Hej
Niedziela rano powtórka z rozrywki a raczej z krwotoku...
Choć ten nie był aż tak obfity jak dzień wcześniej wieczorem.
Choć ten nie był aż tak obfity jak dzień wcześniej wieczorem.
Ale co tam, niedzielę przetrwałem, było ok.
Za to w poniedziałek góry mogłem przenosić. Poruszałem się po stokroć lepiej niż zwykle i gimnastyka też poszła nadzwyczaj świetnie.
Za to w poniedziałek góry mogłem przenosić. Poruszałem się po stokroć lepiej niż zwykle i gimnastyka też poszła nadzwyczaj świetnie.
We wtorek też super funkcjonowałem, z tym że gimnastyka już mnie trochę zmęczyła.
A wieczorem ból nóg nie pozwalał leżeć spokojnie.
Ale to nic w porównaniu z dzisiejszym dniem.
Ale to nic w porównaniu z dzisiejszym dniem.
Obudziłem się i nie potrafiłem tyłka podnieść, stanąć na nogach. Masakra, takiego bólu nóg nie pamiętam.
Zszedłem na dół zjadłem niezdrowe śniadanie, zapiłem je kawą, potem wodą- kranówką a nogi jakby trochę odpuściły.
Wykorzystałem moment na gimnastykę.
Tym razem dla odmiany na łóżku, kilka ćwiczeń z zeszłorocznego repertuaru.
Po gimnastyce czułem się zdecydowanie lepiej.
W sumie do wieczora bo teraz jestem w łóżku i nogi bolą jak szlak.
Ciekawe co będzie rano?
Zszedłem na dół zjadłem niezdrowe śniadanie, zapiłem je kawą, potem wodą- kranówką a nogi jakby trochę odpuściły.
Wykorzystałem moment na gimnastykę.
Tym razem dla odmiany na łóżku, kilka ćwiczeń z zeszłorocznego repertuaru.
Po gimnastyce czułem się zdecydowanie lepiej.
W sumie do wieczora bo teraz jestem w łóżku i nogi bolą jak szlak.
Ciekawe co będzie rano?
Tymczasem pozdrawiam.