22.03.2025
Wspomnienia, które wracają we śnie
Witajcie w tę słoneczną, przepiękną sobotę marcową! ☀️ W sumie chciałem się dzisiaj podzielić czymś innym, ale tak mnie jakoś tknęło… Może mi się to przyśniło nad ranem? Ruszyło mnie to.
Cała sytuacja miała miejsce 20 lat temu. Mój starszy syn trafił do szpitala… Miał wtedy rok, dopiero co zaczął chodzić – właściwie „po ścianach”, po krzesłach, po stołach, po czymkolwiek, czego mógł się chwycić. Pamiętam, że to był wieczór, ciemno, zimno, jesień, a właściwie już okolice Sylwestra.
Młody szedł, trzymając się wszystkiego, żeby się nie przewrócić. W rączce miał kubeczek z herbatą – taki dziecięcy, z dzióbkiem. Chwycił za łóżko… i wylał gorącą herbatę na siebie. Szyja, klatka piersiowa… Krzyk, wrzask, panika! Szybka reakcja, wyjazd na pogotowie. Początkowo chcieli go zabrać do szpitala w Kępnie, ale ostatecznie przewieźli go karetką do Ostrowa Wielkopolskiego, na oddział dziecięcej chirurgii. Pamiętam, że to była – i chyba nadal jest – jedna z lepszych „oparzeniówek” w Polsce. Może się mylę, ale tak mi się kojarzy.
Pojechałem tam później z bratem, żeby dołączyć do syna i Justyny. Szczerze mówiąc, nie pamiętam wiele z tego wieczoru. Może spał? Może go badali? Niewiele zostało mi w głowie… Ale jedno wspomnienie wraca jak żywe – to, które mi się dzisiaj przyśniło.
Kiedy odwiedziłem syna, jeszcze było w porządku. Wyciągał do mnie rączki, rwał się na ręce. Ale gdy odchodziłem… spojrzał przez szybę, pędził do mnie, płakał, wyciągał ręce. Chciał, żebym go zabrał. Może myślał, że zostanę tam z nim na noc? Może liczył, że go nie zostawię? To był jeden z tych momentów, które człowiek chciałby wymazać z pamięci, ale nie da się.
A dzisiaj? Dzisiaj to już kawaler. 21 lat, wysoki na 1,90 m, waży jakieś 100 kg – przystojniak, jak niegdyś ja! 😎 Podobieństwo podobno widać na pierwszy rzut oka. Kiedyś usłyszałem, że jakby mój syn siedział gdzieś na rowie, a sąsiadka by go zobaczyła, to od razu wiedziałaby, że to „mój”. Miłe, prawda?
Ale tamta noc… tamten szpital… tamte wielkie, załzawione oczy i płacz. Czasem lepiej by było nie pamiętać… Ale czasem wspomnienia wracają. Tak jak dziś.
Dzięki, że byliście tutaj ze mną. Jeśli macie jakieś podobne doświadczenia, podzielcie się w komentarzach.
#wspomnienia #życie #rodzina #emocje #sobota

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz