29.2.16

28.02.16 Dziennik- 4 pelny weekend lutego za nami

Hej :)

Tak kochanie czwarty pełny weekend lutego za nami Dlaczego o tym znowu wspominam Ano dlatego że pełne 4 weekendy w lutym zdarzają się bardzo rzadko raz na kilkadziesiąt lat
Klej do rzeczy Wczoraj była niedziela i całkiem nieźle oraz szybko zleciała
Dziś rano byłem pierwszy na nogach cała reszta domowników spała
Jaja kawa śniadanie komputer poczta elektroniczna partia pasjansa który mi wyszedł całkiem nieźle ponieważ nie skończyłem na czterystu punktach tylko prawie na tysiącu
Od wczoraj też zacząłem intensywniej uczyć się języka angielskiego i powiem wam mam nawet efekty opanowałem prawie 100 słówek gdzie w osiemdziesięciu zrobiłem tylko jeden błąd
Obiad Mieliśmy o godzinie 1100 A na obiad były ziemniaki surówka sos schabowe uraz mięso mielone zawijane w HBO czy takie można powiedzieć kulki
Po obiedzie wyjazdy do mamy na kawę Posiedzieliśmy trochę było rodzinnie a później przyjechaliśmy do Szwagros twa ponieważ sklerozy to tylko nogi bolą a w tym wypadku opony w aucie
Ostatnio jak byliśmy zapomniałem kamizelki z kluczem do domu
Przyjechaliśmy po godzinie 19 i  ponownie poczta kąpiel TV juszko
Moje rehabilitację rehabilitacja jest już na półmetku Czyli jeszcze 5 dni przede mną
Na dziś to już wszystko Kochani zapraszam was jutro Pozdrawiam

28.2.16

27.02.16 Dziennik- towarzysko

Hej :)

Tak dzisiaj koniec soboty wyjątkowej soboty ponieważ to już czwarta sobota w miesiącu lutym to się zdarza raz na kilkadziesiąt lat jeśli nie kilkaset
W sumie to pełny czwarty weekend miesiąca lutego
Dzień rozpocząłem dosyć późno bo wyjątkowo wstałem o godzinie 9 00
Ogólnie rzecz biorąc jak na wyjątkowość czwartej soboty w lutym jest nudno przynajmniej dla mnie nie biorąc pod uwagę wejścia do cioci na kawę i wyjazdu na urodziny szwagra urodziny wróciliśmy przed godziną w sumie było fajnie pyszne jedzonko super
Dzisiejszy dzień postanowiłem odpuścić jeśli chodzi o gimnastykę ponieważ w Kępnie na rehabilitacji dosyć ostro dostaje popalić
Więc niech mięśnie i organizm sobie odpocznę
Za kilka minut rozpoczyna się niedziela czwarta niedziela lutego i twardy pełny weekend
A co pokaże niedziela to zobaczymy jeszcze
Nie mówię wam ale w sumie kilka dni temu dowiedziałam się ciekawej rzeczy sama sobie tego nie doświadczyłem i nigdzie tego nie wyczytałem ale podobno ktoś miał łuszczycę w sumie znajomy swego czasu znajomych udało mu się ją wyleczyć kąpiel ami z algami morskimi Czy to jest możliwe nie wiem
Nie wiem co jeszcze czy to możliwe ale bardziej pewny bo słyszałem z bezpośredniego źródła od jednej kobiety że miała problem z ostrogami na stopach niby ostrogi usuwa się operacyjnie ona poszła za radą jakiegoś starszego gościa kilkanaście lat do tyłu
Koleś poradził tej pani by zwijała stopy konkretnie pięty świńską skórę na noc Ogólnie to miał być układ danego miejsca zawinięty bandażem
Kobieta powiedziała że świńska skóra była strasznie wysuszona  rano jak ją zdejmowała Z500
Powiedziała też że po jakimś czasie skóra na piętach stała się taka ciągnąca miękka strasznie
Ogólnie ostrogi zginęły
Ja na szczęście nie musiałem sprawdzać żadnego z tych obu sposobów to znaczy leczenia łuszczycy algami morskimi jak również ostrogi na piętach okładami skóry wieprzowej

Na dziś to wszystko Kochani zapraszam was jutro Pozdrawiam

27.2.16

26.02.16 Dziennik-Połowa rehabilitacji

Hej :)
Tak, dziś piąta godzina rehabilitacji z dziesięciu czyli jeszcze 5 dni przede mną.
Powiem Wam że dziś miałem jakiś lepszy dzień przynajmniej od rana wstałem przyzwoicie, zasuwałem jak nowo narodzony. W każdym razie tak się czułem co potwierdziła też Agnieszka. Widziała jak schodzę po schodach pojechałem na rehabilitację, była w szoku.
Była też zdziwiona jak wyszedłem z budynku po rehabilitacji ponieważ nogi miały co robić miałem zachwianą równowagę.
W sumie wszystko wróciło do normy.
Ale wracając do rehabilitacji tym razem była Oliwia.
Zacząłem od jazdy na rowerze stacjonarnym. Kurcze fajna fura, raczej fajnie się na tym jechało. 
Jest to rower jakoś inaczej skonstruowany ma koło zamachowe czy coś w tym stylu. Nie wiem jak jest spowolniony czy jak jest nakładane obciążenie ale wiem że fajnie się na tym jechało a nie tak jak na tym rowerku który mam w  domu.
Ten rower to nieporozumienie .
Poza tym były ćwiczenia na leżąco
Fajne było to w którym musiałem kulać stopami piłkę po ścianie.
Wierzcie mi jest to sztuka zwłaszcza jak się ma jedną nogę słabszą.
Na szczęście już niedługo ponieważ będzie funkcjonować jak ta druga noga.
Ale wracając do ćwiczenia to piłka robiła co chciała i na boki i w dół chciała uciekać ja miałem za zadanie ją toczyć w górę i w dół bardzo małymi kroczkami.
Jako że piłka uciekała mi bardzo na boki Oliwia przyniosła wałek dmuchany.
Tym wałkiem kilka razy podjechałem w górę i w dół nim mi uciekł ponieważ noga zrobiła się bardzo ciężka.
Nic dziwnego że bratowa była w szoku bo ledwo stałem na nogach.
Po powrocie do domu ziemniaków nie musiałem wstawiać, gotować, obierać i co tylko jeszcze było z nimi możliwe do zrobienia bo zostały z dnia wczorajszego. 
Poświęciłem się zatem nauka angielskich słówek.
I zrobiłem postępy ponieważ dobiłem do setki z 60.
Nie pamiętam z jakiej strony uczę się słówek chyba z tej- podaję poniżej link:
www.1000-slow.pl/demo.php
Bardzo fajny interfejs jest na tej stronie i dwa rodzaje raczej dwa języki do wyboru niemiecki oraz angielski.
W sumie ktoś mi powiedział że same słówka to nic nie pomogą ponieważ to będzie tyle samo co kali pić Kali jeść.
Jak dobiłem do setki to na końcu są krótkie zdania sformułowany raczej skonstruowane z tymi wyrazami, których się uczyłem i powiem Wam że to wcale nie jest kali pić, kali jeść i jest już bardzo dużo tych słówek.
Wersja demo zawiera tłumaczenie z angielskiego na polski pytałem, pisałem do twórcy strony dlaczego nie ma też w wersji z polskiego na angielski w odpowiedzi dostałem że taka wersja jest ale w pełnej wersji. Nie jest to też drogie zresztą zobaczcie sami jak zajrzycie na stronę 1000 słów.pl
Na pewno w pełnej wersji można pobrać sobie słówka na komputer, można wydrukować i się ich uczyć. Jest też dostępna opcja nie wiem jak to nazwać w każdym bądź razie słyszy się rozmowy i słówek można słuchać.
Dodatkowo jeśli ktoś chciałby uczyć się angielskiego za darmo na internecie to też jest taka strona na dobry początek. Myślałem tylko że to na Smartfony do pobrania ze sklepu Play okazuje się że jest też na komputery Ta wersja Duolingo. 
Na dziś to wszystko. 
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)

25.02.16 Dziennik- Inna rehabilitantka

Hej :)
Co do mojego wstawania i poranka to już pisać nie będę ponieważ to jest już oklepane i standardowe dla każdego dnia.
Dziś na rehabilitację pojechałem z siostrą.
Na miejscu okazało się że nie ma Oliwii na sali.
Później dowiedziałem się że dziewczyny chodzą rehabilitować pacjentów w szpitalu.
Oliwii wprawdzie nie było ale była inna dziewczyna, która dała mi w kość.
Cholera dlaczego tak jest że są ludzie do których mogą mówić jak do słupa a słup stoi jak d***
Mam na myśli to że są tacy którzy mogą się powtarzać i powtarzać bez końca, myśleć co robisz po prostu musisz to inaczej i to nie dociera do głowy.
Są tacy, którym wystarczy że powiedzą raz i idzie w pięty.
Na przykład daleko nie przymierzając rehabilitantka, która mnie obsługiwała zamiast Oliwii albo psiapsiółka Marzena z Wrocławia ta jak już coś powie to no naprawdę równie dobrze jakby w pysk strzeliła
A ona tylko mówi. Idzie w pięty naprawdę.
Południe i popołudnie standard, tradycja- TV i karty. 
Zapraszam na stronę: 

26.2.16

24.02.16 Dziennik- Wykończony

Hej :)
Tak dziś mamy środę 24 lutego.
Dzień tradycyjnie rozpoczyna się od podniesienie tyłka z łóżka, kawy i śniadania.
Dziś znowu dzień zapowiada się dosyć pracowicie.
Na rehabilitację pojechałem z siostrą.
Dziś dla odmiany dostałem trochę popalić. Głównie ćwiczenia na leżąco, były jakieś też stojące ale wszystkie były ukierunkowane, skupiające się na nogach.
Ledwie wyszedłem z sali, że już o dojściu do auta nie wspomnę.
Ale jakby nie patrzeć, nie chodzę tam po to, żeby mnie głaskali tylko żeby stanąć na nogi.
Mam plan złożyć w przyszłym tygodniu curriculum vitae w jednym z dużych lokalnych firm.
Może się uda, może się znajdzie dla mnie zajęcie ale muszę być jak najbardziej na chodzie.
Po powrocie z Kępno pobuszowałem trochę w internecie, obrałem ziemniaki, przygotowałem do gotowania. 
A w południe przyjechał do mnie znajomy na ploty.
W międzyczasie ugotowałem ziemniaki i szykowałem się do wyjazdu na tomograf do Namysłowa.
O tym już wspominałem że zadziwiające jest to że czekałem około trzech tygodni by zrobić tomograf na NFZ.
Gdzie indziej kolejki są minimum trzy miesiące więc dla zainteresowanych w Namysłowie tomograf mieści się w szpitalu miejskim zaraz przy wejściu głównym.
Ale cóż pojechaliśmy na tomograf znaleźliśmy ustrojstwo, znaczy gabinet.
No też było małe zamieszanie ponieważ weszliśmy głównym wejściem wchodzimy do holu szpitala tu znajduje się na ścianie tablica informacyjna.
Siostra czyta tablice i nie ma tomografu a właściwie nie jest napisane gdzie on się znajduje.
Widzę wychyliła się z gabinetu nieopodal jakaś kobieta. Mówię do Kasi zaraz się dowiemy gdzie jest tomograf. Ona się odwraca żeby iść  zapytać patrzy i mówi śmiejąc się, Michał tomograf jest za tobą.
Co do samego tomografu. Wchodzę do gabinetu a właściwie podaje dokumenty przez okienko. 
Za chwilę zaprasza mnie jedna kobieta do środka i daje pół litra jakiegoś płynu do wypicia.
Z zastrzeżeniem proszę  pić powoli przez 30 minut, później pana zawołam.
Przy okazji dowiedziałem się gdzie jest toaleta w razie "wu".
Pół godziny minęło, kobieta po mnie wyszła, zaprosiła do środka na badanie. 
Proszę się położyć ja muszę się wkłuć, żeby podać kontrast.
Wkuła wenflon przyczepiła jeszcze jakieś urządzenie do ręki. Jak zapytałem co to, to usłyszałem że to jest automat, który podaję kontrast.
Masakra, trochę się przeraziłem. Obsługiwał mnie automat Shox.
Badanie trwało w granicach 35 minut, badanie z kontrastem. Właściwie wstrzyknięcie kontrastu było po jakiś 10-15 minutach.
Wiem dlaczego miałem być na czczo. Dziwnie się czułem po kontraście, tak minutę po podaniu.
Tak szybko krąży krew w żyłach i roznosi na przykład tlen którym oddychamy. 
Ćwicząc, Oliwia nie raz i nie dwa powtarzała oddychaj głęboko. Cztery razy głęboko wciągaj powietrze nosem, wypuszczaj ustami dłużej niż wciągasz. 
Wiecie nie myślałem że tak szybko krąży.
Ja wiem że wystarczy chwilka, żeby się rozniosło po organizmie. 
A  kontrast potrzebował moment, żeby się rozejść. 
Pierwsza zrobiła się zimna ręka, później dziwnie mi się oddychało a na sam koniec człowiek i chemiczny środek w ustach, dziwny smak.
Po tomografie kazali mi jeszcze siedzieć pół godziny nim zdejmą wenflon z ręki.
Zabezpieczenie pewnie przed tym bym nie padł poza szpitalem gdyby się coś działo.
Przeżycie z tomografem było delikatnie mówiąc traumatyczne a dokładniej kontrast który podał automat. 
Po powrocie do domu mogłem już spokojnie coś zjeść. 
Później odwiedziłem pocztę elektroniczną i TV.
Dzień był taki, że byłem zajechany konkretnie jak koń po westernie.
Oczy zamykały mi się już po dwudziestej drugiej, muszę siedzieć na siłę to niefajne.
A jeśli chcielibyście  wysłać SMS lub się podzielić 1% (który idzie z konta US nie Waszego) i wspomóc mnie w  rehabilitacji czy usunięciu przeszkód architektonicznych to przesyłam ulotki i link do strony fundacji AVALON: 




Na dziś to już wszystko Kochani. 
Zapraszam Was ponownie jutro. 
Pozdrawiam

25.2.16

23.02.16 Dziennik - Rehabilitacja dzień 2 i nerwy

Hej ;)
Tak, już ochłonąłem ale do czego zmierzam albo raczej zacznijmy od początku. 
Pobudka standardowo godzina szósta, później kawa, śniadanie, poczta e-mail i partyjka pasjansa.
Następnie wyjazd do Kępna, do szpitala na rehabilitację.
Sama rehabilitacja jak zwykle bardzo szybko minęła ale i pracowicie.
W sumie do Kępna pojechałem z Justyną i z młodszym komandosem.
Musiała iść z młodym do ortopedy zobaczyć co się dzieje, że bolą go pięty i ma jakieś dziwną narośl na piątej kości obu stóp.
Ogólnie nerwa złapałem gdy byłem już po gimnastyce.
Justyna powiedziała że auto stoi na placu, jest niedaleko. Zapomniała dodać że tam zdrowy ma co robić żeby przejść między kałużami.
Na ten plac potrzebna była by amfibia.
Ogólnie to po skończonej rehabilitacji zadzwoniłem do niej zapytać gdzie jest, jak długo jeszcze i gdzie stoi samochód.
Powiedziała, że auto jest blisko, niedaleko a ona była już u lekarza ale poszła zrobić RTG młodemu i teraz wraca do gabinetu.
Jako że auto było otwarte i teoretycznie daleko nie było postanowiłem pójść dałbym radę gdyby nie te cholerne kałuże rozmiaru jezior.
Wyszedłem na plac, stwierdziłem że za dużo aut stoi, na suchym mało miejsca do przejścia o jednej kuli. Postanowiłem zatem zaczekać na Justynę bo skoro wracała już ze zdjęciem RTG do doktora to zaraz będzie obsłużona.
Jakbym wiedział że będę stał, czekał pół godziny, wróciłbym do środka i usiadł, poczekał aż podjedzie.
I tak stałem i stałem. Kilka samochodów się rozjechało, Justyny z młodym nie było widać. Pomyślałem pójdę, samochody wyjechały a tam gdzie stały było w miarę sucho.
Jak postanowiłem tak zrobiłem. Poszedłem do samochodu fakt dużo nie brakło że poleciałbym na pysk ale miałem farta, udało mi się utrzymać na nogach i dojść do auta.
Wiecie co się stało?
Jak usiadłem w aucie może siedziałem dwie minuty i przyszła Justyna.
Ale miałem nerwa, masakra.
W sumie styl slalomem pomiędzy kałużami pokonał bym pewnie lepiej przed gimnastyką ale nie po.
Wracając do domu pomyślałem że pojedziemy na kawę do mamy, żeby nie robić kółka.
Na kawie posiedzieliśmy chwilę przy okazji Justyna opowiedziała jak tam było u lekarza i co powiedział doktor.
Powiem Wam że to żenada. Idzie człowiek na NFZ, doktor pokazuje kartę z przyklejoną kartką z napisem pacjent płaci sam. Doktor mówi do Justyny: "takich pacjentów to ja lubię".
Jak myślicie co miał na myśli?
Mi przychodzi tylko jedno do głowy ale to może tylko ja tak myślę. 
Który lekarz i co powiedział już nie powiem.
W sumie na godzinę pierwszą młody był umówiony jeszcze u drugiego lekarza w Ostrowie Wielkopolskim. Pomyśleliśmy że tak będzie lepiej ponieważ będziemy mieli też konsultacje, porównanie. Zobaczymy po prostu co powie lekarz na nogi młodego.
Drugi był na tyle OK że obejrzał młodego w całości. Rozebrał go do gaci dosłownie i kazał mu się przejść po pokoju żeby zobaczyć jak chodzi jak stawia stopy i tak dalej, zrobił dodatkowo USG.
Diagnoza ogólnie była taka sama, tyle że lekarz był bardziej wylewny odpowiedzią na każde pytanie. Powiedział zalecenia i się pożegnaliśmy.
Ogólnie dzień był taki trochę w rozjazdach ponieważ z Ostrowa pojechaliśmy do Sycowa do lekarza rodzinnego też oczywiście z młodym ponieważ ma kaszel.
Młody okazuje się jest przeziębiony.
Lekarz zalecił żeby go przytrzymać do końca tygodnia w domu i podleczyć mu układ odpornościowy oraz ten kaszel.
Do domu wróciliśmy wieczorem.
Zrobiłem jeszcze powtórkę gimnastyki a później TV zacząłem oglądać. 
Piszę ten post i zaraz idę do łóżka. 
Jestem trochę zmęczony tym bardziej że jutro mam tomograf wypada się wyspać.
Zapomniałem że oprócz tomografu jeszcze rehabilitacja w Kępnie dzień trzeci.
Na dziś to już wszystko Kochani. 
Mam nadzieję że Was nie nudzą moje wpisy ale wydaje mi się że nie biorąc pod uwagę ilość wejść na bloga to chyba lubicie nawet  go czytać 
Pozdrawiam. 

23.2.16

22.02.16 Dziennik - Rehabilitacja dzień 1

Hej ;)
Tak, obudziłem się o siódmej. No w sumie trochę przed siódmą, nie czułem się za dobrze ponieważ zaczęły mi doskwierać zatoki.
Poranek jak co dzień, wyzwała mnie natura, później śniadanie, kawa, internet, poczta e-mail no i klasycznie partyjka pasjansa na dobry początek dnia.
O godzinie ósmej zadzwonił do mnie brat, że bratowa już wyjechała po mnie by zabrać mnie do Kępna na rehabilitację.
Swoją drogą zapomniałem Wam wczoraj napisać, że nie miałem z kim jechać na rehabilitację ponieważ siostra musiała być w pracy. Wspomniałem Wam wcześniej że jest trychologiem i ma gabinet w Kaliszu w Medix . www.trycholog.kalisz.pl.
Umówiłem się z bratem, zatelefonowałem do niego w niedzielę czy mógłby mnie zawieść na rehabilitację.
W sumie powiedział że coś mu wypadło ale zapyta Agnieszkę czy by mnie zawiozła i zaraz do mnie oddzwoni.
Ostatecznie Agnieszka się zgodziła i była po mnie o godzinie ósmej, może pięć po ósmej.
Pojechaliśmy, odwiozła mnie pod same drzwi. Nawet pomogła wysiąść z auta i się rozebrać.
Poszedłem do środka, do rejestracji dowiedzieć się co i jak. Trochę musiałem stać w kolejce, po czym okazało się że to nie ta kolejka.
Nie mieli moich danych i karty.
Za to powiedzieli że powinienem sprawdzić na sali do gimnastyki.
Przeszedłem tam pokazałem się i dostałem karteczkę, którą miałem oddać jak mnie zawołają. Później poszedłem do szatni by się rozebrać.
I z powrotem na poczekalnie.
Wyszedłem z szatni, byłem z kulą Marzeną i jeden z pacjentów zaproponował a właściwie ustąpił mi miejsca.
Tak ten stereotyp na osoby niepełnosprawne, bynajmniej chodzące o kulach zaczął się przełamywać w pozytywną stronę. Choć w sumie może i zawsze ludzie z kulami raczej chodzący o kulach mieli jakieś profity czy ulgi z tego powodu że są niepełnosprawni, że im trudniej.
W każdym razie ilekroć jestem z Marzeną pod rękę to zawsze ludzie są bardzo uprzejmi ale o tym już pisałem we wcześniejszych postach.
Wracając do rzeczy zostałem poproszony na salę, przeszliśmy do rogu sali gimnastycznej.
Tam pani powiedziała bym zdjął obuwie i rozłożył ręcznik na karimacie a później się położył na wznak.
No i zaczęło się.
Ćwiczenia z piłką, która była pod moimi nogami, mniej więcej pod piętami.
Później kolejna, jedna pod piętami druga pod kolanami.
Następnie wałek, który miałem ściskać nogami podkurczonymi, wałek musiałem trzymać kolanami i między kolanami tak by się nie przewrócił, musiałem go zgniatać.
Następnie przyszła pora gumy Thera Band, z którą było też kilka ćwiczeń. 
Następnie po upływie około godziny dziewczyny podziękowały za współpracę i życzyły siły ponownie we wtorek.
Powiem Wam, że z ćwiczeń jestem zadowolony ponieważ całkiem nieźle mi się wyszło do szatni, brało buty, kurtkę.
Wyszedłem z szatni usiadłem na poczekalni, zatelefonowałem do Agnieszki zapytać gdzie jest, gdzie się podziewa i o której będzie.
Usłyszałem, że trzy minutki i już jest.
Jest bardzo słowna i punktualna.
W sumie jak wsiadłem do auta to nie myślałem że będę miał wywrotkę. Nic tego nie zapowiadało.
Jednak po powrocie do domu wysiadłem z auta, wziąłem kule, torbę z kapciami i ręcznikiem,
popatrzyłem w stronę furtki. Była u mnie kuzynka z córką.
Jak na nie spojrzałem, odwróciłem głowę chciałem pójść w ich kierunku i się okazało że leżę jak długi. Zostałem pokonany przez wiatr i jakąś kępę trawy, żenada.
Już nie pamiętam kiedy się ostatnio tak spektakularnie wywróciłem. 
Kurcze nie zdążyłem uklęknąć na 4 a już bratowa była przy mnie z pomocą.
Ale wstyd i żenada, masakra jakaś.
Ale co, głowa do góry i weszliśmy do domu.
Zrobiłem kawę kuzynce, pytałem Age czy się czegoś napije ale ona akurat się spieszyła z wiadomych przyczyn.
Wypiłem kawę z Basią i jej córką a następnie jak już poszły obrałem ziemniaki, wstawiłem do gotowania i wyjąłem surówkę z dnia wczorajszego i mięso też.
Co do popołudnia to tradycyjnie komputer, przeglądania ofert pracy na poczcie elektronicznej.
Gimnastykę sobie odpuściłem ponieważ byłem na rehabilitacji.
Ogarnąłem oferty pracy i przeniosłem się na TV.
Tak w sumie zeszło do wieczora. 
A jeśli chcielibyście się podzielić 1% (który idzie z konta US nie Waszego) i wspomóc mnie w  rehabilitacji czy usunięciu przeszkód architektonicznych to przesyłam ulotki i link do strony fundacji AVALON: 




Teraz jest godzina 23:00 więc idę spać.
Dzięki kochani że odwiedzacie mój blog.
Na dzisiaj to już wszystko. 
Zapraszam Was jutro ponownie. 
Dzięki że jesteście. 
Pozdrawiam.

21.02.16 Dziennik- Rodzinnie

Hej ;)
Dziś niedziela 21 lutego 2016 roku.
Dzień wyglądał nieciekawie jakoś tak nudno się w ogóle zaczął.
Obudziłem się chyba była godzina ósma, tradycyjnie przez to że wezwała mnie natura.
W nocy także nie była dla mnie łaskawa bo obudziłem się około godziny trzeciej nad ranem, musiałem wstać, siła wyższa.
Takiej niedzieli nic nie zapowiadało, że będzie jakaś przyzwoita choć później okazała się całkiem niezła.
Jak już wcześniej wspomniałem wstałem z łóżka o godzinie ósmej. 
Zawinąłem się do łazienki, później do kuchni.
Tutaj kawa, jakieś delikatne śniadanie, komputer- to już klasyczny scenariusz no i sprawdzenie poczty elektronicznej oraz partia w pasjansa.
Obejrzałem jakiś film na cda.pl to był film pod tytułem "50 pierwszych randek" z Adamem Sandlerem w roli głównej.
Fajny romantyczny film opowiadający o miłości, akurat takie lubię. 
Nie pamiętam imienia i nazwiska aktorki chyba Drew Barrymore ale grali też później razem w filmie "Rodzinne rewolucje" Widziałem to na cda.pl oraz HBO.
A ta para według mnie to mistrzostwo świata, grają świetnie! Filmy z nimi wciągają jak nie wiem co.
Inny fajny film, który oglądałem na cda.pl kiedyś to film pod tytułem "Hitch: doradca przeciętnego faceta" z Willem Smithem w roli głównej. Komedia romantyczna, polecam, momentami boki zrywać podobnie jak w rodzinnych rewolucjach.
A wracając do mojego dnia to po tym jak obejrzałem film, obrałem ziemniaki wypłukałem i wstawiłem to Justyna w tym czasie zrobiła schabowe z piersi kurczaka oraz sałatkę: kapusta, ogórek, pomidor nie wiem co tam jeszcze było, zdaje się że nać pietruszki. Całkiem zjadliwe to było.
W prawdzie nie zaszalałem ponieważ nałożyłem sobie ziemniaki, może dwa ale jak na moje możliwości to dosłownie kropla w morzu. Zjadłem też jednego schabowego z piersi kurczaka no i surówkę.
Po obiedzie (było już po godzinie 13-tej) wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do mamy na kawę.
W sumie byłem w szoku że tam prawie nikogo nie było oprócz mamy i taty. Reszta domowników ruszyła w świat.
Ale kawa z mamą zawsze dobrze smakuje. Przy kawie, cieście drożdżowym, makowcu zawijanym popołudnie mijało całkiem miło, przyjemnie.
Później dojechali goście, jeszcze milej popołudnie mijało.
Przyszło wracać do domu to było już bodajże po godzinie 16-tej, nie chciało się wracać ale w centralnym Justyna musiała palić i młodzi jakieś lekcje mieli do zrobienia.
Ogólnie dzień wolny od gimnastyki za to wziąłem pod uwagę telewizję.
Teraz mamy godzinę 23:00 a ja od nic nie robienia padam na pysk.
Spać zresztą trzeba się położyć ponieważ od jutra mam rehabilitację w Kępnie, 45 minut dziennie przez 10 dni.
Na dzisiaj to wszystko Kochani. 
Zaprasza Was jutro do dalszego śledzenia mojego bloga.
Pozdrawiam.

21.2.16

20.02.16 Dziennik- Towarzysko

Hej :)
Tak, tradycyjnie wstałem wcześnie, tradycyjnie poczta e-mail oraz gra w pasjansa na punkty. Natomiast śniadanie zjadłem o godzinie 10.
Dziś sobota więc tym razem w sobotę przyjechała rehabilitantka trochę mnie wymęczyła dziś były bardziej ćwiczenia z pnf.
Następnie zjadłem jakiś obiad zarejestrowałem się na dwóch portalach do wypełniania ankiet i pojechaliśmy na kawę popołudniową do mamy.
Wróciliśmy nieco szybciej ponieważ moje komandosy chciał iść na trening piłki nożnej.
Niech grają mają zajęcie a nie tylko komputer, komórka, komputer, komórka i TV.
Zajęcia piłki nożnej prowadzi wychowawca młodszego syna Pan Grzegorz Kapica.
Osiągnięć młodzi sportowcy w sumie nie mają ale chociaż satysfakcja jest.
No pan Grzegorz też zgłosił ich ogólnie wszystkich, całą swoją drużynę Dolly Deichmann we Wrocławiu
Radochę chłopaki mieli nieziemską chodź z medalem jako takim nie wrócili czyli turnieju nie wygrali ale jak na 30 drużyn, które biorą udział zawsze albo inaczej nigdy na ostatnim miejscu nie byli. Mieścili się w pierwszej dziesiątce, prędzej dwudziestce.
Zabawa zawsze była przednia tym bardziej że wiecie ostatniego miejsca nie było.
Większość młodzieży, która tam gra trenuje w profesjonalnych klubach sportowych.
Ale wracając do tematu sobotniego rozkładu dnia to młodych odebraliśmy przed godziną 19-tą z treningu i pojechaliśmy na kawę do szwagra do Mąkoszyc.
Zeszło nam do 22 to była długa kawa.
Po powrocie jeszcze się trochę ogarnąłem i poszedłem do łóżka bo dała mi do myślenia Oliwia konkretniej rehabilitantka ponieważ powiedziała mi że wyczytała gdzieś że brak snu, bezsenność w dłuższym okresie czasu powoduje obumieranie jakichś komórek mózgowych.
Przyznacie że nie brzmi to optymistycznie.
Takich bezsennych nocny miałem 5 lat.
Ale to opowieść na inny post.

Kochani co sądzicie wracając do mojego posta sprzed kilku dni, kto z Was już zapoznał się ze stroną trycholog w Kaliszu  www.trycholog.kalisz.pl ?

Jeśli macie problemy ze skórą głowy, łupież, przetłuszczanie się  skóry lub z włosami które wypadają to ten specjalista Wam pomoże. Zresztą co tu dużo mówić gdyby gabinet nie był najlepszy to nie współpracował by ściśle i nie był promowany przez firmę HAIR MEDICA z Warszawy.

Na dziś to już wszystko Kochani.
Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga jutro.
Pozdrawiam.

20.2.16

19.02.16 Dziennik- Krew

Hej :)
Tak Kochani dziś tradycyjnie wstałem godzina szósta ale nie będę się rozpisywał na ten temat 
ciągle jedno i to samo. Dzień ogólnie minął przyzwoicie choć nie zapowiadał się tak dobrze.
Od rana gimnastyka i kawa, nie mogłem zjeść śniadania ponieważ miałem zrobić badanie krwi pod kątem poziomu kreatyniny.
Nie wiem jeszcze jak wyszło badanie ale podejrzewam że OK.
Poziom kreatyniny robiłem ponieważ wymagają tego przed tomografem komputerowym, który będę miał w środę.
Tak propo badania TK jamy brzusznej sam jestem w szoku ponieważ na NFZ czeka się tylko trzy tygodnie w Namysłowie.
A we Wrocławiu w ubiegłym roku zeszło dwa i pół miesiąca czyli 10 tygodni.
Zobaczymy czy wynajdą tego tłuszczaka w nadnerczu czy nie.
A wracając do gimnastyki poszło mi całkiem nieźle nawet po gimnastyce potrafiłem chodzić prawie normalnie. No ogólnie daję radę.
Poza tym nie zwracałem na to uwagi aż do dzisiaj.
Muszę Wam powiedzieć że jak do tej pory od ostatniego rzutu miałem problem z prysznicem a dokładniej z kąpielą pod prysznicem.
Zawsze musiałam uważać,  jak z myciem tak z wycieraniem się. Można było wywinąć orła a dokładniej przewrócić się ponieważ myjąc nogi potrafiło się kręcić w głowie.
Można to uczucie przyrównać do zdrowego upłynnienia się alkoholem.
No w każdym razie podobne zawroty głowy miałem zawsze pod prysznicem od ostatniego rzutu.
Muszę Wam powiedzieć że to co się dzieje w sensie jestem silniejszy, zniknęły zawroty przynajmniej pod prysznicem, potrafię wstać z zamkniętymi oczami może mnie chwieje ale potrafię. Potrafię bez problemu stanąć na nogi z łóżka, potrafią normalnie wystartować albo inaczej wstać z krzesła i pójść, bez problemów gdzieś się wrócę. Dodatkowo zacząłem chodzić z dwoma kulami Marzeną i Justyną. Takie chodzenie o dwóch kulach jest znacznie wygodniejsze no i nie boję się, nie mam lęku przed tym żeby chodzić. Na dodatek z dwoma kulami jest o tyle lepiej że mniej bolą plecy w odcinku lędźwiowym. No w sumie ten ból też jakimś cudem zdecydowanie się zmniejszył.
Podsumowując to co napisałem to ten stan jest wynikiem pozytywnego podejścia, pozytywnego myślenia dokładniej nastawienia psychicznego.
Mam totalnie w poważaniu i to głęboko opinię publiczną, to że ktoś mnie widzi, że ktoś może pokazać palcem bo niby się zataczam bo niby jestem pijany i tak dalej.
Oprócz tego podejścia jeszcze swój udział ma pewnie to że dużo jem warzywa no i rehabilitacja.
Fakt muszę przyznać że mój upór też ma duże znaczenie. 

A jeśli chcielibyście się podzielić 1% (który idzie z konta US nie Waszego) i wspomóc mnie w rehabilitacji czy usunięciu przeszkód architektonicznych to przesyłam ulotki i link do strony fundacji AVALON: 




Na dziś to już wszystko Kochani. 
Zapraszam Was ponownie jutro.
Pozdrawiam.

19.2.16

18.02.16 Dziennik- Trycholog

Hej ;)
A ja jak zwykle szczęśliwy, ostatnimi czasy coraz częściej.
Powiem Wam że to pomaga Don't wory be HAPPY.
To tak jak w piosence, kiedyś tam, jakiegoś zespołu, nie pamiętam kto to śpiewał nie martw się bądź szczęśliwy.
Wiecie że niedopuszczanie do stanu nerwowego oraz szukanie szczęścia to już nawet znalezienie szczęścia, tak w życiu codziennym jaki w miłości (no w to drugie to akurat jeszcze do niedawna sam nie wierzyłem). To sprawia że lepiej funkcjonuje, lepiej chodzę, jestem silniejszy.
No to chyba nie tylko przez gimnastykę. Czuję się ogólnie lepiej.
Ten wpis robię sobie do wczorajszego dnia, bo wczoraj się działo jeszcze.
Ale zacznijmy od początku.
Wstałem o godzinie szóstej trzydzieści, tradycyjnie łazienka, kawa, śniadanie, sprawdzenie poczty e-mail oraz jedna partia pasjansa a później jeszcze gimnastyka.
Co do tego ostatniego powiem Wam jestem zadowolony, dałem czadu.
Fakt że gimnastyka zajęła mi znowu około 1,5 godziny ale za to bez problemu dałem radę.
Powiem Wam że to też w pewien sposób sprawia, że jestem zadowolony, szczęśliwy.
Po gimnastyce postanowiłem pójść do kuzynki na kawę.
Po powrocie sprawdziłem jeszcze pocztę i pouczyłem się słówek z angielskiego.
Te słówka to idą mi jakoś tak strasznie opornie, 40 już potrafię ale kolejne 20 to dosłownie jakiś horror ale i tego się nauczy Misiu znaczy ja. :)
Propos tej mojej kondycji obecnej to powiem Wam, że zaryzykuję i złożę papiery do firmy meblowej, dużej firmy meblowej tak lepiej brzmi.
Muszę się sprawdzić. Myślę że dam radę, jestem dobrej myśli.
Jeszcze tylko od poniedziałku będę miał rehabilitację w szpitalu w Kępnie.
Zejdzie na to dwa tygodnie.
Problem tutaj jest tylko z dojazdem ale jakoś sobie poradzę.
Później to już tylko z górki może być.
Ale wracając do opisu dnia po tym jak ponownie sprawdziłem pocztę, obrałem ziemniaki i ugotowałem.
Między innymi też zareklamowałem w poście środek na wypadanie włosów, oberwało mi się trochę wieczorem za to...
W związku z powyższym muszę Wam powiedzieć że w Kaliszu jest specjalista od włosów tak zwany trycholog.
Z tego co mi wiadomo to pierwsza wizyta z badaniem jest darmowa ale głowy nie dam.
Zawsze można zatelefonować i się zapytać.
Wiem na pewno że rzeczowy trycholog w Kaliszu to kobieta i wiem że ma już osiągnięcia ponieważ faktycznie ludziom odrastają włosy i to nie żart.
Powiem Wam że gdybym nie czuł się dobrze bez włosów to sam bym skorzystał z usług tego gabinetu.
Ten preparat, który wczoraj reklamowałem nie wiem jaką ma skuteczność ale wiem że tych preparatów jest znacznie więcej. Natomiast te konkretne preparaty, działające można kupić w gabinecie u trycholog.

Kochani poniżej podaje adres i dane kontaktowe:

Kalisz, Majkowska 13a, przychodnia MEDIX nowy budynek, II piętro, gabinet 17


 Pracujemy od poniedziałku do piątku od 10:00 do 20:00. Do każdego z naszych klientów podchodzimy indywidualnie, dlatego prosimy o telefoniczne umówienie terminu wizyty, dzięki temu będziemy mogli poświęcić Państwu całą naszą uwagę. Napisz do nas lub zadzwoń, chętnie udzielimy odpowiedzi na wszystkie pytania, umówimy konsultację i termin zabiegu.



Co do reszty wieczoru i popołudnia albo popołudnia i wieczoru tradycyjnie spędziłem czas na oglądaniu filmu na CDA pl. Rozpaliłem też w piecu bo trochę mi było zimno.
Później jeszcze trochę TV między innymi Kuchenne rewolucje Magdy Gessler.
Odcinek był dosyć nudny ponieważ Magda niczym nie rzucała, nikogo nie oceniła brutalnie.
Na dziś to już wszystko Kochani.
Zapraszam Was ponownie jutro.
Pozdrawiam

18.2.16

17.01.16 Dziennik- Wyjazd


Hej Kochani :)
A więc tak, dziś standardowo wstałem o godzinie szóstej rano. Problem trochę miałem z utrzymaniem równowagi ponieważ odezwały się zatoki.
Kawa, śniadanie mało profesjonalne ale mięsne czyli prawie zdrowe ponieważ to zjadłem kabanosy.
Następnie wstawiłem wodę na makaron do spaghetti i w międzyczasie zabrałem się za sprawdzanie poczty email oraz jedną partyjkę pasjansa. Kurczę coś nie mam szczęścia by nabić więcej punktów ostatnimi czasy, jest problemem przekroczyć 400.
Ale wróćmy do rzeczowego wyjazdu.
W sumie to mówiłem by zdążyć się ogarnąć do przyjazdu siostry.
Jechaliśmy do Wrocławia. Właściwie siostra miała do załatwienia swoje sprawy a ja zabrałem się przy okazji załatwić swoją sprawę. Mianowicie musiałem zamknąć rachunek oszczędnościowy.
Ogólnie pojechaliśmy do placówki tam gdzie byłem ostatnio ale i tak musieliśmy znaleźć to na mapie, ulice i tak dalej bo trochę Wrocław znam ale nie tak dobrze.
Ostatecznie dotarliśmy pod wskazany adres ale okazało się że placówkę zamknięto lub przeniesiono.
No to dalej jak to mówią: heja banana. Dobrze że telefony mają przeglądarki, internet. Wyszukałyśmy znowu Bank w internecie a konkretnie to adres i ruszyliśmy.
Tym razem trafiony, udało się.
Tylko co wyszedłem z auta, wziąłem Marzenkę (kulę) do ręki i ruszyłem do banku.
Wyobraźcie sobie widzę drzwi no to idę. Przynajmniej tak mi się wydawało że to drzwi, tylko nie miały klamki ale co tam, do odważnych świat należy. Wchodzę do wnęki nie ma klamki na drzwiach, mówię sobie że w takim razie pewnie automatyczne, drzwi się jednak nie otwierają. Pomyślałem kurde trochę siara, stoję w drzwiach, które nie chcą mnie do środka wpuścić.
W środku jednak nie widzę ludzi z obsługi.
No cóż nie ma się co przejmować za bardzo, obciach po mnie spłynął. Ruszyłem na poszukiwanie innego wejścia i znalazłem. Wówczas wszedłem i załatwiłem co chciałem.
Zajęło mi to może z 20 minut.
Wróciłem do auta. Siostra się mnie nie spodziewała, zajęta była studiowaniem jakichś wyników kwi. Pociągnąłem za klamkę, otworzyłem drzwi a Kasia niedługo wyskoczyła by ze skóry i w ogóle z auta tak się wystraszyła haha.
Po powrocie do domu, po południu trzeba było coś zjeść.
I tym razem niestety bardzo niezdrowo, zjadłem spaghetti w sosie bolońskim albo bolognese tak to właściwa nazwa.
Później  testowałem przeglądarkę a konkretnie serfowałem po internecie.
Młodzi przyszli ze szkoły też coś zjedli.
W domu tradycyjnie 15 stopni na termometrze...
Powiem Wam, że tym razem było mi zimno jak cholera.
Chciał nie chciał musiałem zejść do piwnicy rozpalić w piecu. Niestety bez przeszkód się nie obyło,
żeby rozpalić w piecu trzeba było najpierw zrobić porządek. Jak już ogarnąłem i zrobiłem ogień to była godzina 16:45 czyli ogarnięcie piwnicy zajęło mi prawie godzinę.
Jakoś też mnie rozłożyło w sensie, że miałem problem się utrzymać na nogach.
Jakoś już wyszedłem z piwnicy, nawet dotarłem do łazienki. Umyłem się i usiadłem w kuchni. Słuchałem jak się grzejniki rozgrzewają. Już było cieplej. I to w sumie od rozgrzewających się grzejników, było przyjemnie.
Zobaczcie jakie to sprytne urządzenie ten ludzki mózg. Mam na myśli podświadomość ponieważ dopóki w piecu się nie paliło i było 15 stopni to było mega zimno, ale że do podświadomości dotarło że w piecu się już pali to zrobiło się człowiekowi przyjemniej, jakoś tak inaczej.
Miałem zrobić też gimnastykę wczoraj ale odpuściłem. Rano nie było kiedy a po powrocie też nie za bardzo była szansa na gimnastykę no i wieczorem niestety zajechałem się ogarniając piwnice. Stwierdziłem że porządkowanie piwnicy potraktuj jako gimnastykę.
Powiem Wam też, że co do kolacji byłem mega głodny i znowu było niezdrowo. Nie pamiętam już nawet kiedy ale będzie ze 4 miesiące jak jadłem w domu chleb. Tym razem zjadłem z serem żółtym i szynką a później jeszcze z Nutellą.
Koło godziny 23:00 wziąłem sobie jeszcze kawałek kiełbasy.
Najgorsze było to że cały czas byłem głodny no i śpiący, pomimo że koło godziny 21:00 wypiłem jeszcze małą czarną.
Stwierdziłem że bezpieczniej i zdrowiej będzie jeśli się jednak położę do łóżka i zasnę.
Na dziś to już wszystko Kochani zapraszam Was jutro.

Pozdrawiam

P.S.

 Das Nahrungsergänzungsmittel Profolan enthält in seiner Zusammensetzung die Innovationsformel Grow3, die eine einzigartige Mischung aus Zinnkraut-Extrakt, Brennnessel und L-Zystein darstellt. Das Präparat basiert auf natürlichen Inhaltsstoffen, stimuliert effektiv den Haarwuchs und festigt deren natürliche Farbe.

Profolan ist eine vollkommende Neuheit auf dem polnischen Markt, direkt aus den Vereinigten Staaten, wo das Produkt sich großer Beliebtheit erfreut. Das Produkt dient vor allem für Männer, die mit dem Problem des Haarausfalls zu kämpfen haben, oder am Verlust und Schwächung der Haare leiden. Die effektive Wirkung der Grow3 Formel wurde dank klinischen Untersuchungen bestätigt.

Profolan ist auf natürlicher Basis entstanden, also ist es eine, für unseren Körper, sichere Substanz. Die tägliche Dosis ist ganz einfach- es reicht aus 2 Kapseln pro Tag während des Essens einzunehmen und dabei ein Glas Wasser zu trinken. Die zufriedenstellenden Effekte kommen schon nach 3 Monaten der regelmäßigen Verwendung!
 http://nplink.net/SPcZsqG6

17.2.16

16.02.16 Dziennik- Sentencja

Hej ;)
Tak się zastanawiam od czego dziś zacząć post. 
Tak myślę że żyje ostatnimi czasy zgodnie z pewną sentencją, która brzmi: 
"Nie pozwól by życie przydarzało się tobie to ty przydarz się życiu".
Przyznacie że sentencja jest świetna. Według mnie to cała prawda, nie być jak stłamszony liść pod dyktando życia.
Lecz samemu robić dyktando życiu to Ty ustalasz zasady jak żyjesz, a nie życie Tobie.
Przyznajcie że to wspaniała myśl, sentencja. 
Ale co tam zacznijmy od początku wstałem klasycznie godzina szósta. Później kawa, śniadanie, e-mail, poczta oraz jedna partia pasjansa.
W sumie to ta gra mnie wciąga, to też tak trochę można porównać do Totolotka. Nigdy nie wiesz jaką kartę odkryjesz jest jedynie ta różnica że masz większe szanse na to że ułożysz, że zdejmiesz wszystkie karty. Masz tutaj bardzo duże prawdopodobieństwo do wygrania niż w Totolotka 1 do 12 milionów.
Dobrze że darmowa partia pasjansa jest tylko jedna dziennie bo pewnie chciałbym pobijać rekordy.
Jest tak z tym pasjansem, że skoro mogę ułożyć tylko jedną partię za darmo to trzeba to było przyjąć na klatę. Jak zwykle gram to wygrywam, najmniej miałem chyba 200 punktów najwięcej prawie 2000.
Gra mnie wciągnęła można by powiedzieć że się uzależniłem. Chodź z drugiej strony dałbym radę bez tego żyć. No w sumie jak na początek grania to całkiem fajna zabawa, trochę łamigłówka trochę ślepy traf jak życie.
Koło godziny 12-tej przygotowałem kaszę, dziś był gulasz.
Później jeszcze jakiś film na cda.pl.
Trochę TV wyjazd do mamy na kawę.
Potem znowu TV a po dwudziestej trzeciej jak to się mówi siusiu, paciorek i spać.
W sumie to śpiący byłem praktycznie cały dzień co chwilę mi się ziewało. 
To tak wygląda jakbym miał za wysoki poziom cukru a może skłonność do narkolepsji. 
No jeszcze w sumie nie zasypiam tam gdzie usiądę ale jestem mega zmęczony nie raz, nie dwa.
Tak w przyszłym tygodniu też mam ten tomograf jamy brzusznej z kontrastem. Jestem ciekawy co z tego wyjdzie muszę zrobić poziom kreatyniny we krwi. Jestem pewien że nie mam żadnych innych zmian guzowatych. Mam też nadzieję jestem prawie pewien, że ten guz nadnercza nie rośnie bardziej. Mam też nadzieję że w sumie zniknął. 
A jeśli chcielibyście się podzielić 1% (który idzie z konta US nie Waszego) i wspomóc mnie w  rehabilitacji czy usunięciu przeszkód architektonicznych to przesyłam ulotki i link do strony fundacji AVALON: 




Już nie rozpisujemy się za bardzo bo jutro nie będę miał o czym pisać to oczywiście żart. 
Pisać zawsze mam o czym czasem z sensem czasem bez ale na dziś to już naprawdę koniec. Zapraszam Was na jutro do odwiedzenia mojego bloga. 
Pozdrawiam.