czwartek, 31 grudnia 2015

30.12.15 Dziennik- Lekarz

Hej :)
W dzisiejszy dzień obudziłem się koło godziny 10 w sumie ze spokojem, bez bólu głowy. 
Zatoki mi odpuściły chwilowo, na 14:40 jestem umówiony do lekarza rodzinnego w związku z powyższym zobaczymy co przepisze.
Co do kondycji to podniosłem się całkiem nieźle ponieważ normalnie mogłem wstać. Miałem dosyć siły żeby się podnieść, choć co do tego mojego chodzenia według mnie jest OK ale jak patrzę z boku na całokształt to pozostawia wiele do życzenia ale i tak jest lepiej niż było.
Śniadanie classic albo inaczej standard- papka brokułowo kalafiorowa zalana kawą. 
Jeśli chodzi o kolejne posiłki to standardowe jedzenie tyle że dozwolone czyli bez nabiału i bez glutenu.
Co do wizyty u doktora to przepisał różne rodzaje tabletek jedyne na opuchnięty nos a raczej na błonę śluzową nosa a drugie na nacieki w gardle. Wszystko zażywać trzy razy dziennie. Dodatkowo dostałem skierowanie do chirurga oraz na USG oraz morfologie krwi plus badanie krwi pod kątem  PSA. Wszystkie te badania już po Nowym Roku.
A co do wizyty w poradni chirurgicznej to trochę według mnie kpina co wyczynia NFZ. Idę do chirurga po skierowanie na TK bo lekarz pierwszego kontaktu nie może mi zlecić takiego badania. Jest uzasadnione skierowanie ponieważ wyszedł mi guz w nadnerczu jakiś rok temu. Jestem ciekawy czy się powiększył czy może zmniejszył.
To tak zwany guz incydentalny wziął się znikąd i może zniknąć. Nie ma a właściwie nie powinien mieć skutków jakiś nowotworowych czy coś w tym stylu. Doktor go nazwał tłuszczakiem.
Może przesadzam ale wolę żyć sobie spokojnie.
Propos tego że musi mi skierowanie na TK wypisać chirurg lub endokrynolog bądź jakiś inny lekarz specjalista. No chore! Po co mam zajmować tam kolejkę skoro takie zlecenie TK jest uzasadnione? Czy wcześniejszymi wynikami czy wynikiem TK.
Jadąc do lekarza mijaliśmy się z moją rehabilitantką. Dziś była szybciej, zaparkowała u mojej cioci a później dotarła do mnie.
Dostałem od niej prezent ale o tym może kiedy indziej. 
Tym razem Oliwia skupiała się bardziej na nogach. Wiecie niby to godzina rehabilitacji i dopóki byłem na łóżku było OK. Ćwiczenia jak to ćwiczenia, nie przesadzone wysiłkowo. Jak już wspomniałem było OK dopóki nie musiałem się podnieść. 
Jeszcze jedno ćwiczenie na stojąco a później wyjazd na imieniny do ojca. I tutaj odkryłem że mam problem z chodzeniem, dosyć poważny. W sumie dałem radę bo ćwiczenia mają za zadanie wzmocnić i przestawić receptory w mózgu.
Po powrocie z imienin byłem bardzo zmęczony. Usiadłem na pufie, nogi nie dawały spokoju więc położyłem się a moje nogi chciały robić taniec spastyczny.
Tak, to przedostatni wpis w tym roku, jutro Sylwester. 
Tymczasem pozdrawiam zapraszam ponownie jutro. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate