środa, 20 stycznia 2016

20.01.16 Dziennik-Okulista i Klinika

Hej Kochani :))
Ale dzisiaj był dzień.
Miałem kontrolną wizytę u okulisty i miałem badanie dna oka po zdjęciu tej zaćmy wtórnej po raz drugi. Co jeszcze, miał być robiony tomograf oka prawego i lewego. 
Dodatkowo wczoraj dobijała się do mnie doktor z programu w którym jestem leczony na SM.
Oberwało mi się że nie byłem w piątek 15 stycznia. A ja zwyczajnie przegapiłem termin. Tym bardziej, że zwykle bywałem po 20 stycznia na klinikach. No ale mniejsza z tym. 
Gadałem z doktor z programu na klinikach, że będę dzisiaj rano na krwi a później koło południa na badaniach. Żeby to ogarnąć musiałem wstać o godzinie piątej rano. 
Zaspałem, kierowca mnie obudził raczej obudziła. :)
W sumie kawę zdążyłem wypić i trochę się ogarnąć. Całe szczęście zdążyłem się ogolić bo wyglądałbym jak Szwed.
Ale OK wyjechaliśmy jakoś o godzinie szóstej rano. Na klinikach byliśmy koło godziny ósmej. Wszystko byłoby ok, gdyby nie ta cholerna odległość do gabinetu zabiegowego. Nie liczyłem ile to metrów ale daleko daleko daleko daleko.
Doszedłem tam jakoś. Byłem w szoku że mi się udało dojść taki kawał. Jestem z siebie dumny. Pobrali mi krew, następnie zrobili EKG, kazali się ubrać i oddać wyniki do mojej doktor z programu. Tam miałem jeszcze czas bo doktor nie było. Wróciliśmy do poradni okulistycznej. 
Znowu miałem ten cholerny korytarz do pokonania i kawałek na parking. To było tak daleko, daleko, daleko, daleko. Masakra.
Dotarliśmy do poradni okulistycznej. Znowu po schodach trzeba było się wspinać na pierwsze piętro. No i kawałek od parkingu,no ale to bajka. U okulisty też trochę posiedziałem bo okulistka się spóźniła. Zanim się ogarnęła też, zanim się nagrzał sprzęt, zanim posadziła mnie w swoim gabinecie, obejrzała dno oka jednego i drugiego kazałam później przejść na tomograf. Tam też czegoś nie potrafiła ustawić ale w końcu się udało zrobiliśmy badanie i przeszliśmy z powrotem do jej gabinetu. Coś opisała na wydruku z tomografu. Przy okazji zapytałem jak wyszło badanie w porównaniu do tego z 2014 roku. Usłyszałem, że nerw wzrokowy w prawym oku się zmniejszył a raczej zmniejszyła ilość włókien czyli jest w gorszym stanie niż dwa lata temu. Natomiast lewe oko jest porównywalne i całe szczęście.
Okulistka a właściwie ja zapytałem okulistki czy możemy zrobić badanie pola widzenia. Usłyszałem, że ona też o tym myślała tylko że dzisiaj nie da rady ponieważ jest bardzo dużo ludzi na dziś. 
Na kiedy by panu pasowało odparła. Powiedziałem że myślałem o czerwcu jak się pojawię bo to w sumie nic pilnego. Nie potrzebuję tego do żadnej karty dla żadnego lekarza. Odparła to dobrze a ja do niej że żeby się zarejestrować na czerwiec na NFZ to mam dzwonić w lutym. Powiedziała że nie muszę czekać do lutego, że zaraz do dziewczyn podejdzie do recepcji sprawę załatwi. Jak powiedziała tak zrobiła. Mamy 20 stycznia dzisiaj na wizytę u okulisty udało się zapisać na czerwiec ale już na 15 czerwca. Godzina 12 jak dobrze pamiętam.
Podziękowałem pani doktor propos nazywa się WILAND. Naprawdę polecam tą kobietę, świetny fachowiec.
Przejazdy na kliniki na ul Borowską 213 na akademicki szpital kliniczny w międzyczasie. 
Jak byłem u okulisty bo padał śnieg. Jak wracaliśmy na kliniki było ślisko jak cholera, jak dotarliśmy to zaczęło się poszukiwanie miejsca parkingowego, miejsca dla osób niepełnosprawnych. Wszystkie były zajęte, masakra. Jakoś musieliśmy wyjechać z parkingu, objechać go jeszcze raz. Tyle że wysiadłem blisko wejścia do szpitala. Siostrzyczka szukała miejsca do zaparkowania mnie wysadziła przy drzwiach żeby nie chodził nie wiadomo skąd.
Postanowiłem nie czekać na nią tylko poszedłem sam z Marzeną, moją kulą podręczną dla niewtajemniczonych. Ochrzciłem kule imieniem mojej znajomej i wtedy dopiero zacząłem chodzić z kulą ortopedyczną. Czy jak one się nazywają prędzej się wstydziłem.
A wracając do rzeczy poszedłem sam, nie czekając na siostrę. Stwierdziłem że pójdę sobie powoli. Nie ukrywam że idąc po kaflach 2 razy Marzenka miała poślizg że bym wywinął orła ale ogólnie jakoś mi się udało utrzymać na nogach. Dotarłem do wind, które są daleko daleko daleko daleko. Ogólnie są 3 windy. Ludzi odwiedzających i pacjentów od groma ale widziałem że środkowa jest otwarta. Ludziska co niektóre podbiegły ja już nie miałem siły do środkowej się pchać. Dobrze się środkowa nie zamknęła a otworzyły się drzwi do windy przy której akurat stałem. Wsiadłem jak lord wysiadła też jedna niewiasta. Wjechałem na właściwe piętro i poszedłem pod gabinet. Usiadłem sobie bo nie miałem leków ani pudełek po lekach. A tę torbę ze zużytymi strzykawkami, kartonikami etc. miała donieść siostra.W końcu dotarła do mnie. Trochę się naczekałem.
Było trochę ludzi pod gabinetem. Pytam kto do mojej doktor też idzie, czy ktoś tam jest w gabinecie. Powiedzieli że tak. No to czekam. Ostatecznie postanowiłem zapukać i zapytać czy można wejść. Żałuję że tak długo czekałem ponieważ moja doktor nie miała żadnego pacjenta. Nawet się ucieszyła jak mnie zobaczyła.
W gabinecie przekazałem dokumentację z leczenia szpitalnego z września, leczenia szpitalnego z listopada. Od razu mi się oberwało że dlaczego pan nie zgłosił się po rzucie, po szpitalu od razu. Powinien nas pan poinformować przecież pan wie jakie są procedury. Jakoś mi się udało panią doktor zbić z tropu. Zagadałem że dziś będziemy kończyć program, że doktor z poradni SM tak zaleciła ponieważ bez sensu przyjmować te leki skoro rzuty dalej występują. Usłyszałem a to dobrze program i tak był jeszcze pół roku. Kamień z serca.
Sprawa została załatwiona z doktor od programu. Kazała mi jeszcze tylko przejść pod gabinet zabiegowy, poczekać na panią doktor, która przyjdzie mnie przebadać. Czekałem, czekałem, czekałem, czekałem i się doczekałem się w końcu.
Badała mnie moja doktor z poradni stwardnienia rozsianego, która obecnie znajduje się w szpitalu przy ulicy Fieldorfa. Nowy szpital wojewódzki.
Doktor zobaczyła jak wstaję z krzesła kompletnie nic nie powiedziała. Przeszliśmy pod zabiegowy a tam się zachwiałem szukając futryny żeby się oprzeć. Nie ukrywam że moje nogi były już zmęczone, podobnie jak i plecy. Usłyszałem tylko oj oj a co tu się dzieje.
Weszliśmy do gabinetu kazała rozebrać buty skarpety i położyć się na kozetce.
Pierwsze co zbadała to czy mam oczopląs, następnie ręce do góry i na dół, następnie prawa noga do góry lewa noga do góry. Usłyszałem jest lepiej niż było po rzucie jest znacznie, zdecydowanie lepiej ale nie jest dobrze. W sumie mnie to ucieszyło. Przy okazji zapytałem czy może mi wystawić skierowanie na tomograf żeby sprawdzić czy guz w nadnerczu się powiększa czy nie. Powiedziała że nie ma takiej mocy że to chirurg by musiał wystawić. Odparłem OK.
Swoją drogą zobaczcie jaki to jest absurd. Wyszedł mi w badaniu rok temu guz nadnerczy średnicy 12 milimetrów. Teraz zamiast dać mi skierowanie na kontrolny tomograf lekarz rodzinny to ja muszę iść do lekarza rodzinnego po skierowanie do chirurga, który musi mi wystawić skierowanie na tomograf.  No takie absurdy to tylko w Polsce k****. Nic dziwnego, że są kolejki do lekarzy specjalistów. Nie można się dostać, terminy odległe mniej lub więcej, absurd!
Później po badaniu znów trzeba było liść do auta, które było tak daleko, daleko, daleko.
Do domu dotarliśmy po południu. Warunki drogowe były nieciekawe. 
Powiem Wam że miałem robić gimnastykę ale jestem zajechany. Spacerkami w klinice na ulicy Borowskiej 213. Nogi mnie bolą jak cholera.
Cieszę się jednak że mam z głowy program i trucie organizmu mega szkodliwymi lekami.
Na dziś to wszystko Kochani. Zapraszam Was ponownie jutro. 
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate