📝 5 grudnia 2020
To moje SM jest jakieś dziwne…
Dzisiaj wracam myślami do czegoś, co od dawna siedzi mi w głowie jak drzazga, której niby nie widać, ale ciągle uwiera. I im dłużej o tym myślę, im więcej sytuacji składam do kupy, tym bardziej dochodzę do wniosku, że coś tu od samego początku nie grało.
Bo wiecie… całe to moje „stwardnienie rozsiane” — to miało być oczywiste, miało się wszystko zgadzać, miało pasować do książkowego obrazka. A życie sobie, książki sobie.
I powiem to tak, jak czuję: coraz częściej wychodzi na to, że byłem robiony w trąbę.
Jakby wciągnięty w coś, co od początku mi nie pasowało, ale nie miałem wtedy siły ani wiedzy, żeby to kwestionować.
Pamiętam tamten moment — 2020 rok. Rehabilitacja. Zwykła rozmowa, jakaś luźna uwaga.
Rehabilitantka patrzy na mnie i mówi:
„Twoje SM jest dziwne.”
No to pytam:
— Dziwne, czyli jakie?
A ona z pełną szczerością (i taką miną, jakby miała ochotę powiedzieć więcej, ale nie wypada):
„Bo mi się ***** wydaje, że ty tego SM w ogóle nie masz.”
I to był pierwszy raz, kiedy ktoś powiedział na głos to, co we mnie od dawna siedziało.
A później jeszcze ten jej znajomy bioenergoterapeuta — facet, który z medycyną nie miał nic wspólnego, ale coś tam „czuł”, że ja tego SM nie mam.
I niby człowiek nie wierzy takim historiom, bo to nie lekarze, nie specjaliści od neurologii… a jednak coś w tych słowach zapadło mi w pamięć jak haczyk.
I od tamtego momentu minęło sporo czasu, wiele miesięcy obserwacji, porównań, badań, zachowań mojego własnego ciała.
I dopiero teraz widzę, że tak naprawdę nic nie było „książkowe”.
Ani objawy, ani rozwój choroby, ani reakcje organizmu.
Kiedyś to wszystko spychałem na bok — bo lekarz powiedział, bo diagnoza już jest, bo inni mają gorzej.
Ale dzisiaj, z perspektywy tych wszystkich lat, mogę powiedzieć jedno:
To moje „SM” od początku było jakieś… nielogiczne.
Jakby ktoś włożył mnie w czyjąś inną historię.
I tak sobie siedzę z tym 5 grudnia 2020, analizuję, wracam pamięcią, sklejam fakty. I naprawdę zaczynam wierzyć, że to nie było żadne „fajnie rozsiane”, tylko nieporozumienie, które ktoś postawił pieczątką i kazał mi z tym żyć.
A ja?
Ja dopiero teraz zaczynam mieć odwagę to kwestionować.
I zapisywać.
Po swojemu.
Bez cenzury.
#hashtagiPL
#stwardnienierozsiane #pamiętnikzdrowia #mojahistoria #bezfiltra #prawdziweżycie
#hashtagsEN
#multiplesclerosisjourney #healthtruth #mystory #uncensoredthoughts #lifewithquestions

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz