wtorek, 19 stycznia 2016

19.01.16 Dziennik- Bolączka i nerwy

Hej ;)

Dziś wstałem szybciej bo już o siódmej rano byłem na nogach. Nie chciałem wstawać ale natura mnie zmusiła.
Raz dwa wskoczyłem w spodnie pognałem na dół do łazienki.
Po drodze na dół, na półpiętrze brakuje wykładzin wtedy odkryłem, że idę bez jednej skarpety. 
Tak mi jakoś dziwnie zimno było w prawą stopę, śmieszne.
Po ogarnięciu się w łazience postanowiłem już nie wracać do łóżka. 
Zszedłem jedynie sprawdzić jak w piecu wygląda. Było rozpalone.
Wypadało ogień utrzymać. 
W kuchni miałem 15 stopni a na zewnątrz termometr pokazywał minus 10. 
Zszedłem na dół do tego pieca zobaczyć.
Dobrze drzwi od piwnicy nie otwarłem i pies mi się wyrywał na salony. Zwiał z piwnicy szkodnik jeden. Spróbuj go później człowieku złapać. Trzeba się z nim ścigać. Ucieka na górę wejdziesz na górę za nim to musisz uważać żeby cię nie zrzucił ze schodów jak zbiega na dół.
Sobie myślę ganiać nie będę. Chcieli psa to niech się nim zajmują.
Mi nerwy niepotrzebne.
Zrobiłem kawę i poszedłem do pokoju na TV by się odmulić.
Włączyłem HBO leciał jakiś fajny film. Potem drugi się zaczął. Poszedłem do piwnicy w przerwie zajrzeć do pieca. Psa w korytarzu na dole nie było, drzwi na górze nie zamknąłem. Pomyślałem że jak mnie usłyszy jak schodzę to  pojawi się za mną i już nie wróci na górę.
Skubaniec, jestem na schodach do piwnicy już przy tylnych drzwiach przyszedł zerknął i wziął odwrót na górę. W piecu się paliło więc też wszedłem z powrotem do góry. Psa już nie było był jeszcze wyżej na piętrze.
Drażni mnie na maxa ten Burek.
Wróciłem z piwnicy, zrobiłem śniadanie. Właściwie było zrobione. Dziś kalafior z brokułem zagryzłem mięsem.
Wczoraj miałem kilka założeń co do dzisiejszego dnia. Jak na razie nic nie ogarnąłem poza pilnowaniem pieca i ugotowaniem ziemniaków.
Zadałem sobie też naukę niemieckiego lub angielskiego, słówek. Nie wiem od czego zacząć. Właściwie który język wybrać ale chyba niemiecki bo miałem z nim już 3 lata do czynienia. 
Tylko to było 18 lat temu ale dosyć łatwo mi wchodziło do głowy. 
No i jeszcze gimnastyka to moje postanowienie i zatańczę  Kizombe.
A co do języka jeszcze. Jeśli opanował bym go w stopniu komunikatywnym, dobrym łatwiej znajdę zajęcie.
Odezwał się też dzisiaj mój potencjalny pracodawca z kancelarii w sprawie szkolenia a właściwie to przełożenia szkolenia, które miało być dzisiaj na jutro.
Na jutro to znowu mi nie pasuje. Muszę być rano we Wrocławiu u okulisty na kontroli i albo na klinikach albo u mojej neurolog więc spotkanie wstępnie przełożone zostało na czwartek.
Widzę że chociaż w tej sprawie to znaczy w sprawie odszkodowań zacznie chociaż grać jakoś. 
Oby tylko chętni byli to zaczne mieć jakąś podstawę a raczej zarobek.
Takie to wszystko jeszcze pokręcone, nic się nie klei ale mam nadzieję że w końcu zacznie.
Pomysły mam, kondycji natomiast nie ale zobaczymy co z tego będzie. 
A tak z innej beczki to okres rozliczeniowy już się zaczął, czas wypełniania PIT-ów.
Jeśli chcecie się podzielić ze mną 1% podatku i wspomóc moją rehabilitację i walkę o lepsze jutro to podsyłam dane: 



Pozdrawiam Was i zapraszam jutro. 
Zobaczymy co okulistka powie.

PS. Zapomniałem dodać że noc znowu nie była fajna. Obudziło mnie to cholerne oko. 
Prawe z bólem i to takim... może nie był mocniejszy ale słaby też nie. To ból taki tępy 
Jak włożyć palca w imadło i coraz mocniej ściskać, sprawdzając wytrzymałość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate