23.1.17

23.01.2017 Kolejny dzień i gimnastyka z nową piłką

Hej :)

Pierwszy dzień nowego tygodnia zaczął się dosyć ciekawie, biorąc pod uwagę
to że weekend to jakaś tragedia emocjonalna i nerwowa.
Kiedyś Wam o tym napisze.

Ale wracając do dzisiejszego dnia, to wstałem nawet wyspany.
Bylem w szoku że nerwówka z dnia wcześniejszego nie wyłączyła mi nóg.
Powiem Wam że podbudowało mnie to.

Wstałem z łóżka tak na luzie a zwykle mam problem tyłek unieść.
Potem przeszedłem przez pokój i
uchyliłem okno a zwykle nóg nie potrafię rozbujać.
Jak od okna zawróciłem to zniosło mnie w prawo i to tak poważnie. Tradycyjnie mięsem rzuciłem jak zawsze w takiej sytuacji (mięsem= przeklinałem, prostowałem samego siebie).
Pomogło.

Kolejna przeszkoda poranna to klatka schodowa,  gdzie zwykle muszę uważać na nogi by na pysk nie polecieć a dzisiaj 0 kłopotów ze schodzeniem.
Powiem więcej
w związku ze zmianą miejsca do gimnastyki to z gimnastyką przeniosłem się na piętro.
ZROBIŁEM TRADYCYJNIE TO CO Z REHABILITANTKĄ I WŁĄCZYŁEM TO CO MIAŁEM NA KOZETCE W GRĘBANINIE.

Jak się trochę zajechałem to nadmuchałem piłkę zwaną orzeszkiem.
fi 50/100 .
Myślałem że płuca wypluje ale dałem rade :)

Szpitalna była trochę mniejsza, ale nie przeszkodziło mi to w ćwiczeniach.
Zrobiłem w sumie prawie wszystkie. Zostały 2 ćwiczenia z piłką ale to zostawiłem na wieczór.

Mam spostrzeżenia propos tej gimnastyki z tą konkretną piłką:
- wzmocniły mi się mięśnie nóg
W jednym ćwiczeniu wkładasz piłkę między uda, podciągasz nogi i nogą górną zaciskasz piłkę.
W tym ćwiczeniu mam wrażenie że noga która jest słabsza  zaciska piłkę mocniej niż noga zdrowsza.

Po gimnastyce nóg chodziłem jak NOWONARODZONY.
No i gimnastyka miała i ma wpływ na chodzenie ponieważ bez zachwiania chodziłem.
Propos schodów to też po drugiej partii ćwiczeń a raczej drugim podejściu do ćwiczeń
okazało się że łatwiej zszedłem z piętra niż rano.

Powiem Wam że to motywuje. Urosłem w swoich oczach.
W Grębaninie ludzie młodzi jak i dziadkowie mówili że chodzę coraz lepiej.
Trochę racji mieli, teraz widzę sam że poprawa jest.
Mam nadzieję że się nie pogorszy bo nerwy mi nie służą, mają efekt odwrotny.

Na dziś to wszystko, mam nadzieje że Was nie znudziłem.

Pozdrawiam



19.1.17

19.01.2017 Oprócz zakwasów czuję się OK

Hej kochani :)
Wczoraj trochę się przy gimnastyce zajechałem ponieważ mam zakwasy.
Konkretnie to chodzi o triceps obu rąk.
Nie wiem jak to robili w szpitalu ale na pewno dostawałem lepszy wycisk a przynajmniej tak mi się wydaje niż podczas wczorajszej gimnastyki domowej.
W domu na pewno się nie zarwałem, nie zmęczyłem na dobrą sprawę, ale tak 2 godziny po gimnastyce miałem ręce jak z waty. Bolał triceps a nic takiego nie zrobiłem przynajmniej tak mi się wydaje.
Co wczoraj jeszcze zauważyłem lepiej mi się chodzi, zdecydowanie jest poprawa. No chyba że to tylko autosugestia ale raczej nie...
Uważam że chodzę lepiej.
Co do gimnastyki to podzieliłem ją wczoraj na pół. 
To znaczy taki sam czas poświęciłem na gimnastykę na brzuchu jak i na plecach.
Lepiej chodziłem zdecydowanie.
No nie wspomnę już o tym że miałem do piwnicy dokładać do pieca. Nikt mi nie kazał ale do odważnych świat należy. Bałagan trochę zrobiłem bo dupa mi się chwieje jak chodzę zwłaszcza z obciążeniem.
Jestem zadowolony z całego dnia choć się chwiejne przez zmęczenie. No bo ile mi potrzeba żeby się zmęczyć, naprawdę niewiele. 
Dobra nie będę przyciągał na dziś to wszystko i zapraszam Was jutro Kochani. ;)

16.1.17

16.01.2017 Geburstag- urodziny

Kochani dziś mam urodziny. Szkoda mówić które... :P 
"Powiem" może inaczej strzeli mi w tym roku 22 lata jak choruje na stwardnienie rozsiane.
Muszę przyznać że całkiem nieźle sobie z tym radzę,  jeszcze chodzę byle jak ale zawsze to coś.
Dziś zaczął się trzeci dzień od momentu opuszczenia szpitala w Grębaninie. I powiem Wam że nie wiem czy to pogoda czy coś innego w każdym bądź razie przy urodzinach mam gorszy dzień.
No może pod wieczór poprawi mi się kondycja.
Przymierzam się właśnie do gimnastyki. W sumie do starych ćwiczeń jak na razie bo nie mam piłek tych na których ćwiczyłem w szpitalu. No w sumie jedną mam, tylko nie napompowaną bo pompkę gdzieś wchłonęło. Ustami napompować za bardzo się nie da ponieważ piłka jest dość dużych rozmiarów. Piłka- Fasolka rozmiary 50 na 100 cm.
Wracając do tematu ćwiczeń to w szpitalu to jakoś lepiej wychodziło. Człowiek musiał ćwiczyć i koniec a w domu niestety trzeba mieć siłę żeby się zmusić, masakra jakaś.
Ćwiczył będę według zaleceń rehabilitanta, dokładnie szefa rehabilitacji czyli 15-20 minut gimnastyki, przerwa tak żeby na spokojnie odpocząć i tak cały dzień się bawić.
Na zewnątrz nie da się wyjść za bardzo ponieważ jest ślisko. Gmina Perzów chyba jako jedyna nie sypie dróg piaskiem i solą.
Jak to ktoś mówił ostatnio skąd by nie jechać w stronę Gminy Perzów to mniej więcej tak jak się zaczynają granice Gminy kończy się posypana droga a zaczyna się lodowisko.
Teraz kilka słów dla tych którzy mnie czytają tutejszych z naszej gminy i przyjezdnych.
Kochani tutaj dróg nie sypią ale dzięki temu w razie urazów można się starać o odszkodowanie.
Tylko pamiętajcie żeby nikt nie mógł się wykpić należy najlepiej znaleźć świadka zdarzenia a jeśli nie, to udokumentować takie zdarzenie każdy telefon komórkowy ma w sobie aparat fotograficzny, którym robimy zdjęcie powierzchni na której się we wróciliśmy, skręciliśmy nogę, złamaliśmy kończynę i zgłaszamy sprawę do właściwej instancji. Nie wiem czy nie musi też być obdukcji, na pewno by się przydała. Zgłaszamy sprawę do firmy zajmujące się odszkodowaniami. Na terenie Kępnie na pewno działa PCO polskie centrum odszkodowań oni bezpłatnie zajmują się sprawą, podpowiedzą ewentualnie jakie dokumenty są potrzebne i będą się starać o odszkodowanie.
Jeśli nie wiemy kto odpowiada za dany kawałek drogi czy chodnika oni sami się dowiedzą i pociągnąć do odpowiedzialności walcząc o jak najwyższe odszkodowanie ponieważ to w ich interesie ponieważ biorą procent od wywalczonej sumy odszkodowania.
Kochani za chodniki odpowiadacie Wy sami przy swoich posesjach oczywiście. Proponuję więc poświęcić chwilę i odśnieżyć chodnik jeśli takowy jest przy Waszej posesji.
Dobrze jest też mieć ubezpieczenie od takich następstw nieszczęśliwych wypadków na chodniku przy naszej posesji w przeciwnym razie odszkodowanie może nas zdrowo zaboleć.
OK, na dziś to już będzie wszystko. 
Biorę się za gimnastykę.
Pozdrawiam. :)

13.1.17

13.01.2017 Już po szpitalu

Witajcie
Dziś już po szpitalu. Ten ostatni dzień rehabilitacji zleciał szybciej niż myślałem i szybciej niż zwykle mimo że ćwiczyłem znacznie dłużej.
Nawet z kozetki zszedłem i dałem radę jak każdego wcześniejszego  dnia.
Dziś nie było rehabilitanta który był codziennie za to był inny, z którym chwilę pogadałem przy okazji ćwiczeń.
Pamiętacie wspominałem kiedyś o jednym gościu ze stwardnieniem rozsianym bocznym z którym leżałem w Grębaninie na przełomie października, listopada 2015?
Ten rehabilitant, który mnie dzisiaj trenował, właściwie z którym ćwiczyłem zna tego gościa ze stwardnieniem rozsianym bocznym, na imię miał Leszek ten pacjent.
No nie miał tylko ma bo wciąż żyje. Zgubiłem numer do niego i nie mam jak zadzwonić. Muszę się dowiedzieć co u Leszka.
Ten rehabilitant powiedział że jeździł do Leszka co jakiś czas. Zadawał nowe ćwiczenia, kontrolował jak funkcjonuje. Okazało się że jest znajomym rodziny Leszka.
Ale do rzeczy bo zaczynam się za bardzo rozwijać.
Ten rehabilitant mnie trochę zaczął wypytywać: Jak się czuje, jak to się zaczęło i w ogóle 
I mówi że zna jednego takiego (chodziło mu o Leszka) z bocznym SM, który okazuje się ma całkiem świetne wyniki krwi.
Lech mu powiedział że jest na diecie warzywnej o której też już Wam miałem okazję pisać.
Mam na myśli książkę pod tytułem " Niesamowita kuracja doktor Wahls".
Powiem Wam że nie wiem jak to zrobię ale jakoś się z nim skontaktuję, żeby Wam napisać jak wygląda w tej chwili  jego przypadek. Mam na myśli chorobę i te warzywa, które spożywa albo spożywał.
Z tego co mówił rehabilitant jak już wspomniałem to jego wyniki krwi były zarąbiste podobnie jak poprawą kondycji. A w jego przypadku SM wziął naprawdę się porządnie za niego i w krótkim czasie zasuwał z kulą.
Kontaktu z Lechem nie mam już od ponad roku. Szukałem w sumie numeru żeby złożyć życzenia zapytać co u niego i nie znalazłem.
Powiem Wam że jeśli to prawda co się dowiedziałem od tego rehabilitanta to dieta którą sam stosuje jest zarąbista. Ta dieta jest nie tylko stosowana w stwardnieniu rozsianym ale Doctor Wahls tam wymieniła też inne choroby. Teraz nie pamiętam Huntington na pewno, Alzheimer chyba... No nie chcę nikogo wprowadzać w błąd. Musiałbym sprawdzić ewentualnie sami zajrzyjcie.
Ja nie stosuje tej diety regularnie, raczej w miarę możliwości chociażby ze względów finansowych. Nie mogę kupować sobie jedzenia osobno ponieważ nie mam na to kasy ale na pewno unikam glutenu i jem witamina D3 4000.
No właściwie to jadłem ponieważ nie zdążyłem sobie przez rok zrobić wyników krwi i poziomu tej witaminy. Chyba nie bardzo mnie stać na to badanie.
Wiadomo że z żadnymi lekami przesadzać nie wolno.
Obiecuję Wam że jak skontaktuję się z Leszkiem to dowiem się jak wygląda u niego w tej chwili samopoczucie i kondycja po tych warzywach.
Chciałem coś jeszcze napisać i straciłem wątek wypadło mi z głowy. 
Zatem na dziś to już wszystko Kochani zapraszam ponownie jutro lub za kilka dni.

Jak to mówią od sklerozy tylko nogi bolą. Chciałem jeszcze powiedzieć że wciąż nie miałem rzutu a na pewno nie zauważyłem żebym go miał. Mija zaraz 15 miesięcy od ostatniego porządnego, który posadził mnie na wózku. A właściwie to niedługo będzie 16 miesięcy... 
Na początku stosowałem się bardzo do diety drWahls obecnie jak się tylko da ale rezultat jest taki że rzut się opóźnia a one były raz do roku.
Może jeszcze przyczyniło się do tego że odstawiłem gluten może nie całkiem drastycznie bo jakieś ciasto zjem czasami ale ogólnie odstawiłem no i ta witamina D3 4000 mogło się też przyczynić do braku rzutu.
Pozdrawiam

12.1.17

12.01.2017 Ostatni obiad

Hej.
Przed chwilą zjadłem ostatni obiad w szpitalu w Grębaninie.
Tak, muszę to powiedzieć że dostałem na diecie bezglutenowej krupnik i na pewno nie był z kaszą bezglutenową. A na drugie danie klopsiki, ziemniaki duszone i czerwone buraczki gotowane i utarte z dodatkiem octu.
Także reasumując  to z diety bezglutenowej dostawałem tylko chleb bezglutenowy.
Jedzenie było pyszne.
Co do dzisiejszego dnia i do rehabilitacji to to nie jest mój dzień. 
Jutro do domu i do kłopotów trzeba wracać.
Spałem może 4 godziny.
Dziś miałem kłopot z najprostszymi ćwiczeniami, że o chodzeniu nie wspomnę.
Masakra jakaś.
Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam

11.1.17

11.01.2017 Ostatnie dni

Hej :)
Wiecie to już moje ostatnie 3 dni w Grębaninie. No wliczając dzień  dzisiejszy.
Niestety w piątek ktoś zajmie moje miejsce.
Szkoda będzie tej ekipy rehabilitantów i co niektórych ludzi z ekipy pacjentów.
Przykro będzie odejść. Ale już się zapowiedziałem na kolejny pobyt w październiku. 
A jeśli nie w październiku to w innym miesiącu 2017 roku.
Co do powrotu do domu to z doświadczenia wiem już że bez  nerwów każdego dnia się nie obejdzie, a nerwy nie służą.
Bo nie wiem jak bardzo będę silny to nerwy mnie zniszczą.
Powiem Wam że jestem na takim etapie że wystarczy że ktoś źle odpowie albo niewłaściwa barwa głosu i diabli biorą dobre samopoczucie i nogi odmawiają dalszej współpracy.
A wracając jeszcze do Grębanina i każdego kolejnego dnia to jestem silniejszy. 
Najlepiej  odwzorowują to komentarze pacjentów.
Na przykład dzisiaj :  JAK TY JUŻ ŁADNIE CHODZISZ , KAŻDEGO DNIA WIDAĆ POPRAWĘ.
Takie słowa są bardzo budujące.
Ok na dzisiaj to wszystko bo zaczynam się wzruszać.
Pozdrawiam ;)

6.1.17

6.01.2017 Na przepustce

Witam wszystkich ;)

Kolejny niepełny tydzień w szpitalu w Grębaninie.
Podsumowując mój pobyt dotychczasowy na rehabilitacji to dieta bezglutenowa, którą mam jest tylko częściowo bezglutenowa ponieważ jak wcześniej pisałem bezglutenowy jest chleb. Zupy z dodatkiem kaszy już nie, podobnie jak zupy z makaronem.
Ale nie ma co wybrzydzać ponieważ jedzenie jest pyszne.
Pozytywem jest też to że skończył mi się problem z zaparciami na diecie szpitalnej.

Jeśli chodzi o kondycję i stabilność a dokładniej siłę fizyczną to także jest zdecydowanie lepiej.
Rehabilitacja polega na masażu ręcznym nóg i masażu wibracyjny pleców. Potem rehabilitacja na kozetce.
Rehabilitacja w mojej ocenie skupia się głównie na wzmocnieniu i usprawnieniu nóg.
W kolejnym kroku mięśni brzucha następnie pleców.
Jeśli chodzi o nogi to ćwiczę je głównie na piłce koło 28 cm oraz piłka Fasolka 50/100 cm.
Te 2 piłki muszę kupić.

Przepustkę mam do niedzieli i zostaje 5 dni w szpitalu.

Na dziś to na tyle.
Pozdrawiam .

2.1.17

2.01.2017 Pierwszy dzień rehabilitacji w Nowym 2017 roku.

Hej
Widzicie ostatnio pisałem do Was rok temu :D  a dokładnie w starym roku. :) 
Dziś już z nowymi siłami, nowymi nadziejami chciałem Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia, powodzenia i sukcesów w Nowym Roku ale przede wszystkim zdrowia.
Z moich obserwacji co do mojej osoby wygląda na to że jestem silniejszy. 
Dziś rano na śniadanie poszedłem jak zwykle z kulami ale starałem się ich nie używać.
Wiecie że przeszedłem całą drogę niosąc kule w powietrzu, nie podpierając się na nich.
Przyznacie jest to już sukces? Sam jestem w szoku.
Trudno mi wyjaśnić sytuację powrotu do domu, raczej wyjścia na przepustkę. 
Rano z rehabilitacji ledwo wróciłem, tradycyjnie położyłam się odpocząć potem miałem pojechać do domu. Nie wiem co jest grane ale nogi nie chciały mnie prowadzić do auta.
W domu było nieco lepiej. 
W niedzielę po sylwestrze wykąpałem się i już mnie nogi nie nosiły.
Potem wyjazd do mamy na obiad i po starszego syna, który spędził tam Sylwestra. 
Tam też miałem problem z chodzeniem.
Potem jeszcze za widoku wyjazd do szpitala. I tutaj już było trochę lepiej z chłodzeniem.
Jak już się w szpitalu rozłożyłem wróciły siły, zacząłem lepiej chodzić, funkcjonować. 
Niech to szlag trafi jak to rozumieć to co się ze mną dzieje?
Wczoraj po powrocie to było  koło 17:00 może po 16:00 dzwonek no kolację. Mi się nie należała ale się na nią załapałem. Poszedłem na stołówkę ponieważ pielęgniarka po mnie przyszła. To pan nie jest głodny? Tam zostało przecież jeszcze jedzenie, można zjeść nikt nie będzie wyrzucał. Więc poszedłem. Na stołówce było 8 osób. Zjadłem trzy kromki chleba, dostałem mini kostkę masła z 6 plastrów szynki a dokładnie kiełbasy szynkowej grubej byłem w szoku.

Dziś śniadanie godzina 7:30 do jedzenia chleb bezglutenowy dwie duże kromki i pół serka topionego. Powiem Wam że się najadłem.
Na dziś to wszystko co chciałem powiedzieć. 
Pozdrawiam. :)

29.12.16

29.12.2016 Szpital

Hej :)
Jutro mija drugi tydzień mojego pobytu w grębanińskim szpitalu rehabilitacyjnym.
Pierwsze 4 dni przyniosły taki efekt (ten który zauważyłem) że łatwiej i to zdecydowanie łatwiej pokonywałem schody.
W tym tygodniu pielęgniarka, nie, to nie pielęgniarka tylko dziewczyna z dołu z rehabilitacji mówi że zdecydowanie lepiej chodzę.
Powiem Wam że gdyby nie kręciło mi się w głowie to poruszał bym się już bez kul i bez balkonika.
Czyli mam poprawę kondycji, SUPER! 

Teraz co do diety to na przyjęciu do szpitala powiedziałem że dieta bezglutenowa.
Powiem Wam że dietę mam faktycznie tylko tego nie widać poza kolacją i śniadaniem gdzie dostaje chleb bezglutenowy a do tego masło, mini kosteczkę a czasami margarynę (masło roślinne). Smarowanie daje koledze z mojego stolika. Do chleba bywa jakaś wędlina lub dżem a dziś ser topiony. Kolacje są podobne.
Natomiast obiad zwykle ziemniaki duszone tzw. Piure ziemniaczane, mięso i jakaś surówka. To tyle propos drugiego dania.
Zaś na 1 danie zawsze jakaś zupa jest i absurdem jest że w diecie bezglutenowej dostaje krupnik  czy zupę z makaronem.
Fakt mogłoby to być bezglutenowe ale kasza czy makaron bezglutenowy jest znacznie droższy. A te zupy jedzą wszyscy . Więc nie jest to jedzenie bezglutenowe.
Na dziś to wszystko kochani.
Pozdrawiam. :)

26.12.16

25.12.2016 Święta Bożego Narodzenia

Hej, nazwiskami rzucać nie będę.
Tegoroczne święta nie należą do udanych, przynajmniej dla mnie. 
Już dawno tak zrypanych świąt nie miałem. Było rodzinnie owszem, ale miałem rozmowę umoralniającą tzn. Słyszę pytanie: 
- Michał czy ty bierzesz jakieś leki na SM?
- Nie
- Powinieneś brać bo choroba nie jest łatwa , czy coś w tym stylu.
Powiedziałem że nie będę brał już żadnych leków Bo najwięcej dewastują organizm niż to wszystko warte. Mam dietę i to mi wystarczy, tego się będę trzymał. Nie będę królikiem doświadczalnym.
- Ale gorzej chodzisz niż ostatnio.
Tłumaczę że się przegrzałem i że temperatury mi nie służą. Powiedziałem też że nie będę brał żadnego świństwa.
I co słyszę? Pytanie czy mam już wybraną trumnę.
To akurat traktowała jako motywator. Nieraz tak gadała żeby kogoś wystraszyć. Ale wierzcie mi na mnie to już nie działa. A raczej wprost przeciwnie, wkurwiłem się.
Od kogo innego słyszę czy jest już wybrane miejsce pochówku.
Wiecie niby to ludzie wykształceni ale pozostawia to wiele do życzenia.
Co mi z tego że pójdę na leczenie, do programu jakiegoś związanego z leczeniem SM? 
Jak już wcześniej pisałem w którymś poście, że te leki w większości przypadków nic nie dają a jedynie pogarszają kondycję organizmu.
I nie wynika to tylko z moich obserwacji ale też mam potwierdzenie od mojej byłej neurolog. O tym też już pisałem w jednym z wcześniejszych postów.
Więc po co mam iść do programu i ryzykować utratę kondycji i to sporą utratę kondycji i rzuty mogą dalej występować. A po odstawieniu leku mogą się nasilić, występować z większą częstotliwością ale o tym to oczywiście w Polsce cisza. Nikt nic nie mówi. No w każdym razie nie znalazłem takich informacji. 
Lekarka z programu nie wspomniała że po odstawieniu leków rzuty mogą się nasilić ale o tym też już pisałem.
Wracając do osoby, która podniosła mi ciśnienie wczoraj i dzisiaj. Z tym że dzisiaj powiedziałem że to jest koniec tematu. Nie będę rozmawiał i ma mi nie podnosić ciśnienia i mnie nie wkurwiać. W odpowiedzi znowu usłyszałem czy mam już trumnę wybraną.
O ironio za chwilę słyszę temat rak, nowotwory etc.
To chemia do wzięcia. A czy to warto ją w ogóle brać i sobie organizm psuć, kondycję. Jak organizm jest słaby to cię wykończy chemia, to może lepiej sobie na spokojnie odejść bez żadnej chemii.
Osoba, która mówiła że ja powinienem brać leki tutaj stwierdziła że ona by chemii nie wzięła jakby zachorowała na raka. Wolałaby sobie na spokojnie odejść a nie w męczarniach. 
Mogłem coś przekręcić delikatnie ale w każdym bądź razie chodziło o to, że warto leczyć raka we wczesnym stadium a nie takiego już bardzo zaawansowanego.
I tutaj leków osoba by nie wzięła, one mogą jeszcze człowieka bardziej wykończyć. A mi każe brać leki, które wiem że mnie załatwią.
Nie brałem leków, mogłem żyć na spokojnie, wiedziałem kiedy mam rzuty wyczuwałem zdecydowanie szybciej niż jak brałem leki. Na lekach nie potrafiłem go wyczuć w ogóle.
No w sumie to wyczuwałem jak już było za późno więc po co mi to.
Dobra nie irytujmy się już tym.
Musiałem wyrzucić moje nerwy na blogu żeby się rozładować.
No i udało się. Jestem spokojniejszy.
Na dziś to już wszystko Kochani. 
Pozdrawiam.

24.12.16

24.12.2016 Zaskoczony

Hej :)

Korzystając z okazji że dziś wigilia, pragnę złożyć wszystkim Czytelnikom WESOŁYCH,  POGODNYCH I ZDROWYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.

Swoją drogą dostałem prezent którego się nie spodziewałem.
A mianowicie w ubiegłą środę (14.12.2016) byłem zawieźć skierowanie
do oddziału rehabilitacyjnego w Grębaninie.
Doktor powiedział: "SKIEROWANIE PRZYJĘTE , SPODZIEWAĆ SIĘ ZAPROSZENIA NA REHABILITACJE W CZERWCU".
Powiedziałem: "PANIE DOKTORZE JEŚLI TO NIE BYŁBY KŁOPOT TO PROSIŁ BYM SZYBCIEJ PONIEWAŻ ŹLE ZNOSZĘ WYSOKIE TEMPERATURY".

I wiecie co? Siedzę w domu w poniedziałek a tu dzwoni telefon, odbieram i słyszę"

"DZIEŃ DOBRY CZY ROZMAWIAM Z PANEM KAŁKA MICHAŁ?"

"TAK , A W CZYM MOGĘ POMÓC, O CO CHODZI?"

"DZWONIĘ ZE SZPITALA W GRĘBANINIE. ZWOLNIŁO NAM SIĘ MIEJSCE, JEDEN Z PACJENTÓW ZREZYGNOWAŁ. CHCIAŁAM ZAPYTAĆ CZY PAN DA RADĘ JUTRO ZGŁOSIĆ SIĘ NA ODDZIAŁ CELEM PODJĘCIA REHABILITACJI?"

"OCZYWIŚCIE ŻE TAK, O KTÓREJ MAM BYĆ?"

"PRZYJĘCIA SĄ DO GODZINY 9:00"
Podziękowałem za wiadomość i potwierdziłem obecność w dniu kolejnym.

Teraz kilka słów na temat rehabilitacji.
W dzień, w który się stawiłem zszedłem na rehabilitacje,
gdzie szef tego działu, szef rehabilitantów powiedział:
"Dzisiaj spokojnie zrobisz fotel  i naukę chodzenia, a jutro rozszerzymy, dodamy więcej ćwiczeń.
Jak powiedział tak było.
-NAUKA CHODZENIA
-MASAŻ WIBRACYJNY PLECÓW
-MASAŻ KLASYCZNY NÓG
-FOTEL
-KLOCEK (JA TAK NAZYWAM PO SWOJEMU TEKI PRZYRZĄD DO ĆWICZENIA STAWU SKOKOWEGO)
- OSTATNI ETAP TO KOZETKA I ĆWICZENIA CZYNNE I BIERNE.

Drugi dzień rehabilitacji jeszcze mi odpuścił rehabilitant.
Właściwie nie miałem zbyt ciężko na  rehabilitacji ale ciężej zdecydowanie niż dzień wcześniej.

Za to trzeci dzień rehabilitacji tak dostałem po tyłku że miałem problem wyjść z sali.
A gdzie tu jeszcze dojść do pokoju i odpocząć?
To była taka moja droga krzyżowa.

Czwarty dzień tzn. wczoraj też lekko nie było ale przetrwałem.
Tak naprawdę 3 dni rehabilitacji i taki prysznic a dokładnie wejście i wyjście z niego nie stanowiło problemu.

Także ten przyspieszony o pół roku pobyt na oddziale rehabilitacyjnym
traktuje jako swego rodzaju prezent na święta.

Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam. ;)

19.12.16

19.12.2016 Podświadomość

Hej :) 
Ostatni raz pisałem w sumie może nieciekawie.
Miałem czas na kilka przemyśleń, propos świadomości i podświadomości to są dwie takie sprytne rzeczy w głowie każdego człowieka...
Wiecie, to też tak na własnej skórze odczuwam to co teraz pisze. Nigdy nie ukrywałem, że bolą mnie nogi a konkretnie mięśnie, bolą mnie  też mięśnie pleców. Problem tu akurat jest bardziej skomplikowany ponieważ kręgosłup mam z leksza przestawiony.
To że jest przestawiony jest związane z wariacką jazdą na motocyklu- Jawa 350.
Zrobiłem rajd około 120 km na godzinę polną drogą. Nie spodziewałem się dziury przez którą przejechałem, droga była dość prosta ubita a tu niespodzianka...
Przejechałem przez dziurę, motor wyskoczył w górę, upadłem co odbiło się bólem pleców.
Ktoś kiedyś powiedział że głupota nie boli, nie miał racji.
W moim przypadku głupota jednak bardzo boli.
Później stwardnienie rozsiane, które pogłębiło dolegliwości i stąd te bóle mięśni, sztywne nogi, bóle pleców wiąże z tym motorem.
To tak tylko pokrótce w nawiązaniu do podświadomości i świadomości, bo wiecie tak jak chodzę i wszystko mnie boli to czasem się położę, zrobię gimnastykę, trochę porozciągam mięśnie, trochę je wzmocnię i chwilę jest spokój z bólem. Lepiej chodzę i w ogóle.
Ale jak już bolące plecy i się położę, rozluźnię to robi się tak błogo i przyjemnie. Nic nie boli, jest super! I jak znowu zaczynają boleć plecy czy nogi to wówczas ten cholerny mózg zaczyna świrować i kusi: "Idź się połóż, odpocznij będzie ci lepiej".
A wtedy świadomość się odzywa i mówi: "Nie poddawaj się, zastane mięśnie zaczynają umierać. Nie dasz rady jak będziesz leżał to jest twój koniec".
Wiecie to taka wojna świadomości z podświadomością ale świadomość wciąż bierze górę choć nie mam już siły walczyć, walczę.
Rozsądek bierze górę.
Na dziś to byłoby chyba wszystko. 
A może to dopiero początek ponieważ mamy godzinę 1:30 w nocy więc niewykluczone że w dzień też jeszcze coś napiszę.
Tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie. 
Dobrych snów.

15.12.16

15.12.2016 Rehabilitacja

Witajcie
Jakiś czas temu pisałem Wam że miałem taki konkretny upadek. 
Nie będę się rozwijał od nowa jak to się stało i tak dalej wystarczy się cofnąć kilka postów do tyłu by się z tym zapoznać.
Wiem że jeśli chodzi o rehabilitację, gimnastykę to ostatnie 2 tygodnie to była jakaś porażka. 
To znaczy nie miałem za bardzo na jakim łóżku poćwiczyć a mam w sumie tylko jedno w domu takie wygodne i najlepsze do ćwiczeń.
Łóżko było zajęte przez tydzień ponieważ młodszy syn leżał chory.
Na tydzień przed tym miałem ten upadek na plecy który też mnie wyłączył, plecy strasznie bolały. Muszę Wam powiedzieć może upłynęło teraz 3 tygodnie a plecy wciąż bolą choć może już mniej.
Już w tym tygodniu od poniedziałku ćwiczę choć w sumie nie jest to łatwe ponieważ te cholerne plecy bolą ale mniej, to jest już dobry znak.
W wyniku upadku było też kilka innych problemów powiem że dosyć poważnych które też już ustępują.
Co to znaczy że wszystko wraca na dobrą drogę i niech tak pozostanie!

A teraz już z innej beczki.
Pamiętacie pisałem Wam że chciałbym napisać książkę tylko nie wiedziałem jak się za nią zabrać co w niej napisać?
Dzisiaj ją zacząłem wziąłem sobie pod uwagę historie albo może inaczej bardziej życiorys autorki Władcy Pierścieni.
Świetna książka, świetna autorka, pisarka która życia lekkiego też nie miała.
Widziałem kiedyś film biograficzny na jej temat i dlatego wiem że lekko w życiu nie miała ale mniejsza z tym.
Kobieta pisała książkę w wolnych chwilach jak na przykład podczas podróży pociągiem.
Ona też nie pisała książki od początku do końca tylko pisała ją fragmentami, rękopis odkładała gdzieś na kupkę a później poskładała to w jedną całość.
I tak sobie myślę że właśnie też tak zrobię, będę opisywał fragmenty, które mi się przypomną a później poskłada się to w jedną całość biorąc pod uwagę daty dziejących się zdarzeń, tych fajnych i tych nieciekawych i na datach będę bazował później. Będzie łatwiej poskładać wszystko w jedną całość. Na początek postanowiłem że książka będzie o mnie, o chorobie taki mój rozbudowany życiorys.
Najlepiej na początek będzie napisać o sobie, no przynajmniej tak mi się wydaje a z każdą następną książką będzie łatwiej pisać o czymś innym.
Niebawem też pewnie napiszę o mojej rehabilitacji. Jestem troszkę zniesmaczony albo bardzo zniesmaczony ale dzisiaj się już nie rozwijam. Zostawiam to na innego posta.
Na dziś to już wszystko Kochani. 
Pozdrawiam.