czwartek, 21 lipca 2016

20.07.16 Wizyta u Neurolog

Hej
wczoraj byłem z siostrą w poradni neurologicznej.
Myślałem że się nie załapię. W rejestracji kazali mi czekać na doktor i zapytać czy mnie przyjmie. Przyjęła mnie a dokładniej się zgodziła.
Miałem czekać do końca ale na moje szczęście ktoś się nie pojawił.

Sama wizyta wypadła nadzwyczaj świetnie:
zdjąć buty i skarpety i położyć się na łóżku.
Standardowe badania neurologiczne  miałem robione 
wiecie najlepsze było to co powiedziała dr

TUTAJ NIE MA RZUTU I TO ZDECYDOWANIE GO NIE MA !

Dr miała przy tym bezcenną minę :)
Jakby nie dowierzała

W dalszej części zapytała czy jeszcze jestem w programie, na co odparłem że zgodnie z jej zaleceniem zrezygnowałem z programu.

Jak zacząłem mówić co jem to skupiła uwagę na tym co mówię.

Powiem Wam że zaczynam wierzyć w tę dietę z książki

NIESAMOWITA KURACJA DR WAHLS


Ta moja dr jak by nie wierzyła że jest lepiej 
bo przecież jestem chory. 
Jakieś 9 miesięcy temu to jeszcze szału nie widziała podczas badania
a tu nagle zaskoczenie.

Umówiłem się na wizytę planowaną na najbliższy wolny termin- marzec 2017.



W sumie to chyba nie tylko dieta mnie stawia na nogi ale i rehabilitacja i ostatnio jeszcze masaże.
Choć to ostatnie to rehabilitantka mi odradza i  boi się robić bo podobno gdzieś na kursach dowiedziała się że masaże u chorych na SM mogą wywołać rzut choroby
dlatego też jak masuje to robi to na pól gwizdka.

Masaż mięśni głębokich, tkanek miękkich  itd
skupia się bardziej na masażach specjalnymi technikami a nie tylko 
klasycznie.


Powiem Wam że zna się na rzeczy
dla przykładu
wstawiła mi kręgi w kręgosłupie na swoje miejsce tylko rozmasowując mięśnie
ANI JEDNEGO CHRUPNIĘCIA NIE BYŁO, ŻADNEGO WSTAWIANIA NA SIŁĘ.

No w końcu jeździ na kursy za które płaci grube tysiące.
Teraz ciekawostka:
NA JEDNYM Z KURSÓW POZNAŁA REHABILITANTA I MASAŻYSTĘ
POLSKIEJ KADRY NARODOWEJ, 
mam na myśli piłkarską kadrę.




Reasumując 
zaskoczenie mojej neurolog (jedna z najbardziej znanych specjalistek od SM w Polsce)
wnioskuję że dieta w połączeniu z rehabilitacją zaczyna czynić cuda :)










poniedziałek, 18 lipca 2016

18.07.16 Chłodek

Hej,
Wiecie uwielbiam takie dni jak dzisiejszy.
Jest chłodno i dobrze się czuje, gdyby nie napięcie mięśniowe to był bym jak nowo narodzony.
Dzisiaj była rehabilitantka, dziewczyna ma talent.
Rozmasowała mi nogi, mięśnie głębokie.
Najfajniejsze jest to że za jednym zamachem nie da się usunąć aż tak dużego
napięcia mięśniowego ale na tyle pomógł masaż że mogę wstawać z krzesła bądź łózka.
Moje 88-89 kg teraz dla nóg to żaden balast.
REWELACJA !!!

Podobnie mam z plecami, które to po rozmasowaniu tkanek miękkich i mięśni głębokich  przy kręgosłupie, dyski a raczej kręgi ułożyły się same tak jak powinny weszły na miejsce.
Najlepsze jest to w tym masażu że nic nie jest wpychane na siłę, nic nie chrupie a organizm zaczyna funkcjonować jak należy.

W środę jadę z siostrą do Wrocławia odwiedzić poradnie SM , nie wiem czy się załapie na wizytę czy nie w każdym razie na pewno zlecę zrobienie kserokopii kartotek chorobowych.
Koniecznie muszę zarejestrować się do neurologa na miejscu.
Jakoś tak to ustawić by mieć możliwość sprawdzić  stan zdrowia a konkretnie czy nie ma rzutu w
dowolnym momencie, gdy mnie coś zaniepokoi w tym kierunku.
Trzeba mieć oczy szeroko otwarte

niedziela, 17 lipca 2016

17.07.16 Upadek zdarzenie z przed 3 tygodni

Hej, wiecie!
Zapomniałem wspomnieć o jednym zdarzeniu, które miało miejsce jakieś 3 tygodnie temu... A mianowicie Ci co mają SM powinni się wystrzegać ciepła, ciepłych pomieszczeń, słońca i tak dalej.
Zdarzenie miało miejsce we Wrocławiu przed gabinetem okulistycznym, dokładnie przed wejściem do budynku a po wyjściu z auta, które nie miało klimatyzacji.
Temperatura na zewnątrz nie była aż taka straszna natomiast wystarczyło słońca by nagrzać wnętrze auta i to mnie rozłożyło.
Wysiadłem z samochodu i już nie potrafiłem trzymać się na nogach. Miałem problemu stać na nich nawet przy wspomaganiu się kulami.
Oczywiście do budynku były trzy stopnie, była też barierka ale była dalej postanowiłem sobie skrócić drogę i stwierdziłem że wejdę przy ścianie.
Pech chciał że jakoś krzywo stanąłem zabolało w kolanie i niestety leżałem nawet nie wiem kiedy.
Sztuką było się podnieść, na szczęście zjawił się jakiś pan, który mi pomógł stanąć na nogi co nie było proste bo chyba naciągnąłem coś w prawej nodze. Nie umiałem stanąć na niej w ogóle, nie wspomnę już o wejściu na pierwsze piętro do gabinetu okulistycznego.
Ogólnie badanie pola widzenia jakoś tam udało się zrobić bo na to badanie byłem umówiony.
Konkretnie chciałem sprawdzić jak wygląda pole widzenia po trzech latach od ostatniego tego samego badania.
Wyszło na to że pole widzenia jest porównywalne dla lewego oka i dla prawego. Jeśli chodzi o prawe, którym praktycznie nie widzę poszło sprawniej niż lewego które jeszcze jakoś funkcjonuje.
Wspomniałem, że badanie wyszło porównywalnie prawe oko bez zmian już od kilku, kilkunastu lat. Natomiast z lewym jest nieco gorzej, na szczęście tylko nieco według urządzeń i okulistki.
Według mnie jest gorsze zdecydowanie ciężko procentowo to określić. No może z 20% gorzej widzę. To tyle jeśli chodzi o upadek i pole widzenia.
W środę wybieram się do Wrocławia do poradni po kserokopie kartotek jak się uda to też wizytę u doktor. Niech mnie obejrzy zobaczy co i jak. Niepokoi mnie napięcie mięśni lewej nogi.
Wygląda to mniej więcej tak jak siedzę to OK ale jak wstanę to stopa ma problem znaleźć się całą płaszczyzną na ziemi.
Powiedziałbym że jest to tak jak by ktoś z Was stanął na palcach jednej nogi drugą zaś normalnie.
Dowcip polega na tym że muszę przenieść ciężar ciała na lewą stopę by ją dociążyć, docisnąć.
Dobrze że nie jestem przejmującym się kolesiem.
No przynajmniej tak mi się wydaje.
Podobnie też przez nogi miałem upadek pod prysznicem jak schyliłem się po mydło.
Nogi mi się skurczyły przez to że mięśnie były napięte, nie wiem jak mam to wytłumaczyć.
Skutkiem schylanie się po mydło, które uciekło z rąk było to że usiadłem w brodziku a to trochę tragedia dla kogoś komu nogi odmawiają posłuszeństwa.
Wiecie co sobie pomyślałem? Pomyślałem sobie Michał dasz radę, czym się przejmujesz. Spoko, umyj się na siedząco.
Nie było to łatwe ale nie było też trudne.
Umyłem się spłukałem i wstępnie wytarłem.
W tym momencie zacząłem myśleć jak się podnieść.
Pod prysznicem żadnych uchwytów. Poza tym godzina piąta trzydzieści rano, wszyscy śpią kabina ma 2 metry wysokości a ja siedzę na dole.
Pierwsze co zrobiłem to rozsunąłem drzwi myśląc że wystawię nogi na podłogę, wsunę się na skraj kabiny i wstanę.
Tyle tylko, że wyobraźnia podpowiedziała mi że mogę się zdrowo potrzaskać jak tam upadnę.
Drugie co przyszło mi do głowy to już przy otwartych drzwiach wsparłem się na brzegu brodzika rękoma.
Dosięgnę kranu i podciągnę się trochę rękoma.
Trochę miałem obawy, że kran mogę urwać ale na szczęście wytrzymał.
Podciągnąłem się trochę kranu raczej trzymając za kran oparłem się o ścianę im wyżej byłem podciągnięty tym robiło się łatwiej raczej lżej dla nóg.
W pewnym momencie udało mi się chwycić bok kabiny od góry, wtedy byłem uratowany.
Przez ten przypadek zapobiegawczo kupiłem krzesło do prysznica jeszcze muszę mieć uchwyty na które chwilowo nie mam kasiory.
Na dziś to wszystko Kochani.
Odezwę się jutro pa. :)

wtorek, 12 lipca 2016

12.07.16 Tak dawno nie pisałem

Trochę się dzieje i się nie dzieje. Nie wiem, sami oceńcie.
To moje życie to w sumie tak z dnia na dzień się toczy.
Trzeba się cieszyć tym co jest bo nie wiadomo co będzie jutro.
Czy będę w stanie wstać z łóżka czy nie będę w stanie. Ostatnimi czasy tak bywa że mam kłopot.
W sumie to wydaje mi się że miałem rzut ale głowy nie dam, może to być równie przegrzanie, w końcu mamy lato. Na pewno zdecydowanie lepiej znoszę chłody.
Czuję że mam słabszą lewą nogę ale może to przez to że zaniedbałem gimnastykę w ostatnim czasie?
Trudno powiedzieć.
Co do diety z  moich słynnych papek warzywnych to jadam je w kratkę.
W sumie gdybym jadł je od początku jak zacząłem bodajże od października to miałbym realny obraz czy pomagają czy nie.
Co do funkcjonowania i do rzutów to ogólnie jestem zadowolony bo takiego wyraźnego i odczuwalnego rzutu nie miałem od września ubiegłego roku. A wtedy miałem dwa, jeden w maju a drugi we wrześniu.
Wracając do codzienności to niedawno na siłę usiłowano mnie pocieszyć, właściwsze słowo to uszczęśliwić, zabierając mnie do Dźwirzyna. W sumie to nie chciałem jechać dlatego że mi to jest obojętne czy ja będę siedział w domu czy w pokoju nad morzem. Różnica jest taka że męczę się w samochodzie 450 km w jedną stronę.
W sumie zaletą tego wyjazdu było to że nad morzem było zdecydowanie chłodniej i lepiej się czułem jeśli chodzi o samopoczucie.
Jadąc nie przemyślałem jednego a mianowicie tego by zamiast kul zabrać balkonik choćby dlatego że balkonik na kółkach ma hamulce i ławeczkę że jak się zmęczę mogę go zahamować i usiąść chwilę odpocząć. Inne jego zastosowanie może być takie że skoro ma kółka i ławeczkę to mogę na nim usiąść i ktoś może mnie pchać koła bezdętkowe to się nie przebiją. 
Ogólnie wyjazd się udał.

Translate