowego
Mini kostka masła
Pasztet drobiowy
Dziś nie czekałem na wizytę bo i  tak nic z niej nie wynika, poza tym mam mieć  szkolenie o 10:00  chciałem zdążyć z kilkoma ważniejszymi zabiegami oczywiście bez nerwa na dole się nie odbyło,
Okazuje się że jeden moherowy beret mi podniósł ciśnienie delikatnie mam tu na myśli matkę dr  laryngolog z Kępna 83 lata babcinka  najmądrzejsza z całej wsi i ma 5 lekarzy w rodzinie etc.
Fajne jest to że dziadek 85 lat mój sąsiad z łóżka to jej miłość z przed ponad 60-ciu laty! Najfajniejsze jest to że chowa się przed nią, jak ona się pojawi to on znika w moment można powiedzieć flash :)
Ale wracając do zabiegów to udało mi się wyrobić do szkolenia że wszystkich prócz jednego .
O 10:30 odebrałem telefon i dowiedziałem się że szkolenie się dzisiaj nie odbędzie bo jednej z przyszłych pracownic coś wypadło do jednej nie można się było dodzwonić a jedn zrezygnowała.
Koleś szuka nowych osób w to miejsce  .
Przy okazji chwilę na spokojnie na osobności porozmawiałem z przyszłym szefem i w sumie powiedział MI że rozmawiał z nami nawijając coś na temat pracy i ludzi naszych potencjalnych klientów  powiedział że miał za zadanie tą pierwszą rozmową nas zniechęcić do tej pracy. Chodzi o to by zostali najlepsi najodważniejsi.
Moje notowania wzrosły ponieważ nie zrezygnowałem i dodatkowo czekałem na umówione spotkanie.
Po rozmowie umówiliśmy się wstępnie na czwartek na rozmowę.

Został mi jeszcze masaż ale Sylwia wypędzając mnie rano powiedziała że po mnie przyjdzie jak rozmasuje starsze osoby i tak czekałem do obiadu

Na obiad pomidorówka z makaronem

Ziemniaki 
Mięso i chyba jakaś kapusta

Po obiedzie nie było pół godziny dla SŁONINY  tylko dla Sylwii 
Czekała na mnie na dyżurce
Zdążyłem przejść zaszła za mną od tyłu
Ty pójdziesz teraz ze mną! 
Tak mnie zaskoczyła że się obejrzałem i straciłem równowagę , dużo mi nie brakło BYM PIERDYKNOŁ :)

Masaż zniosłem nader dobrze
Po powrocie się położyłem ,  miałem problem z kondycją przez ból pleców.

Po południu odebrałem 2 telefony z ofertami pracy dla mnie
1 telemarketerem stacjonarny w biurze w Warszawie i druga jako marketer terenowy
Za obie podziękowałem
Godzina 17:15 kolacja
Chleb brązowy
Mini kostką masła 
Wędlina

Po kolacji miłe zaskoczenie w osobie NATKI I MONIKI  kuzynki NATKI
Skubana wie jak humor poprawić człowiekowi
Wyszły o godzinie 20:00 


Na tym już koniec dnia na wariata :)



10.11.15

9.11.15 Dziennik

Tak zaczyna się dziać .
Dziać w moim życiu. 
Rano jak nigdy ZSZEDŁEM o godzinie 8:00 na zabiegi i to było tuż po śniadaniu na które był chleb 3 kromki
mini kostka masła
3 plastry wędliny
Po zjeździe na dół o 8 też miałem zaplanowane ćwiczenia by się wyrobić na rozmowę kwalifikacyjną. 
W sumie  zmotywował mnie szwagier Grzegorz .
Namówił mnie mało tego napisał moje CV od nowa i wysłał kilka odpowiedzi na oferty.
Na kilka ofert pracy sam odpowiedziałem  i mam sukces!
Ale teraz tak, zacząłem tak ćwiczenia by najdłuższe zrobić przed rozmowa kwalifikacyjną o godzinie 9:30 rozmowa przez telefon i podobnie ze wstępnym szkoleniem które miało być o godzinie 10:00 
Rozmowa się w miarę udała ale ostatecznie szkolenie już się nie odbyło ponieważ którejś rozmówczyni nie pasowało coś i przełożyli szkolenie na jutro. Na moją prośbę zostało przesunięte na godzinę 10:30
Skończyłem gimnastykę na której też dostałem po dupie a bardziej po plecach.

Powrót do góry chwila oddechu i obiad na który było
Rosół z krupniku z makaronem
Ziemniaki jakieś mięso i jakaś kapusta czerwona.

Do kolacji czas minął przy grze w pokera

Na kolację 
Chleb
Mini kostka masła
I wędlina
Wieczorem poprosiłem o prochy na sen , dostałem ćwiartkę tabletki uśmiechnąłem się myśląc że to żart, położyłem się wziąłem telefon by obejrzeć jakiś film i film to mi się urwał...

Noc też miałem z przygodą przez tą ćwiartkę  tabletki.


8.11.15

8.11.15 Dziennik,moje kolejne sukcesy

Tak dzisiaj powrót z przepustki .
Wczoraj kolejne zaskoczenia w sumie dwa.
1- to 10 przysiadów, wprawdzie z podporą w postaci blatu w meblach kuchennych ale dałem radę z nogami opuścić i podnieść moje cielsko
2- ZSZEDŁEM do piwnicy dwa razy do pieca dołożyć.
Dodam że nie było to możliwe już od 2 miesięcy!
Dzisiaj wstałem po godzinie 9:15 nawet wyspany na śniadanie.
Papki 3 szklanki różnych mieszane.
Drugie śniadanie wątróbka z cebulą robiona na SMALCU.
W sumie wypiłem ponad litr wody do 11 godziny. 
Obiad godzina 13
Rosołek
Kapusta kiszona gotowana kraszona z zasmażanym boczkiem. 
Za trochę czeka mnie przymusowy spacer  w towarzystwie siostry czuje że to będzie piekło , taka moja Zielona Mila.
Jeszcze 6 szklanek witamin w postaci papek
Wysłałem też CV na kilka ofert pracy, zobaczymy co z tego będzie.

Kolejny sukces na jedną ofertę dostałem odpowiedź.


Na kolację jadłem papki i orzechy laskowe
O 20:00 byłem już na oddziale.

Siostra też mi się pochwaliła że zbiła poziom testosteronu z 6 do 1 w bardzo krótkim czasie
Nie tabletkami zdziwicie się ale zaczęła pić mięte usłyszałem by się nie chwalić.


7.11.15

7.11.15 Dziennik przepustka!

Dziś sobota dzień przepustki.
Ale pobudka 6:15 trochę się ogarnąłem,potem śniadanie:
mini kostka masła
3 kromki chleba
kilka plastrów wędliny.
Po śniadaniu mini wersja zabiegów. Mini bo tylko 4 zabiegi z 7
Masaż wibracyjny wypadł
Masaż ręczny wypadł
I gimnastyka z fizjoterapeutką wypadła.
Sobota ludzie chcą wolne po tygodniu pracy.
Obiad w domu
Miały być papki, były obiecane
A tutaj echoooo!
Ugotowałem tytkę ryżu i zjadłem jeszcze 3 mandarynki.
Potem poprawiłem CV i szukałem pracy przez NET w domu.
O 17:00 zjadłem kolację: 
kawałek kiełbasy na gorąco
Teraz leże bo plecy bolą jak cholera
Swoją drogą po kolacji młodzi poszli na trening a ja ośmieliłem się zaryzykować i poszedłem do piwnicy jest ok 14 stopni i bez większych problemów je pokonałem aż dwa razy tam i z powrotem
SUKCES!!!!

6.11.15

6.11.15 Dziennik Kule

Tak pobudka była ciężka i wstawanie też choć nie tak bardzo jak wczoraj, za chwilę śniadanie.
Na śniadanie: 
3 małe kromki chleba razowego
1 mini kostka masła
I około 100 gram sera białego
I  wizyta zleciała błyskawicznie, lekarz przeleciał jak pędziwiatr.
Zabiegi też  ekspresowo zleciały i szczerze mówiąc  w dupę dostałem wg moich możliwości  i czuje się lepiej .
Bo i lepiej mi się wracało z piwnicy .
Co do zabiegów to terapeuta no fizjoterapeuta mówi mi że robimy ponad stan ponad to co dr zapisał, bo to co zapisał to w sumie nic nie wnosi .
Dzisiaj przy treningu wyszło że on też zna podstawy PNF
Zorientowałem się przy jednym z ćwiczeń i zapytałem go by się upewnić.

Zaraz obiad, ciekawe co zaprponują w menu. No i w menu była: 
zupa grochowa
może łyżka ziemniaków gniecionych
1 jajo sadzone na miękko

Do kolacji mniej zmęczony niż wczoraj jakoś doczekałem

Na kolację dostałem mini kostkę masła
3 kromki razowego chleba 
I paprykarz


05.11.15 Dziennik

Hej,
rano wstałem z zakwasami na mięśniach tam gdzie nie sądziłem że mogą być zakwasy.
Chęci na zejście na zabiegi? Brak.
Rano tradycyjnie ogarnięcie się , śniadanie: chleb brązowy , wędlina , mini masło
Po śniadaniu  zabiegi tradycyjnie to samo tylko zmiana była w fizykoterapii  część ćwiczeń się zmieniła .
Tradycyjnie też się wykończyłem, zajechałem.
Mimo to że byłem zajechany to z powrotu na sale jestem zadowolony bo powrót był bez większych problemów.
Na obiad:
Zupa Grochowa
Ziemniaki
Surówka
Klops
Po obiedzie udałem się na łóżko już wtedy dopadło mnie zmęczenie, zasnąłem
Przebudziłem się z mulozą, byłem rozbity.
Trochę zajęło mi dojście do siebie ale się udało. 
Myślałem że mam rzut  sm ale jak doszedłem do siebie byłem już pewny że nie mam rzutu.
Po godzinie 15:00  zadzwoniłem do dziewczyny fizjoterapeutki która masuje i prowadzi rehabilitację w metodzie PNF u pacjenta w domu w przyzwoitej cenie .
Na kolację
3 kromki chleba
Mini kostka masła i kilka plastrów wędliny.

4.11.15

04.11.15 Dziennik

Jestem zadowolony, z wczorajszego dnia i wysiłku
Ja w sumie nie zauważyłem różnicy ale panowie tak .
Komentarze to tylko :
ALE TY ZAPIERDALASZ !
MOŻE I ORDYNARNIE ALE BUDUJĄCO .
Dzisiaj wstałem po 6 rano,  faktycznie jak bym pewniej chodził i szybciej.
Dzisiaj na śniadanie
2 kromki chleba razowego
1 tyci kosteczka masła
2 plastry wędliny
Po śniadaniu pół godziny dla SŁONINY i jazda na dół .
Nie czekałem już do 9:30 tylko ZSZEDŁEM  o 8:30  mając na uwadze wcześniejszy poniedziałkowy a raczej wtorkowy wycisk .
W sumie dobrze że ZSZEDŁEM bo też dosyć długo mi zeszło na zabiegach do góry byłem o 11:30 także miałem czas by złapać oddech przed obiadem.
Ale dzisiaj trochę inna kolejność ćwiczeń na dole .
Zacząłem od masażu wibracyjnego potem nauka chodzenia , krzesło , Klocek , rower , fizykoterapii na której znowu dostałem wycisk na szczęście lepiej go zniosłem i wziąłem chodzik- balkonik.
Ledwie przyszedłem na masaż do Sylwii który zostawiłem na koniec .
Sylwia rozmasowała zmęczone napięte mięśnie i na górę wróciłem znacznie sprawniej i w sumie Sylwia nie musiała ale sama zrobiła mi masaż pleców  kojąco mi było.
Po chwili odpoczynku czas na obiad
Na pierwsze zupa pomidorów z ryżem
Na drugie surówka z kapusty z jabłkiem i śmietaną
Ziemniaki
Mięso gulaszowe które się przypaliło
W sumie było pysznie
Kolacja
3 kromki razowego chleba
1 tyci kostka masła
I pół pomidora

3.11.15 Dziennik

Hej, pisze dzień później. Dzień rozpocząłem dość fajnie, tradycyjnie śniadanie na które  były 3 kromki chleba razowego łyżka stołowa dżemu i mała kostka masła.  Po śniadaniu miała być wizyta która była przełożona na późniejszą godzinę i na którą się nie załapałem co się później okazało.
Jak wizytę przełożyli na później to zjechałem na dół na zabiegi, które zacząłem od masażu wibracyjnego pleców.
Potem przyszedłem na masaż nóg, potem poszedłem na  naukę chodzenia , następnie rower fotel i klocek a na koniec fizykoterapia coś w stylu ćwiczeń.
Te ćwiczenia mnie nieźle wykończyły, zajechały.
Kurcze ledwo na górę dotarłem może i głupotę zrobiłem bo nie ZSZEDŁEM z chodzikiem tylko z kulom .
Ledwo ledwo po ścianie , chłopaki jak mnie zobaczyli to mieli ubaw ale i współczucie...
Dotarłem do pokoju to pierwsze co to tekst : ALE CIĘ ZAJECHALI DZISIAJ ,
NIE BYŁO CIĘ TAK DŁUGO ŻE MIELIŚMY JUŻ IŚĆ CIĘ SZUKAĆ
Padłem na łóżko dobrze się jeszcze nie ułożyłem i słyszę Mikołaj dzwoni wzywając na obiad.
Na pierwsze danie zupa fasolówka, na drugie marchewka gotowana ziemniaki i chyba karkówka pieczeń czy coś w ten deseń
Potem powrót do pokoju  i na łóżko znowu opanowałem w sumie zamknęły mi się oczy nie wiem na jak długo. .
Wiem że jak się przebudziłem to czułem się lepiej. Jeśli chodzi o zmęczenie, bo jeśli chodzi o ból to głowa mnie bolała jak cholera. Do kolacji jakoś zleciało trochę na komputerze popracowałem.
Na kolację 3 kromki razowego chleba i 1 parówka jeszcze serek topiony
I w sumie dzień zakończony.

2.11.15

2.11.15 Dziennik

Wczoraj miałem gorszy dzień, kiepską formę. Dziś już zdecydowanie lepiej, mam silniejsze nogi etc.
Śniadanie zacząłem od papek a na obiad gotowane mięso.

No i zaszalałem z miesiąc nie byłem u mojej ciociuni i dzisiaj w końcu poszedłem.  Czyli jakieś 100 metrów w jedną stronę pokonałem, schody, odległość i znowu schody i powrót i tym razem o 2 kulach! :)
Miesiąc temu szedłem z balkonikiem i jednych schodów nie byłem w stanie pokonać bo było we mnie za mało siły. 

Weekend za mną. Jestem  w drodze do szpitala.
Brakuje mi gimnastyki terapii i w ogóle oddziałowego klimatu.
Jeszcze 2 tygodnie przede mną a potem będzie żal odejść...
Myślę, że jutro mnie rozmasują, nie mogę się doczekać. Już nie chodzi o nogi bo są słabe (ale już nie długo)  za to plecy bolą jak cholera...

1.11.15

1.11.15 Dziennik

Siemka ;)
Dziś pierwszy dzień kolejnego miesiąca
Wciąż się zaskakuje choć by tym że chodzik- balkonik został w szpitalu, kule u mamy a ja w domu chodzę bez KUL i nie opieram się o ściany :)
Sukces!!!
Mówię w piątek na wizycie że jest lepiej że mną etc . a on że to za wcześnie by to było skutkiem rehabilitacji czy jakoś tak.
Jeśli to nie efekt rehabilitacji to co się ze mną dzieje?
Wczoraj kolacja już z papek dzisiaj śniadanie tak samo z tym że jeszcze dodatkowo tłusty duszony łosoś został "wrzucony" przeze mnie do żołądka .
Powiem wam że potrawy bez przypraw mają niezły smak.
Jestem ogólnie zadowolony i szczęśliwy!
Obym nie oszalał z tej radości, ale czuje że będę góry przenosił. Po rehabilitacji mam zamiar szukać pracy , by wyjść między ludzi .
Najlepsze w tym jest to że czuje a nawet jestem pewien że dam radę.
Pozdrawiam Czytelników!