niedziela, 17 stycznia 2016

17.01.16 Dziennik - wieje nudą

Hej ;)
Tradycyjnie wstałem trochę później niż zwykle bo o 9:30. 
Śniadanie trochę się ogarnąć no w sumie to klasycznie też jeszcze kawa. 
Do obiadu jakoś się przetrwało, potem obiad. Tym razem w domu. 
Po obiedzie przejazdy do mamy na kawkę. 
W sumie miało być na godzinkę a zrobiło się z tego jakieś sześć godzin.
Tam gorąco jak cholera, nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur. 
Nie wziąłem ze sobą kropli ani też Ketonalu, zaczęła mnie boleć głowa w sumie usiłowała boleć od prawego oka. Trochę się uniosłem głosem i wróciliśmy do domu gdzie było już znacznie chłodniej bo jakieś 16 stopni. Kocham takie temperatury ale nie do przesady bo na zewnątrz to już zdecydowanie za niska temperatura. :P :)
Co do gimnastyki to też jeszcze odpoczywam. Zacznę od jutra. 
Mam też kilka nowych spostrzeżeń na ten temat.
Na pewno zgadza się to co powiedziała Oliwia- fizjoterapeutka. Mianowicie że powinienem robić przerwy w gimnastyce aczkolwiek niekoniecznie tygodniowe.  
Teraz bałem się że będzie bolało oko jak podwyższy się trochę ciśnienie śródczaszkowe.
Wracając do rzeczy powiedziała że powinienem robić przerwy w gimnastyce aby organizm mógł się zregenerować, odpocząć. Miała rację zdecydowanie lepiej funkcjonuje.
A wracając do sprawy mojego oka to mam teorię dlaczego bolało. Muszę się tym podzielić z okulistką. Zobaczymy czy moja teoria jest słuszna. Pochwalę się też teraz Wam. 
A więc jedno oko mam tragicznej jakości, drugie oko było lepsze jakościowo. Tymczasem na to lepsze weszła mgła i zacząłem gorzej widzieć przez zaćmę niż tym okiem chorym, prawym kiepskiej formy. Podejrzewam, że to chore oko chciało przejąć funkcje zdrowego oka. Jako że nerwy już są w nim uszkodzone to oko nie dawało rady. Raczej ten nerw wzrokowy, pozagałkowy. Podejrzewam przez to odczuwałem cholerny ból głowy na prawej półkuli.
Ból ten opisywałem już we wcześniejszych postach. Wierzcie mi, nie życzę  tego najgorszemu wrogowi.
Na dziś to wszystko zapraszam Was kochani jutro. 
Pozdrawiam.

PS. Dochodzą mnie słuchy, że mojego bloga czyta się całkiem fajnie. Tym bardziej że opisy są tak skonstruowane według Was a przynajmniej niektórych z Was że wciągają. Można wczuć się w sytuację. 
Tak, mam trochę wirtualną rzeczywistość. Może faktycznie powinienem pisać jakąś książkę? 
Nie wiem tylko jak się do niej zabrać, o czym pisać. 
Wyobraźnię mam ale nie aż taką jak autorka Władcy Pierścieni czy opowieści o Harrym Potterze. :)
Choć chyba wiem jak to było napisane. Właściwie nawet kojarzę filmy biograficzny autorki Harrego Pottera. Trochę kobieta przeszła w życiu. Książki a właściwie książkę pisała różnie jakby w częściach opisywała różne sytuacje, przygody a potem składała je jakoś w całość. Przepisywała, wyszukiwała i tak powstała książka a potem film. Może warto tego spróbować.
Co do pisania to próbowałem swoich sił w wierszach kilka z nich opublikowałem na blogu:
Wracając do książki, którą ewentualnie mógłbym napisać a przynajmniej spróbować napisać to szczerze mówiąc nie mam pomysłu. Może to samo przyjdzie, podobnie jak z wierszami. 
Wiersze pisałem przeważnie dotknięty chwilą, silnymi przeżyciami.

Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate