sobota, 2 stycznia 2016

31.12.15 Dziennik- Sylwester

Hej :)
Dzień jak każdy, wstałem o godzinie 11:00. 
Późne śniadanie, jakaś gimnastyka kąpiel  i wyjazd na sylwestra.
W sumie sam byłem w szoku, że dałem radę poruszać się bez większych trudności w asyście ślicznej o smukłej linii laski (kuli) o imieniu Marzena.
Fakt na imprezie bawiłem się siedząc, nucąc słowa piosenek i kiwając głową  w rytm muzyki.
Z boku musiało to komicznie wyglądać i ktoś mógł przyrównać mnie do kogoś z chorobą sierocą :))
Co do północy to wszyscy wyszli składać sobie życzenia i obejrzeć wystrzelone petardy.
Ja zostałem na sali że względu na kondycję nóg .
Po powrocie złożyły mi życzenia: 2 szwagierki i dwie córki jednej szwagierki no i chyba teściowa.
W sumie czego się dziwić pępkiem świata nie jestem.
Po północy jeszcze dwie godzinki byliśmy i powrót do domu. Z opuszczeniem sali w sumie problemów też nie miałem. Można powiedzieć że mniejsze były niż z wejściem na salę, może dzięki temu że wypiłem kilka kolejek co rozluźniło mięśnie. Nie wiem.
Ogólnie bardziej się wynudziłem niż dobrze bawiłem. Byłem nieobecny jak to słusznie zauważyła Justyna.
Na dziś to wszystko, zapraszam Was jutro. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate