czwartek, 31 grudnia 2015

30.12.15 Dziennik- Lekarz

Hej :)
W dzisiejszy dzień obudziłem się koło godziny 10 w sumie ze spokojem, bez bólu głowy. 
Zatoki mi odpuściły chwilowo, na 14:40 jestem umówiony do lekarza rodzinnego w związku z powyższym zobaczymy co przepisze.
Co do kondycji to podniosłem się całkiem nieźle ponieważ normalnie mogłem wstać. Miałem dosyć siły żeby się podnieść, choć co do tego mojego chodzenia według mnie jest OK ale jak patrzę z boku na całokształt to pozostawia wiele do życzenia ale i tak jest lepiej niż było.
Śniadanie classic albo inaczej standard- papka brokułowo kalafiorowa zalana kawą. 
Jeśli chodzi o kolejne posiłki to standardowe jedzenie tyle że dozwolone czyli bez nabiału i bez glutenu.
Co do wizyty u doktora to przepisał różne rodzaje tabletek jedyne na opuchnięty nos a raczej na błonę śluzową nosa a drugie na nacieki w gardle. Wszystko zażywać trzy razy dziennie. Dodatkowo dostałem skierowanie do chirurga oraz na USG oraz morfologie krwi plus badanie krwi pod kątem  PSA. Wszystkie te badania już po Nowym Roku.
A co do wizyty w poradni chirurgicznej to trochę według mnie kpina co wyczynia NFZ. Idę do chirurga po skierowanie na TK bo lekarz pierwszego kontaktu nie może mi zlecić takiego badania. Jest uzasadnione skierowanie ponieważ wyszedł mi guz w nadnerczu jakiś rok temu. Jestem ciekawy czy się powiększył czy może zmniejszył.
To tak zwany guz incydentalny wziął się znikąd i może zniknąć. Nie ma a właściwie nie powinien mieć skutków jakiś nowotworowych czy coś w tym stylu. Doktor go nazwał tłuszczakiem.
Może przesadzam ale wolę żyć sobie spokojnie.
Propos tego że musi mi skierowanie na TK wypisać chirurg lub endokrynolog bądź jakiś inny lekarz specjalista. No chore! Po co mam zajmować tam kolejkę skoro takie zlecenie TK jest uzasadnione? Czy wcześniejszymi wynikami czy wynikiem TK.
Jadąc do lekarza mijaliśmy się z moją rehabilitantką. Dziś była szybciej, zaparkowała u mojej cioci a później dotarła do mnie.
Dostałem od niej prezent ale o tym może kiedy indziej. 
Tym razem Oliwia skupiała się bardziej na nogach. Wiecie niby to godzina rehabilitacji i dopóki byłem na łóżku było OK. Ćwiczenia jak to ćwiczenia, nie przesadzone wysiłkowo. Jak już wspomniałem było OK dopóki nie musiałem się podnieść. 
Jeszcze jedno ćwiczenie na stojąco a później wyjazd na imieniny do ojca. I tutaj odkryłem że mam problem z chodzeniem, dosyć poważny. W sumie dałem radę bo ćwiczenia mają za zadanie wzmocnić i przestawić receptory w mózgu.
Po powrocie z imienin byłem bardzo zmęczony. Usiadłem na pufie, nogi nie dawały spokoju więc położyłem się a moje nogi chciały robić taniec spastyczny.
Tak, to przedostatni wpis w tym roku, jutro Sylwester. 
Tymczasem pozdrawiam zapraszam ponownie jutro. :)

wtorek, 29 grudnia 2015

29.12.15 Dziennik- Zatoki

Hej :)
Tak, zatok ciąg dalszy. Wstałem z mega ciężką głową mimo że byłem wyspany.
Dzwoniłem przed chwilą do lekarza. Umówiony jestem na jutro zobaczymy co mi powie i przepisze na te cholerne zatoki. Nie może tak być że przeszkadza mi to we właściwym funkcjonowaniu.
Co do wstania z łóżka gdyby nie zatoki było by lepiej ale i tak całkiem nieźle mi poszło. :)
Na śniadanie tradycyjnie zjadłem kalafior z brokułem i zalałem to kawą.
Na obiad żeberko wieprzowe i kapusta kiszona gotowana.
Mam zamiar wprowadzić sobie też jajo jedno dziennie tak zwany kogel mogel. Nie wiem czy nie przesadzę bo cholesterol i tak dalej ale zobaczymy podobno jest wskazane. W prawdzie mija się z tym co pisze w swojej książce doktor Walls bo tam nie ma jaja. Zobaczymy.
Gimnastyka, tradycyjnie trenuję codziennie. Dzisiaj jeszcze nie ćwiczyłem ale zaraz się zabieram.
Co do wczorajszego dnia to miałem przykry incydent. Byłem jakiś taki dziwny, słaby. Chciałem się przemieścić w kuchni. Przejść jakości w bok. Dobrze że jestem jeszcze w miarę szybki. Zorientowałem się gdzie jest krzesło i nie poleciałem na podłogę tylko usiadłem. Było przy tym sporo hałasu a serce zabiło mocniej ale w sumie skończyło się wszystko dobrze.
Co do wyjazdu do lekarza z tymi moimi zatokami, zobaczymy czy Justyna nie będzie mamrotać znowu że musi jechać. Przy okazji zamierzam zrobić badania krwi oraz wziąć skierowanie na tomograf i USG.
Tomograf chcę powtórzyć z dolnego odcinka kręgosłupa tak by sprawdzić czy mój guz w nadnerczu zmienił rozmiar na większy czy się zmniejszył. W lutym miał 12 milimetrów średnicy. Jestem ciekawy co pokaże USG jamy brzusznej. W zeszłym roku się okazało że mam przerośniętą prostatę. Nie wiem czy to skutek Kopaxon'u. Na pewno może wywoływać niegroźne guzy jak ten w nadnerczu tak zwany incydentalny, może prostata to też jego zasługa. Muszę to skontrolować koniecznie.
Na dziś to wszystko zapraszam Was do odwiedzenia mojego bloga jutro.
Pozdrawiam.

 http://nplink.net/YpixF2dw

poniedziałek, 28 grudnia 2015

28.12.15 Dziennik- Kolejny zwykły dzień

Hej:)
Tak, dziś kolejny zwykły dzień. Obudziłem się około godziny 9 rano. Nie ukrywam że z bólem głowy ale i takie dni też były. Dobrze że zatoki nie dokuczały.
Wstałem, wypiłem sobie zblendowanego grejpfruta, zjadłem śniadanie, wypiłem kawę.
Siedząc przy stole w kuchni słyszę że sypie się szkło. Zapomniałem że dziś miało być zbierane właśnie szkło...
Szybko się ogarnąłem. Zabrałem kubeł z piwnicy i co mi się udało znaleźć, co było w zasięgu ręki, gdzie nie musiałem się przedzierać poszło do kubła i na zewnątrz.
Przyznam się Wam, że myślałem że jestem w dobrej formie. Okazało się że byłem gotowy, w  sensie zmęczony jak zajechałem kubłem do piwnicy. Myślałem że młodzi się ogarną i trochę pomogą ale niestety nie. Miałem problem ale Justyna kubeł wystawiła. Mam nadzieję że nie za późno. 
Teraz leżę, odpoczywam. Choć nie wiem po czym. Tyle co zdążyłem zrobić nie powinno mnie tak zmęczyć.
Ale widocznie coś musi wisieć w powietrzu. Od niedawna klikam na FB, bądź rozmawiam przez tel z dawnym znajomym. Na 10 lat w sumie kontakt się urwał a teraz okazuje się że się ustatkował. Wylądował koło Piły i jest w związku (chyba małżeńskim) z pewną Natalią, która okazuje się że też jest chora na sclerosis multiplex.
I tak jak jest to powiedziane, każdy przypadek jest indywidualny. To znaczy ma indywidualny przebieg ta choroba. U każdego objawia się inaczej i przebiega inaczej. Tak jak wspomniałem, Natalia też choruje i bierze betaferon 3 razy w tygodniu i od bodajże pięciu lat nie miała rzutu. 
Ma też dietę witaminową. Robi sobie soki z warzyw takich jak: kalafior, brokuł, burak, jabłko, marchewka i tak dalej. Do tego pije jeszcze coś w stylu Kogel Mogiel z jajka. 
Może to akurat zdrowe jedzenie, może betaferon pomaga że nie występują rzuty. A może choroba się uśpiła na dobre. 
W każdym razie bardzo miła dziewczyna z tej Natalii taka życzliwa, elokwentna można z nią pociągnąć temat. Muszę sobie wziąć jej dietę pod uwagę, choć w sumie moja jest podobna. Też jem warzywa gotowane dokładnie ważone, nie gotowane i zblendowane papki ale o tym to już pisałem kiedyś, dawno temu.
Także co do jedzenia z glutenem czyli chleby, każde pieczywo w sumie makarony już wiem że mi szkodzą. Fakt nie mam jakichś boleści brzucha ale mam mega zastój jelitowy, jakaś masakra. Wiem długo nie jadłem takich rzeczy. W święta w sumie chleba nie ruszałem ale jakaś sałatka na bazie makaronu się zdarzyła i problem gotowy a dokładnie zaparcie.
Także jak widzicie nie trzeba pobierać żadnej tkanki jelitowej by ocenić jakość kosmków trawiennych. Wystarczy wstrzemięźliwość od niektórych potraw po jakimś czasie zjeść chleb czy makaron. I już wiecie czy macie problem z glutenem czy nie, przynajmniej jelitowy bo też już o tym mówiłem że on się objawia jeszcze w mózgu bądź na skórze.
Tak co do wczorajszego dnia jeszcze to okazało się że mam kolędę i tradycyjnie dałem nogę a reszta ze mną. To nie było męskie raczej, po męsku było stanąć twarzą w twarz z księdzem. W sumie ani ja jemu ani on mnie nic złego nie zrobił. Dobrego w sumie też nie. Tak się zastanawiam dlaczego taki jestem.
Dzieci wiadomo biorą przykład z dorosłych.
Natomiast co do mnie, może to dlatego że nienawidzę jak się mnie zmusza do czegoś. Wierzcie mi że tutaj wystarczy, że ktoś powie do kościoła no i gotowe. Idę w zaparte i robię coś zupełnie przeciwnego. 
Ksiądz też: bo do kościoła nie chodzicie, bo Was nie widać w kościele, mówię już ogólnie jak się drze z ambony. Drażni mnie to że ciągle woła o kasę na to, na tamto. Ja tej kasy nie mam. Pomijam już fakt, że za mszę za dusze trzeba zapłacić co łaska ale nie mniej niż ale to w sumie zrozumiałe ponieważ można to potraktować jak usługę.To podobnie jak pójść do stolarza żeby zrobił jakiś mebel, czy do kominiarza żeby wyczyścił komin. To usługa za którą się płaci.
W sumie do kościoła, no do świątyni bo kościół to my ludzie nie chodzi się do księdza,  ale by słuchać Słowa Bożego, Pisma Świętego.
W kościele zwykle nie bywałem. Coś się we mnie działo, zawsze jakieś refleksje dziwne miałem. Niewytłumaczalne to dla mnie ale obiecałem sobie wczoraj postanowienie poprawy. Pewna zmiana w tym kierunku. Gorzej jak ktoś zacznie mi teraz marudzić i swoje mądrości wykładać. To nie jest wskazane...
Kochani na dziś to wszystko.
Zapraszam Was jutro.

niedziela, 27 grudnia 2015

27.12.15 Dziennik- I po świętach

Hej :)) 
Witajcie po świętach i wielkim obżarstwie. 
Waga pokazała mi 88 kilogramów. Trochę się rozczarowałem że poszła w górę ale i ciesze że może nie aż tak bardzo jak w latach poprzednich.
Dziś podniosłem się z łóżka o godzinie 9:00 i powiem Wam że jak na nieprzespaną noc funkcjonuje całkiem nieźle. A to cieszy.
W nocy robiłem wędrówki z pęcherzem ale cóż czasami trzeba. Wczorajszy dzień ogólnie też polegał na obżarstwie chodź już mniejszym niż w pierwsze święto. Dziś jest mi znacznie lżej.
Wczoraj zostałem porwany do kręgielni zorza w Namysłowie. W sumie wyciągnął mnie szwagier. Nie bardzo miałem ochotę jechać bo ludzie patrzą, bo bałem się że nie dam rady gdzieś dojść. 
Byłem w błędzie poradziłem sobie całkiem świetnie! W sumie byłem w szoku. Fakt że byłem tylko obserwatorem. Patrzyłem jak grają młodzi, Justyna, siostra i Grzesiek ale cieszył mnie fakt że dałem się namówić. Trochę przykre jest zaś to że nie grałem. W sumie wyglądałoby komicznie jak bym poleciał razem z kulą albo jej nie puścił i sam strącił kręgle.
Następnym razem będzie lepiej. Na pewno się skuszę i zaryzykuje taki rzut. 
Mam kolejną motywację by się wzmacniać gimnastyką a właściwie to wzmacniać mięśnie.
Na dziś to wszystko. 
Zapraszam Was jutro Kochani. :)

sobota, 26 grudnia 2015

26.12.15 Dziennik-Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia

Hej ;)
Męczarni ciąg dalszy .
Pobudka godzina 10:00 kawa, owoce i przejazd do mamy.
Tu, wejście na wagę i 88 kg.
Myślałem że będzie gorzej  tzn że dociągnę 90 kg tym bardziej że mam zastój jelitowy i problem z zaparciami.
Co do kondycji to powiem Wam że nie pamiętam kiedy ostatnio się tak dobrze czułem .
Mam silniejsze nogi w związku z tym chodzę pewniej  i bez strachu że się wywrócę czy potknę.
Sukces!!!
Tak żartobliwie powiem Wam że podobno przed śmiercią ludziom się poprawia kondycja i samopoczucie.
Może i na mnie czas przyszedł???
Co do dzisiaj to mieliśmy zrobić wyjazd do rodziny ale wszyscy.
Czyli wyjazd na 2 auta, tyle że zapowiedzieli się goście i nic z tego nie wyszło. W sumie dobrze.
Do wieczora jeszcze daleko więc nie wiadomo co się jeszcze wydarzy.
Na dziś to wszystko i zapraszam jutro.
Pa Pa

25.12.15 Dziennik- Pierwsze Święto

Hej :))
Tak, dziś tradycyjnie wstałem bez problemu. 
Mimo że wigilia była w miarę wstrzemięźliwa to i tak pękam w szwach :))
Nawet Mikołaj do mnie przyszedł, dostałem kilka kilogramów owoców południa tj. Grejpfruty Pomarańcze i Mandarynki :))
Na Śniadanie, kawa, owoce południa a po przyjeździe do mamy jakieś ryby.
Koło 11:00  pojechaliśmy do teściów na kilka godzin. Zjadłem trochę bigosu i sałatki śledziowej całość popiłem kawą i drinkiem z 50 gram wódki.
Od teściów powrót do mamy na życzenie dzieci, później dom.
I o 18:00 wyjazd do szwagrostwa gdzie zeszło do godziny 23:00.
Wieczór zakończyłem filmem na HBO GO.
I odleciałem.
Na dziś to wszystko Kochani.
Zaprasza Was ponownie jutro.

czwartek, 24 grudnia 2015

24.12.15 Dziennik - Upadek

Hej ;))
Dziś Wigilia czas spotkań z rodziną, łamania się opłatkiem i wspólna wieczerza...  
Nie cierpię tych bożonarodzeniowych świąt chyba najbardziej. Później wielkanocnych. 
Dzień zaczął się całkiem przyzwoicie na chodzie i tak dalej. Fajnie wstałem, wyspałem się. Choć późno zasnąłem bo była gdzieś godzina trzecia nad ranem. Zatoki w dalszym ciągu mi przeszkadzają ale już jest lepiej.
Żona pojechała do lekarza ze starszym komandosem. Zapalenie oskrzeli mu się zaczyna kluć, dostał antybiotyk. Później jeszcze na szybkich zakupach tym razem w delikatesach Centrum w Sycowie. Kupili cebulę śledzia do sałatki śledziowej. Ogólnie jest potrzebna na wieczerzę ale przede wszystkim jest i zdrowa.
Jak byli w Sycowie ja z młodszym komandosem grałem w planszówkę. 
Później poszedłem do piwnicy by rozpalić w piecu bo trochę mi było zimno. W dzień zimno, wieczorem gorąco różnica temperatur też ma na pewno jakiś zły wpływ na zatoki ale mniejsza z tym. Poszedłem do piwnicy żeby zrobić ogień. Schyliłem się po karton i zakręciło mi się w głowie. Nie zdążyłem się niczego złapać i poleciałem na pysk. Młodszy komandos Miłosz stał przede mną więc przy okazji go potrąciłem i też leżał. Był z tego niezły dym z kurzu...
W sumie gdyby nie Miłosz to pewnie bym się wściekł na siebie, że poleciałem a tak miałem radochę bo młody nie wiedział co się stało. Stoi sobie i nagle leży. Komiczna sytuacja. :)
Po wyjściu z piwnicy ogarnąłem się, odkurzyłem się i wróciła Justyna. 
Zachęciła mnie do obierania cebuli.
Teraz mam przerwę do napisania posta raczej na napisanie posta oraz na gimnastykę. Później fryzjer prysznic i jazda do mamy.
Na Wigilię gwiazdor. Ja się nie spodziewam, byłem niegrzeczny...
Tymczasem pozdrawiam Was życząc Wesołych Świąt ciepłych i spokojnych.
Zapraszam Was jutro. 
Może znowu będzie jakieś ciekawe wydarzenie?

23.12.15 Dziennik - poza domem

Hej ;)
Tak, dziś obudziłem się tradycyjnie jak ostatnimi czasy z bólem zatok. 
Najgorzej było się podnieść ale jak już wstałem to zacząłem funkcjonować.
Po pierwsze to tradycyjnie śniadanie w wersji kawa poprzedzona mięsem znaczy kiełbasą.
Później poszedłem do cioci, gdzie znowu wypiłem kawę i zjadłem drugie śniadanie czyli bigos. Trochę posiedziałem u cioci i wróciłem do domu. 
Powiem Wam że co do chodzenia wczoraj szło mi całkiem nieźle podobnie jak dziś. Gimnastyka oraz fizjoterapeutka Oliwia czynią cuda. No samodyscyplina i kontynuacja gimnastyki  a właściwie ciągłe powtarzanie też mają swój udział. Bez pracy nie ma efektów.
Po powrocie wprosiłem się na kawę do sąsiadki Anety. Poprosiła mnie jakiś czas temu (chyba w niedzielę), żeby zainstalować drukarkę do komputera. Z tym zeszło mi trzy godziny zanim został pobrany i zainstalowany program do innej drukarki, prawie identycznej. Różnią się tylko jednym symbolem właściwie literką. 
Znalazłem też jej maila ponieważ nasza podstawówka będzie miała dziennik elektroniczny od stycznia więc był jej potrzebny. 
U sąsiadki zjadłem gołąbka z ryżem i mięsem. W domu właściwie do późnej nocy jadłem głównie mięcho.
 Po powrocie trochę się obijałem w sumie to w ogóle się obijałem. Miałem zrobić gimnastykę ale jakoś nie wyszło.
Na dziś to byłoby wszystko. 
Pozdrawiam :)

wtorek, 22 grudnia 2015

22.12.15 Dziennik-Gimnastyka

Dzień Dobry Kochani ;))
Dzisiejszy dzień zaczął się nie najlepiej. Obudziłem się z bardzo ciężką głową czyli jednak zatoki. W sumie przed chwilą zaaplikowałem sobie krople do nosa. Już jest lepiej, niewiele ale już coś. Jakoś tak za godzinę już będę funkcjonował.
Tak, dziś wzbogaciłem się o kilku nowych znajomych na Facebooku, super.
Ziemniaki też już wstawione, mięso zrobione od wczoraj wieczorem. 
Teraz robię wpis. Dziś dla odmiany jestem już po gimnastyce. Jeszcze tylko spodziewam się fizjoterapeutki około 15:30. Godzinkę mnie  pomęczy i będzie mi pewnie lepiej. Obstawiam że będę miał nowe ćwiczenia a może i stare powtórzymy. Nie wiem, zobaczymy. Na pewno wiem że PNF mi pomaga, dzięki instruktorce.
Poniżej możecie zobaczyć część ćwiczeń, które wykonuje codziennie (przepraszam za jakość).


To ćwiczenie polegało na wciskaniu na przemian prawego ramienia i lewego biodra z lewym ramieniem i prawym biodrem.














Chociaż wczoraj zawaliłem bo nie poćwiczyłem nie licząc zejścia do piwnicy kilka razy po schodach i ogarnięcia śmieci. Z chodzenia po schodach też jestem zadowolony. Każdorazowo chodząc w dół czy w górę staram się to robić nieco wolniej ale dokładniej. Nie wiem ile to ma wspólnego z PNF ale być może zmienię jakoś wzorce w mózgu odpowiedzialne za chodzenie po schodach, trzymanie równowagi. Grunt że już wchodzę i schodzę bez większego problemu. 
Zobaczymy co pokaże mi jutrzejszy dzień tymczasem pozdrawiam Was
i zapraszam jutro.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

21.12.15 Dziennik- Absurd!

Hej ;)
Siemka już się zresztą przywitałem. 
Tak, dziś nie było najgorzej z podniesieniem tyłka z łóżka. Wstałem o godzinie 8 i tak się poniewierałem. Najpierw zajrzałem na bloga później się ubrałem a właściwie to odwrotnie. Najpierw się ubrałem a później zerknąłem na bloga. 
A skoro moja najlepsza ciociunia jest w domu, nie wyjechała poszedłem na kawę. Przy okazji załapałem się na śniadanie. Po drodze do cioci miałem wystawić śmieci a okazało się że kubeł już na drodze. Byłem w szoku. Myślałem że może Justyna wystawiła ale okazało się że wystawiła je ciocia jak jechała do sklepu. Miłe  zaskoczenie.
W sumie to od rana jakoś tak nieciekawie funkcjonuje. Nie wiem co jest. Czy to zmiana pogody bo w tej chwili już kropi czy co. Jak wszedłem do cioci to jeszcze było w miarę pogodnie. No ale cóż, pogoda zmienną jest jak daleko nie przymierzając nasze piękne panie. Też tak mam czasami.
Ale do rzeczy, poszedłem do tej ciociuni, poczęstowali mnie kawą, śniadaniem nawet lampką wina na lepsze trawienie. 
Po godzinie 11:00 już wracałem do domu. Okazało się że zbierają śmieci.  Minąłem się z gościem, który zabierał kubeł ode mnie. Mówię do gości: Zaczekam od razu go sobie wstawię. Przy okazji stoi jeden kubeł jeszcze pełny i proszę żeby go też zabrali ale nie przecież nie słyszą. 
Eko Region jak zbierał u nas w gminie Perzów śmieci to nie było problemu. Płacę za śmieci więc powinni to zabierać. Nie wiem dlaczego gmina dopuszcza do czegoś takiego, skoro płacimy, przecież za darmo tego nie zabierają. Czemu na przykład ja mam taką samą ilość kubłów na 4 osoby co osoby, które mieszkają same. Taki ktoś płaci 8 zł za wywiezienie śmieci, ja płacę cztery razy więcej a u mnie zabierają tyle samo kubłów. To jest jakiś żart. 
Nie wiem co robi teraz Rada Gminy, za co biorą pieniądze. Pojęcia nie mam. Woda też znowu w górę idzie, właściwie już poszła... może by ktoś na to spojrzał jakoś inaczej. Skoro śmieci są, to należy je zabrać tym bardziej że za to zapłaciłem. Zdaje się że teraz zbiera śmieci firma z gminy Bralin. Nie wiem, nie chcę oskarżać czy oceniać ludzi ale nieroby biorą tam pieniądze. To by było na tyle.
Mam nadzieję, że gmina Perzów rozwiążę ten problem a nie tylko pierwsi do brania pieniędzy są.
Masę popiołu miałem jeszcze w piwnicy, który wysypywaliśmy. Już napełniłem jeden kubeł a jeszcze na drugi by się nazbierało popiołu. A gdzie kolejny miesiąc? Przecież śmieci nie zabierają, tylko kubeł czy to jedna osoba czy to 4 osoby. Tylko że cztery osoby są pokrzywdzone w tym wypadku. Zresztą to już pisałem, że na 4 osoby przypadają 3 kubły, dokładnie tyle samo co na jedną osobę. Mam nadzieję, że gmina jednak się weźmie ogarnie. A nie okradają ludzi jawnie.
Tak, dziś jeszcze gimnastyka przede mną i muszę usiąść przed komputer trochę pomyszkować.
Tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie i zapraszam do odwiedzenia mnie jutro. :)

niedziela, 20 grudnia 2015

20.12.15 Dziennik -Ból pleców

Hej :))
Tak, dziś budzę się z wielkim bólem pleców. Nie wiem dlaczego tak jest, choć możliwości są dwie. Pierwsza kiepskiej jakości, niewygodne łóżko a druga to mój wtorkowy upadek o którym pisałem. Daleko nie przymierzając coś w tym musi być. Tyle co przed chwilą podniosłem tyłek, siedzisko miałem inne, dobrze że uważałem na nogi bo bym znowu glebę zaliczył. Przypadek dokładnie taki sam jak wtorkowy. Noga zrobiła mnie w konia. Jak to mówią głupi zawsze ma szczęście. Tym razem zabezpieczony byłem.
Dziś niedziela, jak już wspomniałem wstałem z wielkim bólem pleców. Teraz jestem u mamy na tradycyjnym klasycznym obiedzie. Jakby wziąć pod uwagę mój wczorajszy wieczór kulinarny to dla odmiany zjadłem nie spalony mięso.
Gimnastyki jeszcze dziś nie robiłem ale powiem Wam że wczoraj też ćwiczyłem trochę później. 
We wczorajszym poście też narzekałem na ból kręgosłupa. Po gimnastyce już go tak nie odczuwałem albo inaczej nie był aż tak uciążliwy. Gimnastyka jest ważna w SM, choć w sumie i nie tylko w SM. Każdy powinien ćwiczyć, dotleniać organizm, komórki w końcu przyspiesza się oddech, poprawia się krążenie, serce szybciej bije przy wysiłku więc Gimnastyka jest OK. 
Podobnie jak diety, choć mi chyba kiełbasa zaczyna szkodzić. Coś mnie boli brzuch po niej.
Wczoraj też wprosiłem się na kawę da mojej najlepszej sąsiadki, ciotki zarazem. Trochę porozmawialiśmy, wypiłem kawę. Pochwaliłem się że ciepło zaczyna mi służyć, że ciągle mam zmarznięte ręce w związku z tym nie mam pojęcia co jest grane. Zwykle nie toleruję ciepła powyżej 20 stopni a teraz przy 26 stopniach Celsjusza mam zmarznięte ręce. I co, długo w sumie nie trwało,  po kilku sekundach padła propozycja musisz wypić kielicha. Wiecie co? Ironia, to pomogło, ręce miałem gorące czyli krążenie było kiepskie. I to byłoby na tyle o krążeniu. 
Wczoraj chwaliłem się Wam, że przedwczoraj miałem około 250 wejść na bloga. Dzisiaj chwalę się że ten wyczyn się powtórzył. Zaczynam mieć chyba stałych czytelników. Naliczyłem wejścia z dziesięciu krajów! Dziwne jest to że nawet z Kenii się trafiło jedno wejście. W tej chwili dominuje: Polska i Niemcy. Zresztą zobaczcie sami zrobiłem screen ekranu na dowód. :)



Przy okazji muszę się też pochwalić, że zaczyna mnie to coraz bardziej cieszyć! I nie ukrywam, że chciałbym mieć coraz więcej Was, stałych Czytelników i wejść. 
Teraz trzeba nad tym trochę popracować.
Mam pomysł na bloga ale innego niż te wszystkie. Może i będzie to jakaś nisza. Nie ukrywam, że fanpage też byłby OK dla nowego pomysłu.
Ale te opcję muszę jeszcze przemyśleć i znaleźć wenę.
Tymczasem mówię Wam bye bye i zapraszam ponownie jutro.
Pozdrawiam życząc miłego dnia.

sobota, 19 grudnia 2015

19.12.15 Dziennik- Kucharz to nie dla mnie

Hej ;)
Tak, dzień jak co dzień. Dziś w sumie dla odmiany słonecznie .
I w sumie byłoby bardziej przyjemnie gdybym nie zjarał mięsa jak zwykle zresztą, kurde. A tak się starałem wracałem podlewałem ani razu nie przywarło. Zjeść nie bardzo się da, jedynie te grubsze kawałki mięsa. Masakra, wiem że trzeba je najpierw trochę obrać z węgla. Pozytyw jest taki że ziemniaków nie przypaliłem. :))
Przed chwilą przyjechał opał, mody podjął się wrzucania do piwnicy. W sumie jest tego tona ale dosyć fajnie zostało wyrzucone z auta. Poprosiłem Dawida wykierował maksymalnie na okno dzięki czemu nie trzeba z daleka machać. Wszystko jest przy samym oknie a część wpadła do piwnicy sama.
Dzisiaj wstałem dosyć późno bo gdzieś o dziewiątej. Zatoki też dziś nie dokuczają, jakoś normalnie udało mi się rozbujać. Na razie jestem po kawie trochę to nie halo no ale trudno. Niby jestem głodny ale niby nie jestem, tak jakoś mi nijak, choć wiem że muszę coś zjeść. Jest właśnie pora obiadu coś sobie upoluję.
A propos samopoczucia to mi głowa tym razem a właściwie zatoki nie doskwierają, nie dokuczają. Kręgosłup natomiast boli jak cholera, choć może źle się tutaj wyraziłem. Wstać mogę, nie mogę się wygiąć do tyłu delikatnie nawet bo wtedy boli jak cholera. Co do chodzenia co wychodzi mi to całkiem nieźle. Nawet zszedłem do piwnicy bez problemu by otworzyć okno nim przywiózł opał.
Opał przyjechał znowu z firmy globi, Dawid Kula i przywiózł go sam szef. Powiem Wam że wcześniejsza partia spaliła się całkiem nieźle jak za kwotę 450 zł za tonę. Przyjechał znowu ten sam węgiel a właściwie miał ale gruby, fajny. Zobaczymy na ile wystarczy. Fakt, jest trochę mokry a woda też waży trudno.Ważne że całkiem fajnie się pali i jest ciepło.
Inna fajna rzecz o której już wcześniej Wam wspomniałem to moje zajęcie. Postanowiłem skupić się na blogu raczej na blogach ponieważ mam ich trzy. Swoją drogą głównie skupiam się nad tym "ja i sm", pozostałe dwa to wiersze i kulinaria.
Wiersze pisze przy okazji ale przeważnie muszą wziąć górę emocje. 
Kulinaria zamierzam wznowić jak zacznę się bawić w robótki ręczne, mam zamiar uczyć się sklejać pierogi. Zobaczymy jak mi to pójdzie. Moje ręce to są takie trochę mało funkcjonalne. W sensie nie są aż tak sprawne każdego dnia. Bardziej to chodzi o dłonie, zobaczymy co z tego będzie. Może będę się uczył jakieś krokiety robić. Dzięki czemu będę miał o czym pisać na blogu kulinarnym. Fakt, nie jestem jakimś tam specjalistą jak Magda Gessler, Wojciech Amaro czy Maciej Barton ale uważam że do odważnych świat należy! 
Wszystko przede mną zakładając że plecy pozwolą i choróbsko nie pójdzie dalej. 
Póki co mam z tym spokój z SM.
Joanna Borowska, która mnie cieszy zachęca do pisania. Liczba wejść na tego bloga, którego właśnie czytacie na początku wynosiła ok. 50 odwiedzin dziennie, później między 50 a 100 od kilku dni miałem bliżej setki nawet odnotowałem 128 wejść kilka dni temu. Wczoraj sam nie wierzyłem jak zobaczyłem że wejść było ponad 250, fajnie nie? :) Swoją drogą najciekawsze jest to że wejścia miałem zwykle z Polski a teraz przynajmniej 10 krajów. Polska stoi na głównym miejscu, później między innymi Niemcy, Francja, Holandia, Irlandia, Stany Zjednoczone, Rosja, Ukraina. Dokładnie widać nawet ile jest wejść z danego kraju. To jest bardzo motywujące jak są Czytelnicy. 
Warto dla Was pisać, dajecie mi dużo frajdy czytając i odwiedzając bloga. Dziękuję Wam za tak liczne odwiedziny. ;)
Jak dojdą mi inne zajęcia o których już wcześniej wspomniałem będę miał mniej czasu ale i tak będę pisał. Zamierzam zamieszczać też zdjęcia ale póki co sam sobie nic nie potrafię zrobić.
Wypisy robię telefonem który ma system Android a ten z kolei pozwala mi na dyktowanie tekstu. Komputer mnie trochę wkurza bo na nim po pierwsze muszę klikać a po drugie kursor mi przeskakuje i nigdy nie wiem kiedy więc wychodzą cuda. Później jest dużo pracy żeby wszystko naprostować i sprowadzić do właściwej postaci.
Najgorsze że nigdy nie wiem kiedy mi ten kursor przeskoczy ponieważ nie obserwuje ekranu bo nie potrafię. Muszę skupiać się na klawiaturze jak zerknę po jakimś tam czasie to już mam co robić żeby odnaleźć kursor w tekście. Natomiast tutaj Android pisze sam, raczej przetwarza mowę na tekst. To jest fajna opcja tylko tyle że trzeba obserwować co Android naprawdę wypisuje ale jak mówi się dosyć powoli i wyraźnie to wychodzi wszystko bez błędów. Nawet tych ortograficznych tyle że nie ma przecinków i nie ma kropek. Chyba że wyłączam opcje mowy i dodam sam ale to już opcje kropek przecinków i innych znaków interpunkcyjnych poprawiane są ręcznie przez moderatorkę.
Na dzisiaj to już wszystko kochani jeśli Was ciekawi ten blog to zapraszam znowu jutro może mnie plecy nie będą boleć.
Pozdrawiam.

piątek, 18 grudnia 2015

18.12.15 Dziennik-Znowu piątek

Hej :))
Znowu piątek i kolejny tydzień ciężkiego, męczącego odpoczynku za mną.
Od jutra a w sumie od dziś i od teraz bo jest godzina 15:00 mam trochę ponad dwa dni by nabrać sił na kolejne 5 dni trudów i znojów odpoczywania.
A tak poważnie to dzisiaj wstałem przed godziną 11:00. Może przez to tak mi zeszło ponieważ do godziny czwartej nad ranem nie potrafiłem zamknąć oka. Nie wiem co może być tego przyczyną. Może to że nie jestem zmęczony fizycznie, piernik wie.
Ale chociaż wstałem dzisiaj bez dziwnego uczucia, zawrotów głowy, ciężkiej głowy. Od kilku dni czuję że nie świrują mi zatoki. To na pozytyw.
Tradycyjnie rozpocząłem dzień od kawy i śniadania. No dziś było tak trochę na tłusto bo wciągnąłem mięcho. Może wczoraj zjadłem za dużo bo jakoś nie chce mi się jeść. Ani nie mam zamiaru się do tego zmuszać.
Inna bajka czekam na serwis który ma się zjawić dzisiaj do godziny 18 do pralki, bo ta ostatnio w niedziele oddała ducha. Znaczy jedno pranie zrobiła i umarła. Wszystkie kontrolki i nic nie świeci, nic nie działa. Nie wiem może jakaś płyta, może jakiś kabel się uparł że sprzęt jest na gwarancji więc mają przyjechać naprawić. Zobaczcie tylko jaka ironia losu. Sprzęt zakupiony listopad 2012 gwarancja podstawowa na 3 lata więc sprzęt oddał ducha w grudniu 2015 roku. Śmieszne ale prawdziwe. Gdyby nie dodatkowa gwarancja 200 zł na dodatkowe dwa lata pralka byłaby naprawiana za kasę. Zresztą zobaczymy co serwisanci wymyślą bo jestem w stanie uwierzyć, że pewnie trzeba będzie za naprawę zapłacić jak znam życie.
Sprzęt do którego mają przyjechać: pralka firmy Bosch. Ktoś powie porządna firma, raczej znana to powinna działać dłużej a tu masz babo placek.
Kiedyś miałem pralkę firmy Beko powiem Wam że miała filtr samoczyszczący, który się nie czyścił. Beznadziejnie z dostępem, dziwna zaślepka gumowa, którą założyć to była sztuka. W końcu się coś zepsuło. Raczej pralka, ciągle coś nie działało, masakra jakaś. Kuzyn mówi że w Niemczech głównie kupuje się Beko bo pralka jak się zepsuje to wymieniają na nową ponieważ te pralki nie są drogie. 
Ja nie lubię jak sprzęt jest awaryjny
Dzisiaj jeszcze gimnastyka przede mną i nauka chodzenia. Już próbowałem dzisiaj z kulami. Wziąłem sobie 2 kule i chyba jest wygodniej chodzić między kulami, podnosić nogę i stawiać odpowiednio stopy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 
Jutro wybieram się na kaweczkę i to nie z jedną kulą ale pójdę z obiema dla odmiany potrenować chodzenie. Właściwe chodzenie i stawianie nogi.
Wczoraj namierzyłem fajny blog propos zarabiania kasy okazuje się że można zarabiać pisząc posty. Nie wiem tylko jak się do tego załapać. Spróbuję napisać do tej dziewczyny, która pisze tego bloga. 
I która w ten sposób zarabia i to całkiem niezłą kasę. Poświęcę kilka godzin dziennie.
Zobaczymy co z tego wyjdzie czy dam radę, czy mam pojęcie o tym, czy nie będę musiał się dodatkowo uczyć czy szkolić.
Może to być fajna opcja na siedzenie w domu.
Na dziś to w sumie wszystko czym chciałem się podzielić.
Zapraszam Was jutro do odwiedzenia mojego bloga albo pismaka nie wiem co lepiej brzmi. :)

czwartek, 17 grudnia 2015

17.12.15 Dziennik- phhh...

Hej
Tak, dzisiaj wstałem trochę późno bo o godzinie 10 jakoś się zebrałem, chociaż miałem problem wstać. Coś czuję że zatoki zaczynają mi przeszkadzać, mimo że nie mam kataru. Dziwne to takie jakieś ale mniejsza z tym. Nigdy nie było tak źle żeby nie mogło być gorzej.
Wstałem jakoś z problemem ale wstałem. Śniadanie kaweczka i chleb jakiś tam razowy ze słonecznikiem i ziarnami dyni.
Na obiad zupa pomidorowa z ryżem.
Podwieczorek mięcho a konkretnie 2 kabanosy strasznie długie.
Co do kolacji to jeszcze nie wiem co będzie upolowane. Grunt by było zdrowo w miarę.
Dzisiaj jestem tak jakoś trochę zamulony. 
Gimnastykę mam za sobą w pełnym wydaniu. Nauka chodzenia też a właściwie stawiania lewej nogi i w sumie cały czas wędruje. Staram się myśleć o nodze którą staram się stawiać prawidłowo. Mózg tego potrzebuje do zmiany wzorców. To coś co odpowiada za chodzenie na przykład czy inne tam ruchy. Akurat tutaj chodzi o wzorce stawiania nogi. Inne ćwiczenia które wykonuje podobnie mają za zadanie wykreowanie nowych wzorców w mózgu, czyli zmianę miejsca, które wcześniej odpowiadał za właściwe chodzenie, stawianie nóg i tak dalej. Teraz chodząc muszę się skupiać i wykonywać prawidłowo czynności a mózg zajmuje się resztą.
Co do PNF bardzo przydatna metoda rehabilitacji. Wręcz bym powiedział kapitalna. Chodź w sumie nie mam jeszcze nie wiadomo jakich skomplikowanych ćwiczeń, to już wiem że jest to fenomenalne. Raczej fenomenalna metoda. Fakt, wymaga cierpliwości i samodyscypliny... no nad tym też muszę pracować, nad sobą ale ważne że daje radę. :)
Coś mnie dzisiaj głowa boli, już wspomniałem na początku że coś jest nie halo. Przeszkadza mi ból głowy na tyle, że nawet trochę dziwnie widzę. Nie wiem do czego to przyrównać.
Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. 
Może uda mi się zrobić kilka zdjęć jak ćwiczę to się z Wami podzielę.
Na dzisiaj to by było chyba na tyle. 
Pozdrawiam i zapraszam jutro.

środa, 16 grudnia 2015

16.12.15 Dziennik - Zajęcie

Hej kochani ;)
Wiecie tak sobie wczoraj pomyślałem, że smolić to bezowocne dzwonienie.  
Wezmę się za robótki ręczne. Gorzej z dojściem do wyprawy bo trochę mam dłonie i paluszki w kiepskiej formie. Praca czyni mistrza, ile będzie przy tym uszkodzonych rzeczy czy niewypałów nie wiem ale oby mi to nie zbrzydło.
Tak co do wczorajszego dnia i popołudnia fizjoterapeutka była u mnie punkt 15:20. Co do tego, czy co do tej wizyty to jestem zadowolony, choć wczoraj mnie wymęczyła. Nogi mi drżały. Wczoraj skupiła się głównie na nogach i na jednej ręce tej słabszej, znacznie słabszej. W związku z tym od dzisiaj dodatkowo trenuję chodzenie bo wczoraj głównie skupiliśmy się na stawianiu nogi. Jeśli chodzi o te czynność czyli chodzenie "kłopot z lewą nogą, musimy ją stawiać prawidłowo, nie spieszymy się bo to nie zawody sportowe następna wizyta we wtorek a może i wcześniej zobaczymy co z tego wyjdzie".
Co do dzisiejszej diety to tradycyjnie zostaje zachowana. Szkoda tylko że kalafior mi się zepsuł, było za dużo zrobione i nie był wstawiony do lodówki. Ironia bo myślałem że to za krótki okres by się zepsuł, skisł. Na szczęście nie było tego dużo ale i tak szkoda było wyrzucać. Oczywiście bez kawy się nie obyło.
Inna sprawa nawiązałem fajny kontakt to dziewczyną Małgosią i powiem Wam, że to moja ciocia. Ogólnie pamiętam ją z dzieciństwa, jak siedziałem u niej na kolanach i bawiłem się razem z nią zabawkami. Fajna babka. Później widziałem ją jeszcze dwa razy w życiu to znaczy na pogrzebie jej brata i na weselu kuzynki. Co do jej brata to zbyt długo opowiadać. Widziałem gościa raz w życiu, ale to dzięki niemu właściwie zacząłem myśleć długodystansowo jeśli chodzi o moje życie. Może dlatego lepiej funkcjonuje. To on nauczył mnie myśleć o przyszłości, widzieć siebie za 50 lat i później. To on zaczął mnie wspierać i męczyć, serwując mi bodźce, droczyć się mobilizując mnie do walki z SCLEROSIS MULTIPLEX. Naprawdę był z niego w porządku gość. Szkoda że go tak krótko znałem i choć tak krótko go znałem to przyznam że wspominam go bardzo miło i przykro że go nie ma. Ale dość wspomnień na dziś. 
Przede mną tradycyjnie gimnastyka i to w sumie można powiedzieć że za chwilę. 
Co dalej nie wiem pewnie pobuszuję trochę po internecie. Może znajdę coś ciekawego jak coś się przytrafi, czy wydarzy to poinformuję. 
PS. Przypomniałem sobie, że wczoraj pewna sytuacja mnie bardzo zaskoczyła. Siedziałem przy matematyce z młodszym Komandosem, zjadłem mandarynkę i obrane skórki żona wyrzuciła do kosza. Powiedziałem że takie rzeczy potrafię sam robić i zjadłem drugą mandarynkę (dodam że siedząc przy matematyce miałem założoną nogę na nogę). Młody skończył lekcję wziąłem skórki do ręki podniosłem się z krzesła dałem krok lewą nogą a prawa nie chciała mnie słuchać i poleciałem na pysk skórki poleciały na blat szafki a ja zamortyzowałem się i złapałem szafkę ale tyłek był za ciężki i tak poleciałem na podłogę. To było wydarzenie wieczoru albo i dnia.

wtorek, 15 grudnia 2015

15.12.15 Dziennik- nowe zajęcie poszukiwane

Hej:)
Dzisiaj dzień rozpoczęty kawką, moim śniadaniem oczywiście.
Dzisiaj już bez dzwonienia i poszukiwania klientów dla Play. 
W sumie to się nudzę, co skłoniło mnie do poszukiwania nowego zajęcia. 
Zobaczymy jak to wyjdzie. Może uda mi się złapać do pisania artykułów za kawkę, 
ale o tym muszę jeszcze poczytać. Jak, co, gdzie i za ile? 
Póki co taką usługę świadczy artelis.pl. Portal na którym można spotkać różne fajne artykuły 
i który pomaga też zarabiać na pisaniu artykułów.
Tak, gimnastyka z rana też oczywiście zrobiona ale pisanie o tym staje się już nudne.  
Ale co tam. Na pewno fajnie chodzę dzięki temu jak również dzięki fizjoterapeutce.
W sumie to fizjoterapeutka dzisiaj ma być u mnie po godzinie 15 00. 
Zobaczymy co dziś będzie kazała mi robić, jak będziemy ćwiczyć. 
Podejrzewam że coś nowego poznam, co mnie dodatkowo usprawni. 
Na dziś to w sumie byłoby tyle.
Pozdrawiam i zapraszam na jutro. :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

14.22.15 Dziennik- Walkower

Hej ;)
Tak dzisiejszy dzień zaczął się całkiem nieźle biorąc pod uwagę fakt, 
że normalnie się podniosłem i mogłem funkcjonować. 
Poza tym jeśli chodzi o gimnastykę też zrobiłem całkiem nieźle, szybko i widzę, 
że jeśli chodzi o ćwiczenia związane z pnf to wyszły mi całkiem nieźle. 
Nogi prowadzą mi się lepiej, równiej, nie latają na boki. Umiem je utrzymać w pewnym odstępie. 
Jest nieźle zresztą wyszedłem do piwnicy rozpalić w piecu i też zauważyłem że co do nóg to moja lewa zaczyna nabierać mocy. Umiem chodzić już normalnie a z tym miałem problem. 
Musiałem schodzić po jednym stopniu w sensie jedna noga i dostawiałem i znowu jedna i znowu dostałem drugą... A dzisiaj już ze strachem ostrożnie ale zeszedłem tak jak się schodzi później z wejściem też nie miałem problemu. Aczykolwiek znowu musiałem uważać i skupiać się na nodze by ją wyżej podnieść. Druga myśl: co ja nie dam rady? Dam radę! I poszło udało się i w jedną i w drugą stronę sukces! :)
Teraz propos telefonowania, umawianie spotkań Play. Wymiękam oddaje to walkowerem i zdaje się że nie ja jeden bo już nikt nie został z tej grupy w której byłem i która była powołana do wykonywania połączeń. Sami przyznacie 20 zł za umówione spotkanie to już coś, ale dowcip polega na tym, że firma którą umawiasz musi mieć dwa telefony, które chce przenieść lub wziąć 2 dodatkowe aktywacje. Musi spełnić te warumki by skorzystać z promocji. To jest niewykonalne 
i nierealne bo firmy które mają więcej telefonów albo im się umowa nie kończy, albo nie mają ochoty się przenosić. Małe firmy mają jeden numer co dyskwalifikuje umówienie spotkania. Ewentualnie muszą podpisać 2 dodatkowe aktywacje co jest nierealne bo nikt tego nie chce. Czyli kasy dla mnie brak, syzyfowa praca, porażka.
Jeśli chodzi o dietę jest zachowana tym razem. Jeśli chodzi o warzywa liściaste mam szpinak nie pamiętam z czym połączony. Chyba z pietruszką. Powiem Wam na brak błonnika w tym warzywie nie da się narzekać. Ogólnie wszystkie mają dużo błonnika ale to trzeba pilnować kibelka w pobliżu.
Tak zaraz się rozglądam za jakimś innym zajęciem. 
Może pozostanę przy blogach, może coś innego. Na pewno będę działał w odszkodowaniach więc jeśli mieliście jakąś szkodę za którą ubezpieczyciel nie zapłaciłam godziwie i uważacie że powinien zapłacić znacznie lepiej to takie sprawy będę załatwiał. No raczej pomagał załatwić, pośredniczył.
Na dziś to wszystko. Chyba że coś mi jeszcze przyjdzie do głowy...
ale nie wydaje mi się że tak będzie póki co i tym czasem mówię papa.
Zapraszam Was do odwiedzenia mojego bloga jutro.

13.12.15 Dziennik- chyba ok

Siemanko kochani,
Tak mnie wita zawsze super znajoma ;))
Dzisiejszy dzień bez specjalnych ekscytacji .
Rano tradycja- śniadanie kawa.
Potem prysznic i wyjazd do mamy.
Tam obiad klasyczny niedzielny odrabianie lekcji z młodszym komandosem i dekorowanie pierników.
Po 15:00 pojechaliśmy na kawę do brata, to pierwsza wizyta chyba od chrztu Ignacego.
Urósł skubaniec 10 miesięcy skończył i 10 kg waży, skubaniec szybki jest i silny.
Koło 18:00 byliśmy w domu, położyłem się trochę by plecy mi odpoczęły i znowu zacząłem normalnie funkcjonować.
Tak propos funkcjonowania to dziś też było ok z chodzeniem do momentu aż nie wszedłem pod prysznic, trochę ciepłej wody na grzbiet i z prysznica miałem kłopot wyjść że o poruszaniu się nie wspomnę.
Na dziś to wszystko.
Zapraszam do mnie jutro.
Pozdrawiam.

12.12.15 Dziennik- Rezultaty widoczne

Hej :))
Przepraszam że się wpisuje z opóźnieniem, trochę nie miałem weny.
Komputer mnie drażni przy robieniu wpisów gdyż kursor jakimś dziwnym sposobem sobie przeskakuje gdzie mu się podoba a z moim wzrokiem go znaleźć gdzieś w tekście to mordowania. Potem jeszcze usunąć niepotrzebny a raczej błędnie wpisany fragment , hmm...
Dla mnie to wyczyn ;))
Pisząc z telefonu mam łatwiej poza tym że druk jest mały.
Ale teraz waga pokazała mi znowu 86 kg czyli trzyma się  bez większych wahań, dieta to już papki 
i mięso.
Co do gimnastyki to ćwiczę z tym że częściej powtarzam ćwiczenia nóg  związane z PNF.
Powtarzam je każdorazowo jak się kładę, w sumie to 2 ćwiczenia wg mnie dość ważne i istotne.
Wiecie , muszę Wam się pochwalić że mam widoczne rezultaty ćwiczeń mianowicie pewnie wstaje na nogi i jeszcze pewniej również chodzę.
Taką poprawę notuje już drugi dzień.
Wielki szacun dla metody PNF mojej wytrwałości, gimnastyki, mojej  siostrze za wsparcie finansowe oraz fizjoterapeutkę.
Robi świetną pracę!
Pozdrawiam i zapraszam jutro.

piątek, 11 grudnia 2015

11.12.15 Dziennik-Satysfakcja zdrowotna

Siema kochani, 
dziś jestem w sumie zadowolony, mam na myśli mój stan zdrowia a właściwie kondycję. 
Konkretnie to że zajęcia z Oliwią rehabilitantką przynoszą zamierzony skutek 
a przynajmniej mam takie wrażenie. Jednak pnf ma super wypływ na przywracanie jakichś zanikłych czynności w organizmie. Mam na myśli tutaj bardziej moje chodzenie, poruszanie rękoma. Poćwiczyłem ostatnio z Oliwią i ogólnie nie mówiła żebym powtarzał ćwiczenia. 
Wszystkich zresztą się nie da bo musi ktoś asystować, stwarzać opór, oponować. 
Trzeba to robić z głową ale powtarzam te ćwiczenia do których osoba trzecia nie jest potrzebna. Powiem Wam, że wykonując ćwiczenia ogólnie na łóżku mam już w pewnym sensie utrzymać jakąś kontrolę nad ruchami. Ważne żeby się skupiać i w myślach i wzrokowo obserwować na przykład nogi lub ręce wykonując ćwiczenia. Nogi miałem mało stabilne a teraz już mi tak nie latają, 
nie uciekają czyli jakieś receptory zaczynają się przestawiać. Nie wiem czy to nie za szybko mi się wydaje. Może to podświadomość w tej chwili ale czuję że jest lepiej i to jest ważne! 
Najlepsze też jest to że zbieram się z łóżka po gimnastyce i chodzę tak jakbym nie miał problemu 
z chodzeniem! A  problem jednak występuje. Myślę że dam radę zmienić receptory w mózgu i będzie znacznie lepiej. :) Jeszcze kwestia wzmocnienia mięśni brzucha i grzbietowo krzyżowych czy jak tam one się nazywają. Mówiąc ściśle mięśni pleców, kręgosłupa. 
Jestem zadowolony ale po tych ćwiczeniach zaraz biorę się za dzwonienie. 
Teraz to już się raczej bardziej bawię i zdobywam doświadczenie w telefonicznym kontakcie z ludźmi. Jak kogoś umówię to czuję że to będzie bardziej fuks ale praca czyni mistrza. Nic nie tracę, nie mogę jednak coś zyskać... poza tym jak to mówi Grzegorz będziesz miał fajny wPIS w CV. 
To zawsze pomoże w poszukiwaniu pracy choćby telemarketingowej. Choć bardziej nastawiam się na prowadzenie fanpage dla firm. Przy blogowaniu, zachęcaniu klientów do odwiedzania stron danej, konkretnej firmy. 
A co do dzisiejszej diety toteż śniadanko zjadłem, kawą zapiłem przed chwilą i piję drugą kawę. 
To już nie za ciekawie. Choć kawa zabija wolne rodniki. Przygotowałem sobie owoce, brakuje mi jeszcze warzyw. Teraz sam będę sobie przygotowywał warzywa ogólnie papki, dietę. 
No to do dzieła! 
Zobaczymy co pokaże mi reszta dnia. :)

środa, 9 grudnia 2015

10.12.15 Dziennik

Hej
Dzisiaj zaczynam dzień szybciej i liczne na sukces.
Telefonować zacznę od godziny 8:00.
Zobaczymy co z tego będzie, zanim się wezmę to jeszcze
Śniadanie i gimnastyka bo dziś to zaniedbałem.
Tak, miałem problem by się zabrać za dzwonienie  ale w końcu jakoś dałem rade.
W sumie to tradycyjnie albo 1 numer mają albo to uniemożliwia  skorzystania z POŁĄCZEŃ NIELIMITOWANYCH  W ABONAMENCIE ŚMIESZNIE TANIM, a można w tej sytuacji dokonać 2 dodatkowych aktywacji czego też nikt nie chce.

LIPA :((

Co do gimnastyki to zgodnie z założeniem podobnie jak jedzenie.
Po południu dostałem telefon że jestem umówiony na rehabilitacje od 22.02.16 o godzinie 8:30
przez 10 dni

PYTANIE KTO MNIE BĘDZIE WOZIŁ DO KĘPNA ??????????????????????

Na dzisiaj kochani to już na tyle

Pozdrawiam i zapraszam jutro :))

09.12.15 Dziennik - info

Hej ;)

Kochani, dzisiaj w gazecie wyborczej w dodatku TYLKO ZDROWIE
jest artykuł na temat SM dodam że jest on obszerny !!!
W artykule jest sporo ciekawych informacji tj.
REHABILITACJA
LECZENIE
DIETA

Są także wypowiedz pacjentki o jej perypetiach ze stwardnieniem rozsianym

Ogólnie też wypowiadają się lekarze

A co  do mnie to tak jak podejrzewałem wczoraj 
jak już się położyłem do łóżka to padłem jak NIEMOWLĘ :))
Dzisiaj rano miałem problem się dobudzić. :))
Jak już wstałem o godzinie 8:00 tradycyjnie zjadłem śniadanie
i zapiłem małą czarną parzoną- tradycja.
W sumie powiecie ze ta kawa jest nie zdrowa , a słyszałem ze zdrowsza od herbaty
kawa zabija wolne rodniki we krwi  a  te z kolei są przyczyną wielu paskudnych chorób 
jak np. NOWOTWORY !!!

O  chorobach i leczeniu można by długo pisać
jak na przykład że na wiele z nich jest mnóstwo skutecznych leków i tanich 
nie jest to oczywiście dopuszczone do wiadomości publicznej 
ponieważ KONCERNY FARMACEUTYCZNE STRACIŁY BY STRASZNE PIENIĄDZE.

Niedawno dowiedziałem się że raka mózgu 
GLEJAKA
można zabić biorąc 2 leki dostępne w aptece
tego raka zabija się od środka.

Na pewno też na blogu mam zamieszczone informacje
że leki przeciwko białaczce zatrzymywały STWARDNIENIE ROZSIANE
więc zostały wycofane, zmodyfikowane i wypuszczone w znacznie droższej wersji
a uboższe o ten składnik wstrzymujący SM.

Ostatnio też był artykuł w ANGORZE
o tym że przeszczepili dziewczynie szpik (zdaje się ze prócz SM miała jeszcze białaczkę).
Przeszczep szpiku poprawił znacznie jej stan zdrowia.
O tym wspomniałem
całkiem niedawno w blogu nawet podałem link aktywny do tego artykułu .

Propos dzisiejszego artykułu w GAZECIE WYBORCZEJ
i diety to polecam książkę pt.

NIESAMOWITA KURACJA dr WAHLS

O tym tytule też już wcześniej wspomniałem w jednym z postów.

OK
idę teraz coś zjeść i obrać ziemniaki
potem może podzwonię
na pewno gimnastyka 
a potem czas pokaże.

POZDRAWIAM 
I ZAPRASZAM JUTRO. :)











wtorek, 8 grudnia 2015

08.12.15 Dziennik-Pracowicie bezowocnie

Hej wstałem :))
Dzisiaj w końcu dzień wykorzystany od deski do deski. 
Wstałem o 8:00
Śniadanie i kaweczka na odmulenie.
Następnie dzwonienie, trochę bezowocne, z 30 telefonów wykonane nikt nie jest zainteresowany przejściem lub do końca umowy jeszcze sporo zostało a nowych aktywacji nikt nie chce :(( 
ani też spotkać się by poznać ofertę.
Trochę to strata czasu.
Na obiad ŻUR - może mniej zdrowy niż warzywa ale odżywczy- zakwas z mąki żytniej znacznie neutralizuje gluten a w każdym razie gdzieś tak wyczytałem.
W sumie pieczywa nie powinno się jeść przez gluten dlatego jest produkowane pieczywo bez glutenowe w którym jednak jest śladowa ilość glutenu jak i sporo innych składników chemicznych dzięki którym ten chleb (święci w ciemności).
W związku z czym jeśli już jeść chleb to żytni na zakwasie naturalnym który nie neutralizuje gluten .
Tu akurat się powtórzyłem hi hi.
Po południu była Oliwia fizjoterapeutka godzinka zeszła jak z bata strzelił ale też dzisiaj niby nie byłem zmęczony ale jak wstałem na nogi by ją odprowadzić to nogi mi drżały można to przyrównać do tego jak się człowiek czegoś bał w dzieciństwie to nogi i kolana drżały.
Co do rana to po śniadaniu zrobiłem gimnastykę , to co w Grębaninie.
Tak szczerze mówiąc gimnastyka z rana jest lepsza niż po południu gdyż człowiek ma rozciągnięte mięśnie i dotleni mózg, nie jest się zamulonym lepiej styki działają. :)
Na dziś kończę i zapraszam wszystkich jutro.
PS. Polecam obejrzyjcie sobie, myślę że warto: https://www.youtube.com/watch?v=pYS_qkpcSk8&feature=youtu.be
Pozdrawiam.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

07.12.15 Dziennik- Porównanie

Hej :))
Wiecie teraz już mam rozeznanie , wina GLUTENU  czy NIE !!!
USTROJSTWO PASKUDNE !!!
Co mam na myśli?
Właśnie to że zjadłem w czwartek i w piątek pomidorową z makaronem.
Makaron = mąka = gluten
Jak odstawiłem pieczywo i makarony układ trawienny zaczął pracę  koniec z ociężałością i zaparciami, zjadłem. 2 dni z rzędu makaron i znowu ociężały i zaparcia. Wczoraj zacząłem papki i popijam wodą i koniec problemów.
 W sumie bezbolesny sposób zbadanie się czy ma się problem z nietolerancją glutenu.
Można to też zbadać robiąc biopsje jelita , to jest tzw KOLONOSKOPIA ( wprowadzają  jakąś sondę do odbytu i biorą wycinek jelita i badają w jakim stanie są kosmki trawienne czy ich nie ma).
Badanie raczej fajne nie jest...
Wstałem dziś całkiem fajnie jednak tylko wstałem bo jak zacząłem chodzić to mnie zarzuca,  kłuje mnie coś w stawie biodrowym przez to się złożyłem siadając na podłodze.
Zaczynam się coraz poważniej zastanawiać czy nie mam aby trzeciego rzutu w tym półroczu.
Z założenia miałem też dzwonić i umawiać spotkania i znowu wszystko wzięło w łeb. 
Koordynatorka miała dzwonić po 8 do 9 a tymczasem dzwoniła o 10, jeszcze znajomy ze 2 razy, jeszcze ziemniaki i w sumie złapałem lenia.
Działam od jutra rana, tylko muszę raportować gdzie dzwoniłem, co mówił klient.
Na dzisiaj jeszcze gimnastyka i szybciej spać.
Tym czasem do jutra kochani ;))

niedziela, 6 grudnia 2015

06.12.15 Dziennik- Dziś lepiej

Siemaneczko ;))
Dzisiaj pobudka bez bólu głowy i w miarę normalnie wstałem.
Śniadanie średnio odżywcze bo kawa i owoce.
Rano też małe, duże odświeżenie tj. Strzyżenie włosów golenie i zaraz lepiej i lżej .
Teraz zapewne wyjazd a potem obiad , a co dalej zobaczymy.

Jak to mówią NIE CHWAL DNIA PRZED ZACHODEM SŁOŃCA.

Z tym lepiej to przesadziłem.
Bo albo jestem słabszy albo mam rzut.

Kurde to bardzo delikatna materia takie myślenie.

Swoją droga słyszałem że nerwy stres i nadmierny wysiłek mogą wywołać rzut.

Ogólnie dzień spędzony w miłym towarzystwie u mamy.

sobota, 5 grudnia 2015

05.12.15 Dziennik - co za dzień

Hej :))
Pora na dzisiejszy wpis
Wstałem jakoś o 9 a raczej się obudziłem  bo wstałem o 10:00
I to z mega ogromniastym bólem głowy w sumie CAŁY dzień do dupy się czuje , noga mi odmawia posłuszeństwa a raczej odmówiła jak poszedłem na kaweczke do mojej CIOCIUNI ;)
TRADYCYJNIE KAWA NA ŚNIADANIE LECZ WŁAŚCIWIE KAWĄ ZAPIJAŁEM ŚNIADANIE
Posiedziałem ponad godzinę zjadłem Ibuprom i poszedłem  do domu, z powrotem już kłopotu nie było, tylko reszta dnia jakoś tak działa jestem rozdrażniony .

Dzisiaj jadłem regularnie i mniej śmieciowo.

Popołudnie w sumie było nudne, wieczorem kawa u szwagrostwa i  potem dom.

04.12.15 Dziennik- kilka słów

Hej,
Trochę po czasie robię wpis
Co do diety to oberwałem od Marzeny i słusznie bo ma rację!
Dnia nie zaczyna się od kawy i w sumie jedzenia śmieciowego przez resztę dnia .
Ale wiecie JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI TO SIĘ LUBI CO SIĘ MA choć to zwykły przetworzony szajs!

Dzień zmarnowany,  żadne spotkanie nie umówione, umówiona rozmowa z szefem odbyła się 
ale nie o 10 lecz 11:30.
Potem rozmowa z Koordynatorką  i tyle z spraw zawodowych.
Jeszcze gimnastyka i koniec mojego piątku.
Pozdrawiam.

czwartek, 3 grudnia 2015

03.12.15 Dziennik - jakoś to mizernie zaczyna wyglądać

Hej :)

Dzisiaj jak nigdy pisze z rana.
W sumie niewiele się do teraz wydarzyło poza kawą na śniadanie.

Mój  potencjalny szef zniknął, albo inaczej nie daje znaku życia.
Dzwonie do klientów bez umowy z gościem.
W sumie do pracy nie chodzę i mam mnóstwo czasu,
ale no nie mogę tracić czasu na nic niewarte dzwonienie.

Z innej pracy gość nawiązał kontakt, nie wiem czy CV mu się spodobało?
od 1 kontaktu z nim minął miesiąc  a już w piątek mam mieć umowę
gość brzmi z głosu ok , na razie mu ufam.

Co do dzisiejszego dnia to na razie bierze w łeb wszystko.
Odwiedziła mnie kuzynka i dostałem lenia , a na dodatek jest zimno.

Na chłodek zaradziłem , już jest ok.
Ogarnąłem jedzenie dla komandosów
Zapowiedziała się na dzisiaj jeszcze Oliwia - rehabilitantka ale ma jeszcze potwierdzić czy dotrze dzisiaj czy jutro
Fajnie :))

Poniżej foto mojego stanowiska pracy





środa, 2 grudnia 2015

02.12.15 Dziennik

Hej :)

Dzisiaj trochę później pisze niż zwykle.
W sumie to i niewiele mam do pisania poza tym że jadłem regularnie dzisiaj,
gimnastykę też zrobiłem.
Co do dzwonienia  i umawiania spotkań to
dzisiaj dałem na tyle czadu że
wykonałem sporo telefonów.
Co prawda nic nie złowiłem ale
doszedłem już do perfekcji
z utrzymaniem połączenia i wciągnięciu w rozmowę
każdego rozmówcy.
A wierzcie mi NIE JEST TO BŁAHOSTKA !!!
Odezwał się też inny potencjalny szef i   
w piątek podpisuje umowę, prawdopodobnie podpisuje.
Mam nadzieje że dam sobie rade, są dwa warianty jeden bardziej wymagający, drugi mniej.
Drugi mi chyba bardziej odpowiada.

Na dzisiaj  kończę.

Pozdrawiam!

wtorek, 1 grudnia 2015

1.12.15 Dziennik- fragmencik książki

Hej
Nie wiem czy to dzień taki kiepski czy ja, a może to wpływ pogody?
Nie wiem.
Nie potrafiłem się wziąć za pracę a jak już się wziąłem to i tak mi nie szło.
Ogromna niechęć .
Znowu brak sukcesu.
Jutro będzie inaczej , zaczynam od 8:00
IDE ze skryptu tworzonego na bieżąco tzn z głowy głównie i co wyjdzie z rozmowy.
Dzisiaj gimnastyka jeszcze przede mną .
Moje zawieszenie nie funkcjonuje najlepiej po wczorajszym upadku. 

A tu macie fragment mojej twórczości na próbę. 
OCZYWIŚCIE PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE. 

Był to paskudny deszczowy chłodny poranek.
Obudziłem się na mega kacu,
W około mnie mega bajzel okno uchylone
Boże pomyślałem z kim tak zawalczyłem, i choć usilnie
Próbowałem sobie przypomnieć, niestety pustka i coraz większe nerwy
Bo nie wiem.
Jeszcze matka wpadła do mojego pokoju z pędem błyskawicy.
Z takim impetem weszła do pokoju
Że gdyby były zamknięte na klucz to weszła by z futryną.
Jazgot zrobiła , a moja głowa i uszy wrażliwe po melanżu, odebrałem ją jak
Jakiegoś dobermana ujadającego.
Masakra jakaś.
Mimo jej ujadania i pękającej głowy, wciąż bezskutecznie
Usiłowałem sobie przypomnieć gdzie z kim i co piłem.



poniedziałek, 30 listopada 2015

30.11.15 Dziennik-SUKCES

Witajcie ;))
Dziś jeszcze gimnastyki nie zrobiłem a jest godzina 17:42
Śniadanie mała czarna.
Obiad o 14:00 też mała czarna.
Podwieczorek 17:00 tytka ryżu
Zamierzam jeszcze coś zjeść koło 20:00.
Na zdrowe to to moje dzisiejsze jedzenie nie wygląda...
Zdrowo zjadłem wczoraj koło 20:30 mimo że na jedzenie to zdecydowanie za późno. 
Zjadłem wątróbkę z cebulą duszoną na SMALCU bez przypraw. Bez soli smakuje kiepsko a wygląda tak:

Wracając do dzisiejszego dnia to od 10:00 do 12:30 dzwoniłem w sprawie umawiania spotkań i poszło mi kiepsko ale mogłem się oderwać do obrania ziemniaków, które jeszcze wstawiłem na gaz .
O 13:00 dalej zacząłem telefonować, tym razem miałem szczęści!
 Koleś się opierał ale zainteresowała go oferta i prosił mnie o kontakt w środę sami przyznacie, że rozmowy bez limitu do wszystkich sieci krajowych w abonamencie za 14 zł netto miesięcznie to REWELACJA i REWOLUCJA jednym słowem.
Klient ma umowę z bieżącym operatorem na 17 miesięcy ale chce wziąć dla żony.
I za kilka telefonów udało mi się bez większego wysiłku umówić spotkanie na prezentacje szczegółowej oferty u klienta w firmie. :))))
Tyle że trzeba szybko czytać między wierszami i zainteresować klienta.
Muszę zrobić nowy zarys skryptu, bo obecny to już mistrzostwo świata , ale klienci MASAKRA !!
W między czasie zadzwoniła ciociuni bym przyszedł na kawę, ja na to jak na lato ponieważ mogłem rozprostować gnaty :)
Po powrocie się na trochę położyłem, po czym ZSZEDŁEM do piwnicy.
Jak bym wiedział jak to się dla mnie skończy to bym nie poszedł , wolał bym marznąć .
Zmierzam do tego że przed piecem leży hałda popiołu i innych jakichś katalogów papierów itd.
JEDNYM SŁOWEM JESZCZE TYLKO NASRAĆ I PRZYKLEPAĆ .
Zmierzam do tego że zaliczyłem wywrotkę na tyle ostrą że przestawiłem plecy i rozbił bym pysk o szpadel .
JAK ZWYKLE MAM WIĘCEJ SZCZĘŚCIA NIŻ ROZUMU ;))
Wywrotka spowodowała że lewa feralna noga znowu zaczęła mi się wykręcać w związku z tym muszę znowu zwracać szczególną uwagę na chodzenie.
W sumie to cieszy mnie fakt że udało mi się umówić pierwszego rozmówcę na spotkanie.
Nadszedł czas na gimnastykę :)
Tymczasem do jutra
Pozdrawiam.

niedziela, 29 listopada 2015

29.11.15 Dziennik-wieje nudą

Hej ;)
Witajcie w niedzielę chłodną i pochmurną :P
Dzisiaj rewelacji nie mam może poza tym że dowiedziałem się że w Namysłowie w rynku stoi lodowisko, choć podłoże to nie lód może funkcjonować nawet w +40 stopniach Celsjusza fajna sprawa :D

Zresztą sami zobaczcie  w relacji z poniższego linku
https://m.youtube.com/watch?v=UYiWqmjcBOY&feature=youtu.be

Także jeśli chodzi o dzisiejszy dzień  to szału nie ma, za to opanowało mnie lenistwo :(
Śniadanie kawa obiad kiełbasa a kolacja jeszcze nie wiem.
Wiem że po wczorajszej imprezie głodny nie jestem, tak pożywienia jak i dymu papierosowego :P bleee
W sumie jeszcze dochodzę do siebie .
Waga w dalszym ciągu 85 kg
Kiepsko bo w dół nie schodzi, ale pozytyw że w drugą stronę nie idzie
czyli efekt JOJO mi już chyba jednak nie grozi.
Jakieś 2 miesiące temu ważyłem 95 kg
JESTEM ZADOWOLONY :))
Dzięki mojej bardzo dobrej znajomej właściwie przyjaciółce MD,
a mogę tak powiedzieć choć by dlatego  że:
Pamięta o mnie wciąż podsyła mi jakieś ciekawe materiały na temat zdrowego żywienia .
Trochę jednak trwało zanim zaszczepiła we mnie zdrową żywność w ogóle żywienie.
Przyłożyła się do tego że jem regularnie dosyć czyli te 3-5 posiłków dziennie.
Miałem z tym problem!!!
Zwykle jadłem coś koło 13:00 potem od 18:00 to już bardziej żarłem do północy .
Ten zwyczaj zmieniłem !!!
Teraz dużo pije wody,
Dzięki MD odstawiłem gluten z pieczywa, i innych znacznych produktów jak ciasta itd
Odstawiłem cukier i sól
Odstawiłem nabiał i produkty mleko pochodne
Teraz coraz częściej odnoszę wrażenie że moje leniwe jelita zaczęły, zaczynają funkcjonować.
Dziękuje ci Marzena że jesteś i że pamiętasz o mnie .
Fakt że jest jeszcze kilka wad nad którymi muszę popracować ale dam radę, będzie jak z tym postanowieniem że będę chodził i chodzę .
Z tym to jest też tak że rewelacji nie ma z chodzeniem ale już i tak osiągnąłem można powiedzieć MISTRZOSTWO porównując moje chodzenie z przed pięciu tygodni a to co jest teraz.
Mam naocznych świadków ich zaskoczenie, SZOK to paliwo dla mnie do działania. .
Udział w moim obecnym stanie pozytywny ma też rodzina, o której nigdy nie zapomnę i jeśli tylko będę w stanie to się odwdzięczę.
Na dzisiaj to na tyle
Zaprasza jutro do odwiedzenia mojego bloga
PS. Jest też Magda, która ma też swój udział, ale o tym zrobię osobny wpis.

sobota, 28 listopada 2015

28.11.15 Dziennik-z Wizytą

Hej :)

Obudziłem się dzisiaj między 8 a 9 rano
jakiś taki sponiewierany.
Ale poza tym ok.
Wczoraj jeszcze się  zapowiedziałem na kaweczkę
u sąsiadki kuzynki.
I dziś byłem aczkolwiek nieco wcześniej niż się umówiłem.
Miałem w prawdzie obawy że nie dojdę.
Jakoś tak nie do końca się czułem pewnie w związku ze zdarzeniem piwnicowym
z przed kilku dni, gdzie noga zrobiła mi niezły numer a takich niespodzianek bardzo nie lubię.
Dzisiaj trochę bolały mnie plecy a to wyłącza mi nogi przez to miałem obawy że nie dotrę do kuzynki.

ALE CO TAM , DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY

Poszedłem.
Było fajnie jak zwykle,
tradycyjnie śniadanie zjadłem w miłym towarzystwie kuzynki.
A na śniadanie:
PARÓWKA 
CHLEB Z SEREM ŻÓŁTYM
I SALAMI.

W sumie wszystko ok z tym śniadaniem
poza tym chlebem i parówką oraz serem żółtym
GRZECHEM BYŁO ODMÓWIĆ :))


Wypiłem też kaweczke.

Przy kawusi obejrzeliśmy a raczej Asia 
obejrzała z Rafałem fragment mojego wesela z dysku google
bo na dysku jest załadowane.
Obejrzeć może tylko ten kto ma link do filmu i ja.
To w sumie fajna metamorfoza 
zobaczyć świat z przed 12 lat.
To tak jak by wtedy zasnąć i obudzić się 12 lat później.
Jestem pewien że ktoś kto zapadnie w śpiączkę na kilkanaście lat 
może się zląc tego co zobaczy, otoczenia ludzi ;)
ŻONY

To była by wymówka   hi hi
Stoi jakaś baba żmijowata nad tobą a ty w krzyk z pytaniem 
Kto cię tutaj wpuścił?
Ja pani nie znam.
Proszę opuścić mój dom (którego też w sumie nie znam).
Ciekawe
nie wyobrażam sobie DNIA SĄDU
I MASOWEGO ZMARTWYCHWSTANIA
TAKI CZŁOWIEK KTÓRY ŻYŁ W EPOCE KAMIENIA ŁUPANEGO WYŁAZI Z ZIEMI OBOK 
AL CAPONE :))
Pierwotny by nazwał ala dziwadłem i odwrotnie.
Ciekawy który by padł na zawał pierwszy?

Poniosła mnie fantazja
propos śpiączki 
HI HI :)

Dla nas są ważne dzisiejsze czasy i to co jest.
BIADA TYM KTÓRZY DZIŚ WYLEZĄ Z ZIEMI :)

TAKI TROCHĘ CZARNY HUMOR 


propos reszty dzisiejszego dnia to na obiad wessałem papki,
na kolacje jeszcze papki
i wieczorem wyjazd do szwagra na urodziny.


W  sumie to kto z was uważa że mam talent który marnuje
i mógł bym pisać książki ?
Przyznam się szczerze że myślałem o tym kiedyś
WYOBRAŹNIA JEST,
FANTAZJA JEST 

Nie mam pomysłu tylko
kiedyś, będzie 17 lat do tylu napisałem około 100 wierszy,
których w sumie kilka opublikowałem w tym blogu z linku poniżej.

fonik-mojapoezja.blogspot.com

Osobiście wydają mi się być beznadziejne.
Choć mimo że beznadziejne były kopiowane i wciąż są kopiowane.
W sumie bez mojej zgody co jest karalne w Polsce i w ogóle.
 Z drugiej strony jak były by beznadziejne to by się nie kopiowały (nikt by ich nie kradł )

Zachęćcie mnie lub zniechęćcie do pisania


Na dzisiaj już wam dziękuję i

Zapraszam WAS jutro 

Nie pogniewam się na LIKE polubienia na FB czy na TWITTERZE


 










piątek, 27 listopada 2015

27.11.15 Dziennik-Moje wielkie dzisiejsze plany

Witajcie
Tak, miałem na dzisiaj wielkie plany od rana związane z umawianiem spotkań i wszystko wzięło w łeb
Dzień w rozsypce :((
Zmarnowany
Rano miałem zapowiedziana wizytę mojej kuzynki.
Ona wyszła, a za trochę zjawił się mój znajomy.
Z problemem życiowym, porozmawiałem z nim i pojechał to była 14:30
W między czasie chłopaki przyszły i już było niemożliwe dzwonienie.
ZSZEDŁEM do piwnicy by rozbujać piec bo zadusił się ogień.
Przy okazji okazało się że był zatkany piec sadzami przez co nie było ciągu a potem jeszcze że mam mnóstwo ziemi w miałem.
NIC DZIWNEGO ZE KIEPSKO SIĘ PALI.
RANO na śniadanie blendowane warzywa i owoce.
Oczywiście z kawą.
Teraz jest 16:00 a ja jestem po 4 czarnych, którymi zaczyna mi się odbijać.
Zaraz muszę zjeść warzywka potem gimnastyka lub dopiero wieczorem po warzywkach.
Powiecie wariat.
Pije tyle kawy.
Może to mechanizm obronny organizmu?
Czytałem ostatnio że pijąc kawę zmniejsza się prawdopodobieństwo zachorowania na SCLEROSIS MULTIPLEX (stwardnienie rozsiane) powiecie dla ciebie za późno bo już masz SM !
Lubię kawę i zwykle wypijam 2 dziennie.
Ma jeszcze kawa minus taki że ma w sobie kwas fitynowy a on powoduje tak moimi słowami że organizm a raczej ten kwas nie pozwala by organizm wchłonął całość podanych mu środków odżywczych.
Długo by pisać.
Sami poszukajcie w google materiału  o KWASIE FITYNOWYM
Pozdrawiam
I zaprasza do obserwowania mojego bloga
Kolejny wpis już jutro. :)

26.11.15 Dziennik-Samopoczucie

Witajcie
Ale miałem kiepski dzień ,
Wstałem całkiem nieźle tylko wszystkie założenia, wyznaczone cele trafił szlag .
Wstałem i na śniadanie zjadłem 1 małą czarna kawę .
Potem miałem poćwiczyć i umawiać spotkania.
Jednak stwierdziłem że 16 stopni w domu to za mało bo ręce mi marzły.
ZSZEDŁEM zatem do pieca rozpalić , i już na schodach pojawił się problem z lewą nogą, znowu zaczęła mi się podwijać  i stawać zacząłem na boku stopy a to NIEBEZPIECZNE!!!
W ogóle byłem jakiś słabszy jakieś zawroty głowy- mogło to być spowodowane pogodą lub prawie nie jedzeniem przez półtora wcześniejszego dnia.
W każdym razie nerwy mi siadły!
W związku z powyższym nie miałem ochoty na nic i dlatego też nie dzwoniłem umawiać spotkań.
Koło południa siostra dostarczyła mi prowiant owoce warzywa i mięcho więc nieco się odżywiłem, a wieczorem już miałem zrobione papki z warzyw.
Wracając do papek
To niby nic takiego to nie jest, bo warzywa ale jak są to nie mogę ich jeść są okropne :P
Bo bez przypraw itd
Ale dziwne jest to że jak ich nie ma  to znowu bym mógł zabić by je móc zjeść .
Zwykle jadam też mięso bo tłuszcze są mięśniom bardzo potrzebne.
Wieczorem udało mi się zrobić GIMNASTYKĘ ;))
Na dzisiaj powiem już PA wszystkim
Zaraz się kładę bo zasypiam i nie kontaktuje, albo inaczej
URYWA MI SIĘ FILM
Zapraszam Was jutro.

środa, 25 listopada 2015

25.11.15 Dziennik - Pomsta albo lepiej głodówka

Witajcie,
Pisze dziś wcześniej niż ostatnimi czasy.
To dlatego że nie najlepiej się czuje mam pewne podejrzenie co do jakości mojego dzisiejszego dnia
Wstałem dzisiaj o 7:00  byłem mile zaskoczony ponieważ 0 problemów miałem z chodzeniem, 0 bólu w plecach.
W ogóle to  jak by mi nic nie było.
PODOBNO NA KRÓTKO PRZED ŚMIERCIĄ LUDZIE TAK MAJA ŻE CZUJĄ SIĘ REWELACYJNIE.
Teraz się czuje jak by mnie coś wyrzygało :))
Tak śmieje się z tego , ale przecież nie będę ryczał.
Rano jak się ogarnąłem zrobiłem gimnastykę  i  w sumie to po niej szlak wszystko trafił w sensie moją kondycję .
Przećwiczyć się nie przećwiczyłem.
Wina chyba leży w tym że na śniadanie zjadłem 1 małą czarną a na obiad 1 paczkę ryżu
Co będzie na kolację ? Może kot mi nie umknie tym razem ;) Zresztą jak kot umknie zostaje jeszcze pies :D Zobaczymy.



Po ćwiczeniach rozmawiałem z kilkoma klientami i postanowiłem lepiej opanować skrypt .
Myślałem że umawianie klientów będzie prostsze, to był błąd .
Jutro powtórka z rozrywki,
Na piątek jestem wstępnie umówiony na rozmowę w sprawie innej pracy, mam zamiar pogodzić obie opcje.
Za trochę koniec spokoju,  Komandosy ze szkoły wracają
Na ten czas
POZDRAWIAM.

wtorek, 24 listopada 2015

24.11.15 Dziennik- Ciekawy materiał

Witajcie :))

na początek link do materiału, przyznam się Wam że wypowiedziała się tutaj moja neurolog:

 http://wroclaw.tvp.pl/22713616/19112015


Dzisiejszy dzień tradycyjnie wstałem całkiem nieźle 
ale już nie jest to to samo co zaraz po wyjściu z Grębanina :((
Mam zdecydowanie gorszą kondycje.
Jestem słabszy na pewno w plecach
może to być z powodu braku masażu klasycznego jak i masażu wibracyjnego.
Ale to tylko może mój wymysł.
Dieta od rana ok tyle że brakło mi warzyw na papki 
więc jutro muszę zorganizować sobie coś bez glutenu.
Przez folwark Ustronie  można powiedzieć ta sytuacja 
Skubańcy Oszuści i Wyzyskiwacze 
ŻE TEŻ NIKT IM SIĘ JESZCZE DO D.... NIE DOBRAŁ
A wy jak nie macie problemów lub je wręcz uwielbiacie 
Wystarczy się  zatrudnić  w FOLWARK USTRONIE
I sprawa załatwiona ;))
Porażka!!! 
Tak po śniadaniu zabrałem się za ćwiczenia 
i poszło mi z tym lepiej niż wczoraj ;))
ZOBACZYMY CO PRZYNIESIE JUTRO



poniedziałek, 23 listopada 2015

23.11.15 Dziennik - Wznowienie

Jak się macie? ;)
Tak pobudka o 7 rano.
Kawa, papki na śniadanie.
Tak zaplanowałem sobie dzień że zanim przystąpiłem do pracy zrobiłem gimnastykę- ćwiczenia z oddziału oraz ćwiczenia, które zaleciła Oliwia.  W sumie dla wszystkich pani , dla mnie już nie.
Jako że nie lubię być panem poprosiłem by mówiła mi po imieniu, nie została dłużna. 
Po gimnastyce przystąpiłem do pracy.
Przed tym sprawdziłem jeszcze jak mi idzie na sucho i jest po stokroć lepiej niż było w czwartek.
Jak już przystąpiłem do działania obdzwoniłem jakieś 30 numerów. Rozmowy jakoś nie najgorzej mi idą ale nie potrafię do konsensusu dojść.
Skontaktowałem się z szefem i okazało się że ja źle zrozumiałem idee działania.
Od jutra idę z pracą bardziej wg swojej wizji. Nie spodziewam się jeszcze szaleństwa ale myślę że będę miał kilka kart przetargowych.
W sumie to ja dzwoniłem z opcją sprzedaży oferty a ja nie mam sprzedawać tylko proponować przeniesienie na super warunkach.
Od południa czas zleciał szybko.
Kolacja za mną
Teraz robię ten wpis.
Na dziś nie chce przynudzać.
Więc zapraszam jutro.
Pozdrawiam :)

22.11.15 Dziennik

Hej :)
Jak by to powiedzieć  w niedzielę się nie przeforsowałem
Tyłek podniosłem około 9:30
Szybka kawa, papki i pojechaliśmy do mamy.
Stamtąd do teściowej i dom.
To już w sumie był wieczór  ja po 4 kawach , jakoś mi się spać nie chciało
Wracając do jedzenia to obiad  klasyczny 1 danie3 kluski , buraczki czerwone i mięso z patelni (mięso ok tylko że na oleju smażone )  to trucizna.
Kolacja znowu papki
Do usłyszenia jutro.
Pozdrawiam.

sobota, 21 listopada 2015

21.11.15 Dziennik - Przykre Fakty

Hej ;)
na początek zapraszam do zapoznania ze

SMUTNĄ PRAWDĄ

http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/uklad-nerwowy/stwardnienie-rozsiane-sm-zawsze-przebiega-inaczej_37138.html

Osobiście doświadczyłem a właściwie doświadczam już wszystkich 
wymienionych w artykule przykładów.
Patrząc z perspektywy 20 lat od wystąpienia pierwszych symptomów 
to faktycznie da się żyć z SM!

Ważne jest jednak OTOCZENIE
Ludzie którzy potrafią zrozumieć problem  z jakim się boryka bliska osoba.

Byłbym w znacznie gorszym stanie psychicznym jak by mój obecny stan zdrowia 
objawił się nagle,
np kładziesz się zdrowy a budzisz w obecnej formie fizycznej
MASAKRA !!!

Obecnie nie boję się już pojawiać pomiędzy ludźmi
zwykle patrzą jak na ŻULA!!!
Teraz sam uprzedzam fakty i informuję 
PROSZĘ MI WYBACZYĆ ŻE SIĘ MĘCZĘ I ZATACZAM
to nie alkohol lecz STWARDNIENIE ROZSIANE MNIE TOCZY.


To wystarczy by zmieniły się dziwne spojrzenia 
i delikatnie mówiąc głupkowate uśmieszki.



Dzisiaj obudziłem się w znacznie lepszej formie fizycznej
na śniadanie kawa i papki
po południu wyjazd do mamy 
tam wszedłem na wagę, która dzisiaj pokazała mi 85 kg.

Zobaczymy co jutro mi przyniesie !!!







Translate