środa, 20 grudnia 2017

20.12.2017 Szpital Rechabilitacyjny

Hej,
No dawno nic nie pisałem, no ostatnio półtorej miesiąca temu.
Trochę się działo od tamtej pory. Między innymi,straciłem równowagę i wpadłem w drzwi wewnetrzne konkretnie w szybę co skończyło się szyciem na ostrym dyżurze w Kępnie.
W zwiazku z wypadkiem wymieniłem wszystkie drzwi wewnętrzne na pełne by uniknąć podobnych przeżyć w przyszłości, wyrównałem też schody zewnętrzne wejściowe oraz założyłem poręcz. Bo ze schodów też bym kilka razy spadł.

To tak w skrócie.

6.12.2017 odebrałem telefon, telefon ze szpitala w Grębaninie, powiat Kępiński, z zapytaniem czy mogę się zgłosić na oddział 12.12.2017
Zgodziłem się gdyż normalnie czekał bym do kwietnia normalnie..
Zadzwonili do mnie ponieważ ktoś odmówił z uwagi na święta i nowy rok.

Jak narazie jestem zajechany jak koń po westernie
Udało mi się trafić pod skrzydlakonkretnego rechabilitanta, daje mi solidny wycisk, wygląda to tak że mam kłopot do pokoju dotrzeć , a wspomagam się chodziłem albo balkonikiem na kółkach. Na kulach a raczej o kulach bym nie wrócił z rechabilitacji do pokoju. Jestem pewien że bym gdzieś leżał.
Wracając do rechabilitanta to jest naprawdę solidny, męczy mnie a raczej rechabilitacje  przy użyciu technik PNF.

Powiem wam że jestem tydzień tu w szpitalu a już widzę poprawę podobnie jak i inni pacjenci. Na górze poruszam się na kulach(góra bo tu na parterze są pokoje i stołówka, natomiast rechabilitacje jest w piwnicy)

W 215 roku miałem tego samego rechabilitanta i wyszedłem prawie o własnych siłach.
Rok temu byłem pod skrzydłami innego rechabilitanta i szału nie było. Praktycznie poprawy nie było.
W tym roku trochę go obserwuje i ewidentnie koleś to leser, pracuje głównie z telefonem w ręce.
Jak tu traficie to sami się przekonajcie.

Na dziś to wszystko
Pozdrawiam

czwartek, 9 listopada 2017

09.11.2017 No wkoncu

Witajcie

Ja w końcu jestem bez szwów, dokładnie to ostatni został zdjęty wczoraj.
Rano jeszcze troszkę plami ale to da się przeżyć z dnia na dzień coraz mniej tej krwi na opatrunku.
Przy okazji Zrobiłem sobie morfologię oraz PSA ,  PS A TO JAKIEŚ TAM BIAŁKA WE KRWI KTÓRE WYDZIELA PROSTATA.
NA TYM KONKRETNYM BADANIU NAJBARDZIEJ MI ZALEŻAŁO.
Chodzi o to że prostaty mam przerośnięta i wynik psa był w granicach górnej normy.
Teraz jest zdecydowanie lepiej
Ponieważ do normy jeszcze troszkę mi brakuje raczej do przekroczenia górnej granicy normy.
Może to też jest tak że co labolatorium to inny wynik.
Ale nakręcam się nie będę skoro wyszło 1,4 jakichś tam jednostek a norma jest do 2, 0 to jest super.

A co do morfologii No to jest trochę słaba, Jak na faceta to jestem w dolnej granicy normy.
A to znak że trzeba się lepiej odżywiać, lepiej znaczy zdrowiej.

3 dni temu byłem też u dentysty zrobić porządek z płytką nazębną, pytam dentystki kiedy ostatnio byłem w gabinecie, odpowiedziała 4 lata temu.
Zdziwiony nie byłem powiem że byłem dawno, natomiast zdziwiło mnie na pewno to że ubytków praktycznie nie mam żadnych po zdjęciu płytki widać że Mam do naprawy 2 zeby ale póki co nie jest to też aż takie pilne niecierpiące zwłoki.
Umówiony jestem na 11 stycznia.

Podpowiadamy wam jeszcze parę jakiś pierdół, bo lubię opowiadać lubię gadać, Ostatnio nawet z sensem mi to wychodzi.
Ale nie będę was zanudzał, Pisanie bez sensu, pewnie i tak nie macie czasu siedzieli czytać.
A jeśli będziecie chcieli poczytać to może kiedyś udostępnię link do mojego bloga z książką którą postanowiłem pisać z nudy.
I muszę się przyznać że będzie to erotyk.

Ale na dziś to wszystko pozdrawiam

poniedziałek, 6 listopada 2017

5.11.2017 mały dość poważny wypadek

Hej jak się macie
Znowu mnie dawno nie było będzie dobry dwa trzy tygodnie.

Będzie jakieś 2 tygodnie jak miałem wypadek z drzwiami w domu.. mianowicie wpadłem w szybę w drzwiach. Nie głową na szczęście tylko tyłkiem.
Nie było to doświadczenie przyjemne, Wprost przeciwnie.
Ale do rzeczy wchodziłem do pokoju było wieczór ciemno już było włącznik do światła mam za drzwiami, (takie czasy kiedyś były elektryka została zrobiona później dostali drzwi brali to co było akurat do mojego pokoju są lewe) No i właśnie chciałem zapalić światło wszedłem do pokoju zamknąłem drzwi sięgnąłem do włącznika i włączyłem światło.
Odwracając się do pokoju przodem chyba nie urosną nogi albo wychylił się za bardzo wdechu nie wpadłem w szybę, To siedziała tak szybko że nie wiem dokładnie jak to się stało.
Ale jak już byłem plecami w siebie a dokładnie w oparciu o szybę nie umiałem się utrzymać rękami po brzegi drzwi szyba zaczęła krzyczeć poleciałem na podłogę na kolana do pokoju ale chyba zdążyła strzelić w międzyczasie było strasznie Głośno hałas i brzęk tłukące goście szkła.
Jakiś kawałek żeby zdążył mnie wyprzedzić Stanął mi na nodze jak już klęczałem na podłodze w dalszej kolejności poleciałem na ręce brzuchem wcisnąłem sobie to szkło w nogę.
Potem ostry dyżur i 4 szwy.
Teraz się jeszcze goi to już 16 dni.
Pytałem lekarza na kontroli w poniedziałek czy mogę rehabilitację robić, usłyszałem że nie ma przeciwwskazań więc zrobiłem delikatną rehabilitację rehabilitantką, choć ona była przeciwna mówiła że nie powinienem Co robicie habilitacji wysiłkowej dopóki się nie zagoj.
No i wyszło na to że rehabilitantka miała rację, jaki z tego morał za głupotę trzeba płacić.

poniedziałek, 16 października 2017

16.10.2017 Filmik

Witajcie

Dziś będzie u mnie rechabilitantka, i w sumie sie ciesze z tego powodu pomimo że będę zajechany po ćeiczeniach. Dlatego też powinienem sie  bać.
No plecy po pierwszej rechabilitacji i po przeprostach konkretnie bola w odcinku lędźwiowym, choć niewiem czy to akurat wina przeprostów czy wina tego jak chodze.

Nagrałem krótki filmik aparatem fotograficznym, 
szału fen filmik nie zrobi no chyba że będę jako atrakcja.
I to nie dlatego że chodze jak chodzę ale dla tego że wystaje mi kieszeń 
wywróciła się jak wyjąłem aparat z kieszeni by go ustawić.
Wystającą kieszeń zobaczyłem dopiero na filmiku :(

Na filmiku zrobiłem 110 metrów, czyli 10 długości wewnątrz domu.



No i chyba muszę zmniejszyć ten filmik lub nagrac inny.

Wracając zaś do rechabilitacji to zdaje się że przynosi ona zamierzony skutek.
Dlaczego tak pisze?

Poniewaz łatwiej mi sie wyprostować i utrzymać tą pozycje.
A to napawa mnie optymizmem i zaczynam wierzyć że będą ze mnie luzie jeszcze
ze  wszystko jest możliwe 

Znajdźcie dobrego rechabilitanta rechabilitantke
I poświęćcie się ćwiczeniom bez reszty

Jak moja rechabilitantka się zgodzi to będę nagrywał swoje zmagania dla was.
A nóż widelec sie przyda?

Tymczasem pozdrawiam was serdecznie życzac
Miłego Popołudnia 

wtorek, 10 października 2017

10.10.2017 kolejna godzina

Cześć kochani,

Kolejna godzina rehabilitacji za mną.
I muszę wam powiedzieć że było ok. Powtarzalismy niektóre ćwiczenia które były na wcześniejszej rehabilitacji albo raczej na wcześniejszym spotkaniu.
Znam tylko różnicą że podobno teraz wychodziły mi rewelacyjnie a nie jak poprzednio. Tylko jak ja to mówię dupy to to nie używało po do doskonałości To jeszcze daleka droga. Ale jak to mówi pani Agata wczorajsze zajęcia zajęcia z przed tygodnia to już dzień do nocy.

Dostałem na koniec zadanie domowe co mam ćwiczyć przez kolejny tydzień.
Oczywiście w tym tygodniu pomiędzy spotkaniami z rehabilitantką też miałem zadanie domowe ale o tym chyba już pisałem.
Tym razem to dokładnie to samo zadanie domowe z tym że utrudnione trochę.
Ćwiczenia które mogą wykonywać moją wzmocnić brzuch a konkretnie powłoki brzuszne.
Czyli jak to mówią kiedyś miałem kaloryfer Teraz mam bojler, na ćwiczenie ma spowodować że ten bojler będzie znikał

Nie wiem czy się chwaliłem też że wagon tydzień temu się ważyłem i waga mi pokazała 89 kg
Powiem wam że to całkiem niezły osiągnięcie jak na mnie Nie spodziewałem się bo wcześniej jakieś dwa trzy tygodnie ważyłem 92 kg
Czyli waga mi schodzi około kilograma tygodniowo.
Choć jak znam życie to ona wiecznie schodzić nie będzie w końcu zostanę szczypiorkiem :D

W sumie to jest to pocieszające ponieważ nie dalej niż 3 miesiące temu ważyłem 96 kilogramów.

Tak podejrzewam że waga przez to idzie mi w dół że przyniosłem się z kuchni do pokoju z komputerem i teraz do lodówki mam z 10 M jak nic ale mam trochę problem z chodzeniem to może to jest przyczyną chudnięcia.
Główną przyczyną jest oddalenie się od lodówki którą miałem za plecami

W sumie zaczynam znowu pisać o pierdołach dlatego się już pożegnam do usłyszenia wkrótce

Pozdrawiam

środa, 4 października 2017

04.10.2017 Mile zaskoczenie

Hej,
Dawno nie pisałem , ostatnio wczoraj.
Wspominałem wam o nowej rechabilitantka?
Skubana zrobiła na mnie wrażenie i nie tylko urodą ale przede wszystkim umiejętnościami.
Inteligentna, uśmiechnięta, żartować potrafi, jest twarda i nieugięta, uparta.
Mogę o niej tak cały czas.
Ale jeśli ktoś myśli że zgłupiałem lub zgłupieje dla  niej, albo prościej że rozum stracę to jesteście w błędzie.

Ogólnie pani Agata podobnie zresztą jak wcześniejsza moja rechabilitantka nie tylko jest rechabilitantką ale także masażystką.
W sumie panią Agatę poleciła mi wcześniejsza moja rechabilitantka , szkoda tylko że tak późno, ale jak to mówi przyslowie: LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE.

W SUMIE 4 GODZINY ZA NAMI, byłem ciekawy czy się przekonam do niej i o dziwo już moje pierwsze wrażenie było zaskakująco pozytywne.

Już podczas masażu moich nóg przekonałem się do pani Agaty. I
Zna się na masażu , pełen profesjonalizm.
Da się lubieć tę panią. Drugie spotkanie masaż pleców i ćwiczenie z użyciem PNF, i
Wczoraj już czwarta godzina w ciągu 3 tygodni, skupiona na mordowaniu mnie ale i na chwaleniu moich osiągnięć podczas gimnastyki. Usłyszałem że rechabilitantka jest pozytywnie zaskoczona jak sobie świetnie radzę z ćwiczeniami.
W sumie nie myślałem że będę aż tak obolały zwłaszcza po przeprostach bo dziś odcinek lędźwiowy mnie strasznie boli.

Na zakończenie dostałem proste acz kolwiek męczące ćwiczenie na którym mam się skupiać i ćwiczyć do następnego spotkania.

Opinie moja na temat rechabilitantka podziwiają znajomi którzy też się masowała,
Oni także są zachwyceni jakością usługi masażu

Na dziś to wszystko
Pozdrawiam

wtorek, 3 października 2017

03.10.2017 Dwa lata i cisza

Hej ;)

Jak zauwazyliście  dawno nic nie pisałem .
Muszę się wam pochwalić że mineło juz dwa lata od ostatniego rzutu który posadził mnie na wózku
ale o rzucie nie beę sie rozpisywał ponownie . Jeśli chcecie sobie poczytać na ten temat to cofnijcie się do września 2015 roku.

Napewno powiem wam że się cieszę i raczej nie mam lęku nie boje sie że rzut może wystapić .
Rok temu chorobiwie wręcz starałem sie dostrzec ewentualne zmiany świadczące o tym że zaczyna się rzut, w tym roku już bez sprawdzania i bez lęku.
Rzutu nie mam i nie było, ale mam wrażenie w odniesieniu do mojego stanu funkcjonowania z przed 3 lat przed rzutem , 

Kondycja zaś po rzucie z tą obecna  zdaje sie byc nieco gorsza.
Faktycznie mam wrażenie że Wersja rzutowo remisyjna zmieniła sie we wtórnie postępujacą ( dla niewtajemniczonych to taka wersja SM w której stan zdrowia pogarsza się bezprzerwy , czyli choroba spokojnie postępuje)


I  z zupełnie innej beczki a raczej inna sprawa towcześniejsza rechabilitantka przestała mnie owiedzać z powodów osobistych , ostatni raz była w lutym 2017.
Obecnie od 2 tygodni mam inną rechabilitantke o  której tez moge mówić tylko w sMYCH SUPERLATYWACH.


Póki co to rozmasowała mi nogi i plecy,
no i też zaczęliśmy ćwiczenia metodą PNF
oprucz tego sam też ćwiczę 5 dni w tygodniu a 2 dni daje odpocząć mięśniom.

Na dziś to na tyle 
do usłyszenia wkrótce ,

Pozdrawiam

środa, 12 lipca 2017

12.07.2017 Nie mam pojęcia co się dzieje.

Witam Was po dwóch miesiącach.
Stwierdziłem że dawno nie pisałem do Was jak zobaczyłem datę ostatniego wpisu, masakra.
Ale o czym pisać? Ciągle to samo. Na zachowanie diety nie mam kasy bo wciąż spłacam długi.
Jem jedzenie śmieciowe GMO i MOM, że o glutenie nie wspomnę.
Chodzę dziwnie, nogi słabsze oraz bardziej bolą mięśnie, są napięte, nie ma kto rozmasować.
Doszło do tego że już mam problem z mięśniem stopy podczas dawania kroków. A gdzie to jeszcze noga w kolanie, tragedia.
W sumie na kulach jakoś to wychodzi ale ciągnę nogi za sobą. Dawno takiego stanu nie było.
Nie przypominam sobie w każdym bądź razie No chyba że ostatnio jak miałem rzut w 2015 roku.
Wiecie co? Najgorsze jest to że nie znam przyczyny tego osłabienia... Mogę podejrzewać pogodę, upały, ale to moje zdanie, gwarancji nie mam.
Rzuty jako takiego nie miałem w każdym razie na pewno nie zauważyłem.
Nie wiem może faktycznie choroba się zamieniła z remisyjnej we wtórnie postępująca.
Może to by tłumaczyło, że jestem teraz słabszy.
Trzeba pojechać do doktor Gruszki...
Tyle że z drugiej strony jechać tam w takie upały to też nic dobrego bo choroby nie wykryje. Wiem od jednej docent z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. W sumie właściwie to już nie jest docent a profesor.
Dowiedziałem się że podczas temperatur żaden neurolog nie jest w stanie stwierdzić czy pacjent ma rzut czy jest osłabiony przez upały.
A tak z innej bajki powiem Wam że z miesiąc temu ostatnio byłem na kawie u mojej cioci jakiś 60-70 m ode mnie.
I porównując tamto przejście i dzisiejsze wkurzyłem się na siebie.
Niech szlag trafi, jeszcze takiego problemu z chodzeniem o kulach nie miałem.
Nie było ani jednego kroku żebym nie ciągnął palców u stóp po ziemi.
Powrót wyglądał podobnie.
Przejście wystarczyło, żebym sobie zepsuł humor, nastrój. Niech to szlag.
Mam nadzieję, że Wy się macie lepiej. 
Pozdrawiam.

sobota, 20 maja 2017

20.05.2017 Raz lepiej, raz gorzej

Cześć Kochani!
Tradycyjnie dawno nie pisałem.
W sumie to nie bardzo jest o czym, nic nowego się nie dzieje.
Może poza tym że rehabilitantka nie przyjeżdża. Podejrzewam że nie ma ochoty tak daleko jeździć. Mi napisała że cały czas ją męczy przeziębienie, że jeszcze nie doszła do siebie.
Ale mniejsza z tym, rezygnuje z niej, postanowiłem że znajdę kogoś innego.
Pół roku w sumie trenuje sam i całkiem nieźle mi idzie. Funkcjonuje jako tako różnica taka, że mam parę stówek więcej.
A co do mnie, to fakt trochę bolą mnie nogi zwłaszcza wieczorem jak kładę się do łóżka.
A co do funkcjonowania w dzień, nie chcę zapeszać ale trochę lepiej mi się chodzi.
A tak mniej więcej lepsza kondycja zaczęła się kiedy zacząłem pić czarną herbatę.
Pomysł zaczerpnąłem z niemieckiego dokumentu na temat jednej kobiety chorej na SM.
Z tym że ona jadła rosół z drobiu bądź wołowiny i dodatkowo piła czarną herbatę.
Ja wprawdzie rosołów nie jadam ale czarną herbatę popijam. 
Na temat dokumentu już pisałem wcześniej kilka postów temu.
A tak zupełnie z innej beczki to jak człowiek nie ma co robić to siedzi i myśli.
Przyszło mi coś takiego do głowy zupełna abstrakcja choć może w przyszłości kiedyś tam takie coś dojdzie do skutku.
W dzieciństwie słyszałem jak dorośli rozmawiali, czy któryś z dorosłych do mnie mówił... 
Nie pamiętam ale bodajże niejaki towarzysz Lenin myślał, czy też chciał wprowadzić coś takiego że nie byłoby pieniędzy tylko każdy by pracował i każdemu by się wszystko należało.
Czyli każdy byłby na tym samym poziomie, niezależnie od zajmowanego stanowiska.
Takie rozwiązanie miałoby sporo pozytywnych skutków.
Mianowicie brak pieniędzy równa się  brak kidnapingu, porwań, uprowadzeń itd.
Równy dostęp do służby zdrowia, bez kolejek, bez żadnych innych abstrakcji itp. Może nawet brak wojen. Same pozytywy.
Teoretycznie jest takie coś do zrealizowania tyle że na świecie jest jeszcze mnóstwo, mnóstwo ludzi z poczuciem wyższości. 
Na to jeszcze nikt lekarstwa nie wymyślił. 
Wyobraźcie sobie wszystkie państwa świata zjednoczone. Można by to było porównać do podziału wojewódzkiego Polski, prezydenta Rzeczypospolitej, wojewodów, prezydentów miast i po kolei hierarchia do dołu.
Można byłoby to sobie wyobrazić w zakresie całego globu gdzie byłby jeden prezydent główny i byliby prezydenci poszczególnych państw itd.
Gdyby wszystkim dać dostęp do żywności i wody ubrań telewizji i wszystkich jakiś tam dóbr rzeczywistych. .
Będziecie się śmiać ale tak się rozmarzyłem ale może to faktycznie będzie realne z jednym prezydentem świata?
Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam.

wtorek, 2 maja 2017

02.05.2017 Dawno nie pisałem

Hej
Trochę się działo ostatnio.
Tak po pierwsze to  święta wielkanocne.
Po drugie dieta.
Po trzecie nowe newsy.
Więc po kolei, śniadanie świąteczne ogólnie było fajnie ale jakoś nie mogłem zjeść byłem ociężały rozlazły.
Lany poniedziałek tak już lepiej się czułem, nie miałem problemów z bólem brzucha. Choć do tej pory nie wiem co było przyczyną zastoju jelitowego bo skoro dużo nie jadłem to naprawdę nie wiem skąd się wziął.
Jak pisałem tydzień przed świętami zacząłem dietę ogólnie była tygodniowa ale z takim zamiarem zacząłem.
Przed dietą ważyłam 95,700 kg czy jakoś tak, po tygodniu na diecie 700 g spadłem w dół.
Nie ukrywam że byłem rozczarowany ponieważ pod koniec 2015 na diecie zleciałem w dół 8 kg w ciągu pięciu dni.
No trudno nie zawsze pewnie można mieć taki spadek wagi.
Święta z 95 na 97,5 kg i tak naprawdę nie jadłem dużo. Chociaż znając moje możliwości to powinienem przekroczyć setkę.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ostatnio się ważyłem znowu mam 95 to już jakiś sukces.

Ostatnio odezwał się do mnie taki Pan w odpowiedzi na jeden z wpisów tutaj na blogu. Wpis udostępniłem przez Facebook.
No ale to w sumie nieważne gościu powiedział że jest po przeszczepie szpiku i że czuję się świetnie. Powiedział, że ludzie z którymi był też czuję się znacznie lepiej.
Poprosiłem o szczegóły, o adres szpitala gdzie można to zrobić i jak do tego doprowadzić by mieć ten przeszczep.
Doprowadzić mam na myśli drogę jaką trzeba przebyć.
Jak to wszystko później wygląda.
Dostałem takie bardzo ogólnikowe informacje, numery telefonów i adresy szpitala w Katowicach.
Poczytałem też trochę o tym przeszczepie. Powiem Wam że jestem przerażony.
Co mnie przeraża to że szpik zabijają chemią, którą trzeba wziąć (kilka dawek). 
Gościu mówi że do przeżycia, do wytrzymania.

Przecież ja byłem na kopaxone. Kopaxon tak jak pisałem dosyć poważnie mnie osłabił, 2 lata nie doszedłem do siebie. Fakt, choroba być może miała w tym udział ale mam wrażenie że przekształciła się z remisyjnej we wtórnie postępująca.
No bo jak inaczej nazwać fakt, że nie widzę, że z każdym dniem coraz słabszy.
Zaczynam się poważnie bać.
Jakby teraz wziąć tą chemie by zabić szpik to nie wiem jak organizmu to zniesie.
No i w tej drugiej wersji opinie są takie że przeszczep szpiku praktycznie już nie pomaga.
Nie wiem dzwonić do Katowic czy nie dzwonić?
Opcja jest taka że głupi katar czy kurz może mnie zabić ale druga opcja jest też taka że jak mnie to nie zabije to chemia mnie wykończy.
W stanie w którym jestem jeszcze mogę pożyć trochę a już na pewno jestem świadomy tym co się ze mną dzieje.
Co to za życie?
Powiem Wam to c*** nie życie.
Ale jednak życie.
Co zrobić?  Wziąć chemię, przeszczepić szpik? Można zejść całkiem albo może mógłbym żyć trochę lepiej?
K***a mam mętlik w głowie.
Na dziś to wszystko 
Pozdrawiam

sobota, 15 kwietnia 2017

15.04.2017 Trochę zawiedziony

Hej,

Wiecie, tak po tygodniu stosowania diety warzywnej jestem trochę zawiedziony ponieważ waga nieznacząco spadła.
Swoją drogą wnioskuje że to wina jelit .
Musi być z nimi coś bardzo nie tak, ponieważ jedzenie takich ilości błonnika powinno powodować to że z WC nie powinienem wychodzić.
A ja dla odmiany mam zaparcia.

W końcu 2015 roku wyglądało to wszystko znacznie inaczej.
Może nie byłem mieszkańcem kibelka, ale regularnie się chociaż wypróżniałem.

Co do mojej wagi 
to nieznacznie spadła po 6 dniach diety .
Dziś rano waga wskazała mi 95 kg.
Jak dietę zacząłem stosować waga pokazywała mi 95,700 kg.


W sumie to podejrzewam że gdyby jelita działały prawidłowo to był bym wyraźnie lżejszy.

Obecnie mój wygląd można przyrównać do 
kolesia z kreskówki 
SHREK.
No w sumie brzuch.
Ja jestem przystojniejszy :)

O albo do kobiety tak w 6 miesiącu ciąży.


Po świętach włączę tłuszcze (rybie)


Tym czasem żegnam Was życząc 
Wesołego Alleluja!






niedziela, 9 kwietnia 2017

09.04.2017 No i dieta rozpoczęta

Hej Kochani 
Wczoraj zaszalałem i przygotowałem sobie po raz pierwszy warzywa, które jadłem tak ostro po rzucie w 2015 roku.
Trzy zestawy papek:
1. Pomarańcze
2. Kapusta chińska i seler naciowy
3. Kalafior i brokuł






Poza tym woda mineralna niegazowana.
Warzywa do jedzenia 3 razy dziennie po jednym kubku = dziewięć kubków warzyw i owoców.
Każdy kubek ma około 300 ml pojemności a to ponad 2,5 litra na to jakieś 2 litry wody i mamy dzienny limit 4,5 l witamin.
Mam nadzieję że uwolnię się od zaparć.

Nim zjadłem pierwszą partię warzyw papek to wszedłem na wagę, która pokazała 95,7 kg
Jestem ciekawy ile pokaże mi za tydzień.

Teraz tak jakby chciała mnie głowa boleć. I to akurat możliwe bo organizm dostał inne paliwo i może głupieć.
Jakiś czas temu pisałem o tym że zjadłem coś na gorąco i nogi odmówiły posłuszeństwa jak po zjedzeniu zupki instant na gorąco.
Wczoraj zjadłem zupkę tak dla eksperymentu już po długiej przerwie od wcześniejszej.
Zupka przestygła i była ciepła nie gorąca.
Wniosek: To cholerstwo jest tak szkodliwe że nie powinno być dopuszczone do konsumpcji.
Cholera! W ciągu 15 minut tak wysiadłem że miałem problem dojść do łóżka i się położyć.
Przez kilka  godzin nie  doszedłem do kondycji  sprzed konsumpcji tej zupy instant.

Osoba zdrowa różnicy nie odczuje  za to osoba  z moją kondycją na pewno.
No chyba że te zupki tylko na mnie mają taki wpływ.

Na dziś to na tyle.
Pozdrawiam

sobota, 8 kwietnia 2017

08.04.2017 Smarkate lata

Hej Kochani
Kurcze, kilka dni byłem jakiś słabszy, okazało się że jestem przeziębiony.
W sumie jeszcze szału nie ma ponieważ jestem wyraźnie słabszy, ale wraca wszystko do normy. 
Katar jeszcze jest ale nie mam zapalenia śluzówki nosa. 
Wracając do wpisu z "Info z Niemiec" z 06.04.2017 to zastosuje ją.
Nie mam nic do stracenia a 7 dni wytrzymam.
A nóż widelec zacznę lepiej chodzić?  W końcu była tam informacja że ktoś nie chodził a teraz chodzi...

Dziś mamy sobotę jest godzina 14 z haczykiem, zaraz 15:00. 
Gimnastyki wczoraj nie zrobiłem bo kiepsko się czułem. Miałem chyba  kryzys przeziębieniowy. 
Dziś nie bardzo mam ochotę ćwiczyć chyba sobie po odpoczywam. Choć z drugiej strony gimnastyka z rana a potem i tak łażę jak c*** z dechą .  
Zrobię sobie warzywa bo akurat mam, tylko owoców brak niestety. Tradycyjnie czegoś brakuje.
Akurat tak nie lubię i zawsze powtarzam że żeby jeść te warzywa to powinno być wszystko w komplecie, bo jedno drugie wspomaga we wchłanianiu się, odbudowie mieliny i tak dalej.
A później może na kawę wyskoczę​ do znajomych. Zobaczymy co czas i chwila pokaże.

Pozdrawiam i może do jutra.

piątek, 7 kwietnia 2017

06.04.2017 Info z Niemiec

Hej 
wczoraj wieczorem otrzymałem maila z Niemiec podzielę się z Wami może ktoś zechce spróbować takiej terapii:


Gesendet: Donnerstag, 06. Apr­il 2017 um 15:57 Uhr
Betreff: Fw: MS


Gesendet: Dienstag, 28. März 2017 um 22:18 Uhr
Betreff: MS
Cześć Michał,

widziałam w telewizji program o diecie, która przygotowuje czy sprawdza lekarz z Berlina.
Jest to dieta ketoge­niczna ale taka spec­jalna dla ludzi z sm.
Możesz sobie obejrzeć ten film i zacząć przy 11:25 minut. Ta kobieta, którą na tym filmie pokazują też zrobiła dietę ale inną. 
Dieta, która trwała 7 dni i składała się z rosołu ale nie wi­em czy z kury czy z wołowiny i z herbaty.
Ta kobieta po tych 7 dniach mogła znowu chodzić i jej stan utrzymywał się przez 3 miesiące.
Ale ta dieta jest sz­kodliwa jeżeli się ją stosuje dłużej.
Dlatego ona szukała die­ty ketonicznej bo ta dietę można stosować dłużej.
Nie mam tych re­zultatów ale możesz sobie przejrzej te li­nki, które tu wpakowałam.

Pozdrawiam
Beata




ketogene Ernährung



A może ktoś z Was ma podobne  doświadczenia jak ta kobieta?

wtorek, 4 kwietnia 2017

4.04.2017 Gadanie

Hej 
Ostatnio pisałem kilka dni temu. 
W sumie to nic się nie dzieje poza tym że jestem słabszy a przynajmniej tak mi się wydaje. 
Nie wiem czy to nie ma wpływu już pogoda a raczej zmiana pogody, ciśnienie atmosferyczne itp.
Wiem, że jak zejdę do piwnicy jest tam zdecydowanie chłodniej i zaraz czuję się lepiej.
Dzisiaj nawet wstałem całkiem nieźle, czułem się też całkiem nieźle no i w sumie chyba się czuje całkiem nieźle poza tym że nie mam siły.
Jako że nie miałem za bardzo co robić poszedłem do kuzynki na kaweczkę . 
Tam pół godzinki i z powrotem do domu.
Nie obeszło się bez komentarza sąsiadki... Widziała, że oparłem się o ścianę, że ledwo stoję na nogach. Poczekała aż się zbiorę z kulami i zaczęła o mnie gadać nie słyszałem dokładnie co, za to jestem pewien że tyczyło się mnie.
Jak zwykle poszło mi trochę ciśnienie. Niby się nie przejmuję ale mimo wszystko trochę mnie ruszyło przez co też miałem gorszy spacer do domu. 
Powiem Wam że sąsiadka była mniej więcej jakieś 60- 70 m ode mnie, skubane ma głos donośny.
Teraz leżę i leżę i znowu leżę.
Rano byłem chwilę w piwnicy, potem gimnastyka i ta kawa o której pisze. 
Obrałem też ziemniaki, które muszę wstawić bo zaraz komandosy ze szkoły przyjdą i nie będą mieli co jeść.
Tyle na dzisiaj. 
Pozdrawiam :)

środa, 29 marca 2017

29.03.2017 Powtórka z rozrywki

Hej
Niedziela rano powtórka z rozrywki a raczej z krwotoku...
Choć ten nie był aż tak obfity jak dzień wcześniej wieczorem.
Ale co tam, niedzielę przetrwałem, było ok.
Za to w poniedziałek góry mogłem przenosić. Poruszałem się po stokroć lepiej niż zwykle i gimnastyka też poszła nadzwyczaj świetnie.
We wtorek też super funkcjonowałem, z tym że gimnastyka już mnie trochę zmęczyła. 
A wieczorem ból nóg nie pozwalał leżeć spokojnie.
Ale to nic w porównaniu z dzisiejszym dniem.
Obudziłem się i nie potrafiłem tyłka podnieść, stanąć na nogach. Masakra, takiego bólu nóg nie pamiętam.
Zszedłem na dół zjadłem niezdrowe śniadanie, zapiłem je kawą, potem wodą- kranówką a nogi jakby trochę odpuściły.
Wykorzystałem moment na gimnastykę.
Tym razem dla odmiany na łóżku, kilka ćwiczeń z zeszłorocznego repertuaru.
Po gimnastyce czułem się zdecydowanie lepiej.
W sumie do wieczora bo teraz jestem w łóżku i nogi bolą jak szlak.
Ciekawe co będzie rano?
Tymczasem pozdrawiam.

sobota, 25 marca 2017

25.03.2017 Samopoczucie

Hej 
Dzień prawie jak każdy, z tym że od rana czułem się jakoś tak do niczego, jak gdyby mi ktoś do głowy cegłówkę zapakował.
Chodziłem jakiś taki rozbity.
Nawet pobyt na wyjeździe był beznadziejny. Po powrocie zaległem na łóżku potem prysznic, golenie i krwotok z nosa. Taki dość obfity.
Nie potrafiłem go zatamować.
Po około godzinie mi się udało.
Jak już zeszło trochę krwi z nosa to i głowa się zrobiła lżejsza.
I jakoś lepiej funkcjonuje.
Jedynie schylając się po coś czułem  napływ krwi do głowy i jak zaczynają żyły pulsować.
Teraz jest godzina 22:21 ja w łóżku. Słucham radia express i powiem Wam że wymiatają super. Składanki z moich czasów, dyskotek. Wszystkie wspomnienia wracają i to te najfajniejsze. 
Radio nadaje na częstotliwości 92,3 FM . 
JA MAM APKE ZE SKLEPU PLAY, TA APKA TO POLSKIE RADIO.
POLECAM.
Pozdrawiam. :)

niedziela, 19 marca 2017

19.03.2017 Spostrzeżenie

Hej
Dziś mamy niedzielę, moje spostrzeżenie jest z czwartku...
Ale zacznę od porady mojej neurolog z Wrocławia.
Ona jak mnie kierowała na szpital w Grębaninie powiedziała bym nie wziął zabiegów rozgrzewających plecy. Takie rozgrzewanie pleców, kręgosłupa może wywołać rzut SM.
To by tłumaczyło dlaczego źle znoszę temperatury. Od wiosny do jesieni, najgorsze jest zwykle lato a zimą jak żona pali w piecu i temperatura w domu dochodzi do 25 stopni Celsjusza. Dla mnie to tortury! Jak jej nie ma to temperatura  waha się pomiędzy 15-19 stopni wówczas czuje się świetnie.
Teraz wróćmy do początku czyli spostrzeżenia.
Warzywa mi się skończyły to zjadłem dość niezdrowy obiad bo gulasz, kasza z sosem.
Zanim zacząłem jeść to chodziłem dość zadowalająco, biorąc pod uwagę sztywne nogi czułem się dobrze.
Gulasz był gorący więc dmuchałem i jadłem. Po konsumpcji okazało się że mam problem ze wstaniem. Nogi słabe, plecy również podobnie ręce.
Czułem gorąco w brzuchu.
Wcześniej zdarzało się że jadłem gorącą zupkę a raczej zupki instant i po każdej zupce też wysiadałem. Te zupki nie są zdrowe i już od dawna ich nie jem.
Myślałem że to wina chemii w tych zupkach, aż do tego ostatniego gulaszu.
Teraz już wiem że gorące jedzenie w SM też szkodzi no przynajmniej mi.
A Was (mam na myśli chorych na Stwardnienie  Rozsiane) też osłabia gorący posiłek?
Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam

piątek, 17 marca 2017

17.03.2017 Z wizytą u lekarza

Hej☺☺
Nie pamiętam czy już Wam pisałem ale chyba nie...
2 dni temu umówiłem się do lekarza rodzinnego ponieważ boli mnie palec .
To jeszcze pozostałość po zeszłorocznym upadku.
O tym upadku pisałem dosyć szczegółowo jakiś czas temu.
Staw palca boli podczas zginania.
Doktor mówi że skoro był stan zapalny przeniósł się pewnie na staw dlatego boli.
W sumie poszedłem z tym problemem i z zatokami, które znowu dokuczają.
Doktorek gadał że jestem przeziębiony i dał mi antybiotyk.
Może i w związku z tym bólem palca.
W sumie dostałem skierowanie do otolaryngologa, który to może mnie przebadać pod kontem zatok. No i w sumie jest specjalistą od nosa między innymi więc może dać mi skierowanie na tomografię głowy, która wykaże co się dzieje z zatokami. No i przy okazji lepiej żeby nic więcej nie wykazała. Muszę się umówić też z neurologiem po nowe skierowanie do Grebanina tylko że nie mogę się dodzwonić do gabinetu.
Neurolog może mi też dać skierowanie na tomografię jamy brzusznej, żeby zobaczyć co się dzieje z moim guzem w nadnerczu i z gruczołem krokowym.
Pytałem też doktora o skierowanie do sanatorium bo takie podobno może wystawić. Powiedział że może wystawić tylko że czas oczekiwania jest bardzo długi, chyba że jest to skierowanie poszpitalne to wówczas jest znacznie szybciej.
Mówię że byłem w Grębaninie w szpitalu na oddziale rehabilitacyjnym i że wyszedłem w styczniu. Powiedział żebym mu jak najszybciej dostarczył zaświadczenie od neurologa że mogę wziąć udział w leczeniu sanatoryjnym poszpitalnym.
Że nie mam żadnych przeciwwskazań bym mógł być leczony w sanatorium.
Teraz wiem dlaczego dziadek, który ze mną leżał w Grębaninie za pobyt w sanatorium nie zapłacił ani grosza. Dziadek był w szpitalu wcześniej.
Więc w tej sytuacji będę nalegał neurologa o zaświadczenie że mogę odbyć taki turnus rehabilitacyjny i po skierowanie do Grebanina i na TK .
Na dziś to wszystko, pozdrawiam.

poniedziałek, 13 marca 2017

13.03.2017 Klapa

Witajcie Kochani,
miałem się z Wami skontaktować w sprawie ostatniej wizyty u doktor neurolog.
Oczywiście miałem powiedzieć jak mi poszło no i nie poszło...
Wizytę miałem o godzinie 17:40 a zepsuło mi się auto o godzinie 15:00.
Odpadł komin, wydech.
Fakt, czekałem na tę wizytę 7 miesięcy ale jakoś nie rozpaczam z tego powodu, że się nie dostałem przez zepsute auto.
Nie czuję żebym miał rzut choroby a to najważniejsze. W sumie chciałem jechać zobaczyć co powie lekarka na moją kondycję i tak dalej. Wnioskuję że byłaby zaskoczona ponieważ funkcjonuje lepiej niż ostatnio jak tam byłem.
W tej sytuacji może się umówię z moją neurolog tutaj na miejscu. Potrzebowałbym skierowanie na tomograf i skierowanie na oddział rehabilitacyjny. Pani doktor musiałaby mi wypisać jakieś leki na poprawę funkcjonowania jelit i mięśni.
Może mnie przebada żeby coś wiedziała, co się dzieje, jak to wygląda z SM u mnie. Tak żeby miała ogląd sytuacji czy się pogarsza czy nie.

Z innych moich takich spostrzeżeń zaobserwowałem że bolą mnie mięśnie nóg konkretniej mięsień trójgłowy łydki i czworogłowy uda.
W moim odczuciu nogi mam coraz szczuplejsze czyli jest zanik mięśni. 
Jest to prawdopodobnie spowodowane podrażnieniem jakiś nerwów. 
Zresztą tak powiedział mi rehabilitant w szpitalu w Grębaninie.
Więc teraz trzeba by powalczyć nad mięśniami nie wiem może pnf, jakieś leki wspomagające ale tutaj to chyba najlepszy jednak będzie pnf.
Zmiana receptorów w mózgu odpowiadających za chodzenie.
Patrzę trochę na YouTube jak ćwiczyć tą metodą pnf.  Powiem Wam że jestem jeszcze w takim stanie że mogę sam się uczyć chodzić, stawiać nogi, zmuszać się do pracy. A nie tylko siedzenie i puszczanie bąków w stołek.
To tylko rozleniwia nogi, mięśnie, mózg i tak dalej.
Więc siedzenie nie popłaca.
Muszę na pewno też zrobić sobie badanie poziomu witaminy D3 we krwi. 
Brałem suplementy witaminy i czułem się jakby lepiej. Teraz już od dwóch miesięcy nie biorę w ogóle D3 i wydaje mi się że czuję się gorzej. Może jest to też przez to, że zaniedbuje dietę warzywną i papki o których pisałem szczegółowo mniej więcej wrzesień/październik 2015. 
Nie będę już Was zanudzać. Na dziś już kończę jest dosyć późna godzina bo 1:00 w nocy.
Zatem do usłyszenia. Mam nadzieję niebawem. 
Pozdrawiam i dla tych co jeszcze nie śpią dobranoc :)

wtorek, 28 lutego 2017

28.02.2017 Znowu dłuższa przerwa

No cześć Kochani! :)

Dawno mnie znowu nie było.
Jutro kontrola we Wrocławiu w poradni SM, raczej jestem spokojny.
Ciekawy jestem co powie pani doktor, czy w ogóle coś powie, czy znowu będzie zdziwiona.
Nie pisałem do Was bo w sumie nie było o czym pisać. Ciągła, codzienna gimnastyka, jakieś zajęcia...

Fakt jest taki że martwi mnie to, że wciąż boli mięsień prawego uda znaczy lewego bo po lewej stronie, chodzi o mięsień czworogłowy. Raz boli mocniej, raz słabiej ale wciąż boli.

Powiem Wam że pocieszające jest to, że sam czuje że jest lepiej ze mną i z moją kondycją.
Zdecydowanie lepiej chodzę, dłużej wytrzymuję zmęczenie.
Też mi ktoś powiedział ostatnio że jestem silniejszy i takie właśnie słowa motywują.
Dają ogromną siłę! No i wiara też czyni cuda.
Zresztą na potwierdzenie tej tezy, że jestem silniejszy mam też dowód.
A mianowicie jak wcześniej chodziłem w domu o kulach (chodzi o te moje spacery na odległość 700 metrów, starczyło 76 długość domu) tak teraz zrobiłem 450 metrów bez pomocy KUL! :D
To jest sukces! Sam jestem z siebie zadowolony.
Swoją drogą cokolwiek robię staram się nie męczyć, nie robić na siłę ćwiczenia czy chodzić.
Wszystko zgodnie z zaleceniami mojej rehabilitantki, której w sumie już nie widziałem ze trzy miesiące ponieważ trochę brak kasy, no nie trochę ale bardzo brak kasy na rehabilitację.
Mam nadzieję że to się wkrótce zmieni.
Oczywiście rada by się nie przemęczać jest od rehabilitantów ze szpitala w Grębaninie.
Tam też zrobiłem ćwiczenia bardziej intensywne na mięśnie pleców, pośladków, głównie ud.
Może dlatego lepiej chodzę.
Leków nie biorę chwilowo jedynie Rutinacea dwie tabletki dziennie.
Witaminy D3 też nie mam w tej chwili, podobnie jak K2.
Dieta też mocno kuleje. Mam na myśli papki warzywne.
Sam się dziwię że minęło półtorej roku od rzutu, który mnie chwilowo posadził na wózku...
Od tego czasu nie miałem rzutu, przynajmniej wyraźnego. No nie zauważyłem bynajmniej takiego.
W sumie to regularnie sprawdzam czy mam rzut w trzech ćwiczeniach, po których nie widać że mam rzut.
Ciekawi mnie jednak wizyta u Pani doktor a właściwie co ona powie o stanie zdrowia.
Na pewno muszę wziąć skierować na tomograf jamy brzusznej, żeby sprawdzić jak wygląda mój guz w nadnerczu. Czy się zmniejszył czy został wielkości jakiej był. 
No i jeszcze gruczoł krokowy trzeba zbadać albo w tomografie albo USG i to konieczne. Niepokoi mnie fakt że prostatę mam powiększoną o 50%.
Więc może się nieco uspokoję po USG...

Na dziś to już wszystko Kochani mam nadzieję, że to moje pisanie nie ciągnie się jak flaki z olejem ale jak się człowiek wygada to jest mu lżej i dzień się nie dłuży.

Odezwę się po wizycie zatem do następnego razu. ;)

sobota, 11 lutego 2017

11.02.2017 Niepokój

Hej ;)

Tak dawno się nie odzywałem do Was...
Zmiana jaką zauważyłem to microsoft w końcu zrobił poprawki w oprogramowaniu  Windows  a mam konkretnie na myśli pisanie na klawiaturze z użyciem programu lupa.
Wiecie komputer mam od jakichś 8 lat i zaczynałem od Windows XP.
 KAŻDY PROGRAM MIAŁ BŁĄD TYPU KLIKANIA LITERKI Ł.
Działy się cuda z tą literką bo mało że się nie wpisywała to jeszcze lupę zwijało :(
Bez lupy nie było problemu z wpisywaniem tej literki.
Powiem że uprzykrzało mi to życie.
Od  pół roku mam najnowszy program a dopiero teraz błąd został naprawiony :)
BRAWO MICROSOFT!

A tak ogólnie to  mam mały problem ze sobą, z nogami.
Dokładnie z lewą, robi się sztywny staw  skokowy, nie funkcjonuje właściwie, stopa nie chce się za bardzo unosić w górę.
Całe nogi też robią się sztywne.
Podejrzewam rzut choroby w najgorszym razie,
w najlepszym może to być niewłaściwa pozycja przy biurku.
 Po gimnastyce nogi nie są takie sztywne jedynie w stawie skokowym ta stopa nie unosi się ku górze.

Wątpliwości  rozwieje we Wrocławiu w poradni SM za 3 tygodnie.
No chyba że będzie się problem nasilał to  szybciej wyląduję w Kępnie.

W ogóle dzień dzisiaj mam jakiś zdecydowanie słabszy, to martwi! :/

Poza tym wszystko bez zmian.
Codziennie gimnastyka przed południem a do wieczora monotonia.

Na dziś to wszystko.

Pozdrawiam.

niedziela, 29 stycznia 2017

29.01.2017 Monotonnie

Hej
Kolejny dzień, który będzie się ciągnął jak flaki z olejem 
Dzień rozpoczęty kawą i śniadaniem obfitującym w Gluten. Mam na myśli 2 kromki chleba z boczkiem.
Co do kawy to na jakiś czas przerwa w piciu ponieważ się skończyła i nie wiadomo kiedy znowu będzie.
Do śniadania Rutinacea i Molekin D3+K2.
Teraz odpoczywam po gimnastyce.
Co potem?
Chyba goście bo młodszy z synów miał imieniny kilka dni temu a starszy syn będzie miał urodziny.
Wiecie znajomy z żoną wyciągnął rękę w moją stronę, to wielki gest.  
Kiedyś Wam opowiem o tym i tak sobie myślę że opiszę to w książce...
Na dziś to wszystko. Miłej niedzieli.
Pozdrawiam.

środa, 25 stycznia 2017

25.01.2017 Sprawniejszy

Hej! Witajcie! 
 Wiecie wczoraj to jakoś tak nie zdążyłem się zabrać do gimnastyki a właściwie to miałem lenia.
Efekt tego był taki, że dziś byłem już zastany od rana.
Może mi się chodziło źle ale zdecydowanie gorzej mi się wstawało zatem stwierdziłem, że trzeba iść się porozciągać..
Oczywiści po rozciąganiu zdecydowanie lepiej mi się chodzi i zdecydowanie lepiej wstaje. 
Potrafię utrzymać się dłużej w pionie i kiedy idę nie lecę na pysk.
Dziś zrobiłem prawie wszystkie ćwiczenia, które miałem w Grębaninie. 
Do ćwiczeń włączyłem ćwiczenia, które miałem z rehabilitantką z gumą Thera Band. 
Jestem trochę w szoku bo pierwszy raz ćwiczyłem na podłodze z Thera Band, a przy jednym ćwiczeniu utrudniałem sobie gimnastykę takim krążkiem albo łatwiej nazwę płaską piłką. 
Miałem co robić żeby się utrzymać oczywiście ta płaska  piłka była pod tyłkiem. 
No i jeszcze jedno ćwiczenie, które miałem z rehabilitantką podnoszenie nogi.
Chodzi o to że stoisz sobie przy jakimś meblu u mnie akurat to były szafki kuchenne, kładziesz coś na podłodze i przekraczasz nogą nad przedmiotem tak aby nie zahaczyć i starać się utrzymać równowagę. Nawet mi to wychodzi a kiedyś nie chciało. To była dosłownie tragedia, ćwiczenie które mnie złościło.
Chodzenie też idzie mi zdecydowanie lepiej.
No chyba że mam iść z wyciągniętymi do przodu rękoma. Można ten chód przyrównać do jakiegoś horroru. Wyglądam w tym chodzie jak jakiś zombie.
Efekt jest taki że lepiej chodzę, jestem silniejszy.
Na dzisiaj to już wszystko Kochani. 
Pozdrawiam :)

poniedziałek, 23 stycznia 2017

23.01.2017 Kolejny dzień i gimnastyka z nową piłką

Hej :)

Pierwszy dzień nowego tygodnia zaczął się dosyć ciekawie, biorąc pod uwagę
to że weekend to jakaś tragedia emocjonalna i nerwowa.
Kiedyś Wam o tym napisze.

Ale wracając do dzisiejszego dnia, to wstałem nawet wyspany.
Bylem w szoku że nerwówka z dnia wcześniejszego nie wyłączyła mi nóg.
Powiem Wam że podbudowało mnie to.

Wstałem z łóżka tak na luzie a zwykle mam problem tyłek unieść.
Potem przeszedłem przez pokój i
uchyliłem okno a zwykle nóg nie potrafię rozbujać.
Jak od okna zawróciłem to zniosło mnie w prawo i to tak poważnie. Tradycyjnie mięsem rzuciłem jak zawsze w takiej sytuacji (mięsem= przeklinałem, prostowałem samego siebie).
Pomogło.

Kolejna przeszkoda poranna to klatka schodowa,  gdzie zwykle muszę uważać na nogi by na pysk nie polecieć a dzisiaj 0 kłopotów ze schodzeniem.
Powiem więcej
w związku ze zmianą miejsca do gimnastyki to z gimnastyką przeniosłem się na piętro.
ZROBIŁEM TRADYCYJNIE TO CO Z REHABILITANTKĄ I WŁĄCZYŁEM TO CO MIAŁEM NA KOZETCE W GRĘBANINIE.

Jak się trochę zajechałem to nadmuchałem piłkę zwaną orzeszkiem.
fi 50/100 .
Myślałem że płuca wypluje ale dałem rade :)

Szpitalna była trochę mniejsza, ale nie przeszkodziło mi to w ćwiczeniach.
Zrobiłem w sumie prawie wszystkie. Zostały 2 ćwiczenia z piłką ale to zostawiłem na wieczór.

Mam spostrzeżenia propos tej gimnastyki z tą konkretną piłką:
- wzmocniły mi się mięśnie nóg
W jednym ćwiczeniu wkładasz piłkę między uda, podciągasz nogi i nogą górną zaciskasz piłkę.
W tym ćwiczeniu mam wrażenie że noga która jest słabsza  zaciska piłkę mocniej niż noga zdrowsza.

Po gimnastyce nóg chodziłem jak NOWONARODZONY.
No i gimnastyka miała i ma wpływ na chodzenie ponieważ bez zachwiania chodziłem.
Propos schodów to też po drugiej partii ćwiczeń a raczej drugim podejściu do ćwiczeń
okazało się że łatwiej zszedłem z piętra niż rano.

Powiem Wam że to motywuje. Urosłem w swoich oczach.
W Grębaninie ludzie młodzi jak i dziadkowie mówili że chodzę coraz lepiej.
Trochę racji mieli, teraz widzę sam że poprawa jest.
Mam nadzieję że się nie pogorszy bo nerwy mi nie służą, mają efekt odwrotny.

Na dziś to wszystko, mam nadzieje że Was nie znudziłem.

Pozdrawiam



czwartek, 19 stycznia 2017

19.01.2017 Oprócz zakwasów czuję się OK

Hej kochani :)
Wczoraj trochę się przy gimnastyce zajechałem ponieważ mam zakwasy.
Konkretnie to chodzi o triceps obu rąk.
Nie wiem jak to robili w szpitalu ale na pewno dostawałem lepszy wycisk a przynajmniej tak mi się wydaje niż podczas wczorajszej gimnastyki domowej.
W domu na pewno się nie zarwałem, nie zmęczyłem na dobrą sprawę, ale tak 2 godziny po gimnastyce miałem ręce jak z waty. Bolał triceps a nic takiego nie zrobiłem przynajmniej tak mi się wydaje.
Co wczoraj jeszcze zauważyłem lepiej mi się chodzi, zdecydowanie jest poprawa. No chyba że to tylko autosugestia ale raczej nie...
Uważam że chodzę lepiej.
Co do gimnastyki to podzieliłem ją wczoraj na pół. 
To znaczy taki sam czas poświęciłem na gimnastykę na brzuchu jak i na plecach.
Lepiej chodziłem zdecydowanie.
No nie wspomnę już o tym że miałem do piwnicy dokładać do pieca. Nikt mi nie kazał ale do odważnych świat należy. Bałagan trochę zrobiłem bo dupa mi się chwieje jak chodzę zwłaszcza z obciążeniem.
Jestem zadowolony z całego dnia choć się chwiejne przez zmęczenie. No bo ile mi potrzeba żeby się zmęczyć, naprawdę niewiele. 
Dobra nie będę przyciągał na dziś to wszystko i zapraszam Was jutro Kochani. ;)

poniedziałek, 16 stycznia 2017

16.01.2017 Geburstag- urodziny

Kochani dziś mam urodziny. Szkoda mówić które... :P 
"Powiem" może inaczej strzeli mi w tym roku 22 lata jak choruje na stwardnienie rozsiane.
Muszę przyznać że całkiem nieźle sobie z tym radzę,  jeszcze chodzę byle jak ale zawsze to coś.
Dziś zaczął się trzeci dzień od momentu opuszczenia szpitala w Grębaninie. I powiem Wam że nie wiem czy to pogoda czy coś innego w każdym bądź razie przy urodzinach mam gorszy dzień.
No może pod wieczór poprawi mi się kondycja.
Przymierzam się właśnie do gimnastyki. W sumie do starych ćwiczeń jak na razie bo nie mam piłek tych na których ćwiczyłem w szpitalu. No w sumie jedną mam, tylko nie napompowaną bo pompkę gdzieś wchłonęło. Ustami napompować za bardzo się nie da ponieważ piłka jest dość dużych rozmiarów. Piłka- Fasolka rozmiary 50 na 100 cm.
Wracając do tematu ćwiczeń to w szpitalu to jakoś lepiej wychodziło. Człowiek musiał ćwiczyć i koniec a w domu niestety trzeba mieć siłę żeby się zmusić, masakra jakaś.
Ćwiczył będę według zaleceń rehabilitanta, dokładnie szefa rehabilitacji czyli 15-20 minut gimnastyki, przerwa tak żeby na spokojnie odpocząć i tak cały dzień się bawić.
Na zewnątrz nie da się wyjść za bardzo ponieważ jest ślisko. Gmina Perzów chyba jako jedyna nie sypie dróg piaskiem i solą.
Jak to ktoś mówił ostatnio skąd by nie jechać w stronę Gminy Perzów to mniej więcej tak jak się zaczynają granice Gminy kończy się posypana droga a zaczyna się lodowisko.
Teraz kilka słów dla tych którzy mnie czytają tutejszych z naszej gminy i przyjezdnych.
Kochani tutaj dróg nie sypią ale dzięki temu w razie urazów można się starać o odszkodowanie.
Tylko pamiętajcie żeby nikt nie mógł się wykpić należy najlepiej znaleźć świadka zdarzenia a jeśli nie, to udokumentować takie zdarzenie każdy telefon komórkowy ma w sobie aparat fotograficzny, którym robimy zdjęcie powierzchni na której się we wróciliśmy, skręciliśmy nogę, złamaliśmy kończynę i zgłaszamy sprawę do właściwej instancji. Nie wiem czy nie musi też być obdukcji, na pewno by się przydała. Zgłaszamy sprawę do firmy zajmujące się odszkodowaniami. Na terenie Kępnie na pewno działa PCO polskie centrum odszkodowań oni bezpłatnie zajmują się sprawą, podpowiedzą ewentualnie jakie dokumenty są potrzebne i będą się starać o odszkodowanie.
Jeśli nie wiemy kto odpowiada za dany kawałek drogi czy chodnika oni sami się dowiedzą i pociągnąć do odpowiedzialności walcząc o jak najwyższe odszkodowanie ponieważ to w ich interesie ponieważ biorą procent od wywalczonej sumy odszkodowania.
Kochani za chodniki odpowiadacie Wy sami przy swoich posesjach oczywiście. Proponuję więc poświęcić chwilę i odśnieżyć chodnik jeśli takowy jest przy Waszej posesji.
Dobrze jest też mieć ubezpieczenie od takich następstw nieszczęśliwych wypadków na chodniku przy naszej posesji w przeciwnym razie odszkodowanie może nas zdrowo zaboleć.
OK, na dziś to już będzie wszystko. 
Biorę się za gimnastykę.
Pozdrawiam. :)

piątek, 13 stycznia 2017

13.01.2017 Już po szpitalu

Witajcie
Dziś już po szpitalu. Ten ostatni dzień rehabilitacji zleciał szybciej niż myślałem i szybciej niż zwykle mimo że ćwiczyłem znacznie dłużej.
Nawet z kozetki zszedłem i dałem radę jak każdego wcześniejszego  dnia.
Dziś nie było rehabilitanta który był codziennie za to był inny, z którym chwilę pogadałem przy okazji ćwiczeń.
Pamiętacie wspominałem kiedyś o jednym gościu ze stwardnieniem rozsianym bocznym z którym leżałem w Grębaninie na przełomie października, listopada 2015?
Ten rehabilitant, który mnie dzisiaj trenował, właściwie z którym ćwiczyłem zna tego gościa ze stwardnieniem rozsianym bocznym, na imię miał Leszek ten pacjent.
No nie miał tylko ma bo wciąż żyje. Zgubiłem numer do niego i nie mam jak zadzwonić. Muszę się dowiedzieć co u Leszka.
Ten rehabilitant powiedział że jeździł do Leszka co jakiś czas. Zadawał nowe ćwiczenia, kontrolował jak funkcjonuje. Okazało się że jest znajomym rodziny Leszka.
Ale do rzeczy bo zaczynam się za bardzo rozwijać.
Ten rehabilitant mnie trochę zaczął wypytywać: Jak się czuje, jak to się zaczęło i w ogóle 
I mówi że zna jednego takiego (chodziło mu o Leszka) z bocznym SM, który okazuje się ma całkiem świetne wyniki krwi.
Lech mu powiedział że jest na diecie warzywnej o której też już Wam miałem okazję pisać.
Mam na myśli książkę pod tytułem " Niesamowita kuracja doktor Wahls".
Powiem Wam że nie wiem jak to zrobię ale jakoś się z nim skontaktuję, żeby Wam napisać jak wygląda w tej chwili  jego przypadek. Mam na myśli chorobę i te warzywa, które spożywa albo spożywał.
Z tego co mówił rehabilitant jak już wspomniałem to jego wyniki krwi były zarąbiste podobnie jak poprawą kondycji. A w jego przypadku SM wziął naprawdę się porządnie za niego i w krótkim czasie zasuwał z kulą.
Kontaktu z Lechem nie mam już od ponad roku. Szukałem w sumie numeru żeby złożyć życzenia zapytać co u niego i nie znalazłem.
Powiem Wam że jeśli to prawda co się dowiedziałem od tego rehabilitanta to dieta którą sam stosuje jest zarąbista. Ta dieta jest nie tylko stosowana w stwardnieniu rozsianym ale Doctor Wahls tam wymieniła też inne choroby. Teraz nie pamiętam Huntington na pewno, Alzheimer chyba... No nie chcę nikogo wprowadzać w błąd. Musiałbym sprawdzić ewentualnie sami zajrzyjcie.
Ja nie stosuje tej diety regularnie, raczej w miarę możliwości chociażby ze względów finansowych. Nie mogę kupować sobie jedzenia osobno ponieważ nie mam na to kasy ale na pewno unikam glutenu i jem witamina D3 4000.
No właściwie to jadłem ponieważ nie zdążyłem sobie przez rok zrobić wyników krwi i poziomu tej witaminy. Chyba nie bardzo mnie stać na to badanie.
Wiadomo że z żadnymi lekami przesadzać nie wolno.
Obiecuję Wam że jak skontaktuję się z Leszkiem to dowiem się jak wygląda u niego w tej chwili samopoczucie i kondycja po tych warzywach.
Chciałem coś jeszcze napisać i straciłem wątek wypadło mi z głowy. 
Zatem na dziś to już wszystko Kochani zapraszam ponownie jutro lub za kilka dni.

Jak to mówią od sklerozy tylko nogi bolą. Chciałem jeszcze powiedzieć że wciąż nie miałem rzutu a na pewno nie zauważyłem żebym go miał. Mija zaraz 15 miesięcy od ostatniego porządnego, który posadził mnie na wózku. A właściwie to niedługo będzie 16 miesięcy... 
Na początku stosowałem się bardzo do diety drWahls obecnie jak się tylko da ale rezultat jest taki że rzut się opóźnia a one były raz do roku.
Może jeszcze przyczyniło się do tego że odstawiłem gluten może nie całkiem drastycznie bo jakieś ciasto zjem czasami ale ogólnie odstawiłem no i ta witamina D3 4000 mogło się też przyczynić do braku rzutu.
Pozdrawiam

czwartek, 12 stycznia 2017

12.01.2017 Ostatni obiad

Hej.
Przed chwilą zjadłem ostatni obiad w szpitalu w Grębaninie.
Tak, muszę to powiedzieć że dostałem na diecie bezglutenowej krupnik i na pewno nie był z kaszą bezglutenową. A na drugie danie klopsiki, ziemniaki duszone i czerwone buraczki gotowane i utarte z dodatkiem octu.
Także reasumując  to z diety bezglutenowej dostawałem tylko chleb bezglutenowy.
Jedzenie było pyszne.
Co do dzisiejszego dnia i do rehabilitacji to to nie jest mój dzień. 
Jutro do domu i do kłopotów trzeba wracać.
Spałem może 4 godziny.
Dziś miałem kłopot z najprostszymi ćwiczeniami, że o chodzeniu nie wspomnę.
Masakra jakaś.
Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam

środa, 11 stycznia 2017

11.01.2017 Ostatnie dni

Hej :)
Wiecie to już moje ostatnie 3 dni w Grębaninie. No wliczając dzień  dzisiejszy.
Niestety w piątek ktoś zajmie moje miejsce.
Szkoda będzie tej ekipy rehabilitantów i co niektórych ludzi z ekipy pacjentów.
Przykro będzie odejść. Ale już się zapowiedziałem na kolejny pobyt w październiku. 
A jeśli nie w październiku to w innym miesiącu 2017 roku.
Co do powrotu do domu to z doświadczenia wiem już że bez  nerwów każdego dnia się nie obejdzie, a nerwy nie służą.
Bo nie wiem jak bardzo będę silny to nerwy mnie zniszczą.
Powiem Wam że jestem na takim etapie że wystarczy że ktoś źle odpowie albo niewłaściwa barwa głosu i diabli biorą dobre samopoczucie i nogi odmawiają dalszej współpracy.
A wracając jeszcze do Grębanina i każdego kolejnego dnia to jestem silniejszy. 
Najlepiej  odwzorowują to komentarze pacjentów.
Na przykład dzisiaj :  JAK TY JUŻ ŁADNIE CHODZISZ , KAŻDEGO DNIA WIDAĆ POPRAWĘ.
Takie słowa są bardzo budujące.
Ok na dzisiaj to wszystko bo zaczynam się wzruszać.
Pozdrawiam ;)

piątek, 6 stycznia 2017

6.01.2017 Na przepustce

Witam wszystkich ;)

Kolejny niepełny tydzień w szpitalu w Grębaninie.
Podsumowując mój pobyt dotychczasowy na rehabilitacji to dieta bezglutenowa, którą mam jest tylko częściowo bezglutenowa ponieważ jak wcześniej pisałem bezglutenowy jest chleb. Zupy z dodatkiem kaszy już nie, podobnie jak zupy z makaronem.
Ale nie ma co wybrzydzać ponieważ jedzenie jest pyszne.
Pozytywem jest też to że skończył mi się problem z zaparciami na diecie szpitalnej.

Jeśli chodzi o kondycję i stabilność a dokładniej siłę fizyczną to także jest zdecydowanie lepiej.
Rehabilitacja polega na masażu ręcznym nóg i masażu wibracyjny pleców. Potem rehabilitacja na kozetce.
Rehabilitacja w mojej ocenie skupia się głównie na wzmocnieniu i usprawnieniu nóg.
W kolejnym kroku mięśni brzucha następnie pleców.
Jeśli chodzi o nogi to ćwiczę je głównie na piłce koło 28 cm oraz piłka Fasolka 50/100 cm.
Te 2 piłki muszę kupić.

Przepustkę mam do niedzieli i zostaje 5 dni w szpitalu.

Na dziś to na tyle.
Pozdrawiam .

poniedziałek, 2 stycznia 2017

2.01.2017 Pierwszy dzień rehabilitacji w Nowym 2017 roku.

Hej
Widzicie ostatnio pisałem do Was rok temu :D  a dokładnie w starym roku. :) 
Dziś już z nowymi siłami, nowymi nadziejami chciałem Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia, powodzenia i sukcesów w Nowym Roku ale przede wszystkim zdrowia.
Z moich obserwacji co do mojej osoby wygląda na to że jestem silniejszy. 
Dziś rano na śniadanie poszedłem jak zwykle z kulami ale starałem się ich nie używać.
Wiecie że przeszedłem całą drogę niosąc kule w powietrzu, nie podpierając się na nich.
Przyznacie jest to już sukces? Sam jestem w szoku.
Trudno mi wyjaśnić sytuację powrotu do domu, raczej wyjścia na przepustkę. 
Rano z rehabilitacji ledwo wróciłem, tradycyjnie położyłam się odpocząć potem miałem pojechać do domu. Nie wiem co jest grane ale nogi nie chciały mnie prowadzić do auta.
W domu było nieco lepiej. 
W niedzielę po sylwestrze wykąpałem się i już mnie nogi nie nosiły.
Potem wyjazd do mamy na obiad i po starszego syna, który spędził tam Sylwestra. 
Tam też miałem problem z chodzeniem.
Potem jeszcze za widoku wyjazd do szpitala. I tutaj już było trochę lepiej z chłodzeniem.
Jak już się w szpitalu rozłożyłem wróciły siły, zacząłem lepiej chodzić, funkcjonować. 
Niech to szlag trafi jak to rozumieć to co się ze mną dzieje?
Wczoraj po powrocie to było  koło 17:00 może po 16:00 dzwonek no kolację. Mi się nie należała ale się na nią załapałem. Poszedłem na stołówkę ponieważ pielęgniarka po mnie przyszła. To pan nie jest głodny? Tam zostało przecież jeszcze jedzenie, można zjeść nikt nie będzie wyrzucał. Więc poszedłem. Na stołówce było 8 osób. Zjadłem trzy kromki chleba, dostałem mini kostkę masła z 6 plastrów szynki a dokładnie kiełbasy szynkowej grubej byłem w szoku.

Dziś śniadanie godzina 7:30 do jedzenia chleb bezglutenowy dwie duże kromki i pół serka topionego. Powiem Wam że się najadłem.
Na dziś to wszystko co chciałem powiedzieć. 
Pozdrawiam. :)

Translate