23.11.16

23.11.2016 Kolejny nudny dzień

Hej :)

Tak kochani kolejny nudny dzień za mną.
W sumie to rano całkiem nieźle mi się wstało. Zrobiłem młodemu śniadanie, ogarnąłem trochę pocztę, ułożyłem pasjansa i pooglądałem trochę TV a potem nauka angielskiego  oczywiście.
Tak na dobrą sprawę to chyba jedyna sensowna rzecz dzisiejszego dnia bo tak poza tym to nie błysnąłem.
Gimnastyki nie zrobiłem, jakoś tak gorzej funkcjonuje pomimo że poranek zapowiadał się całkiem nieźle. Jak widać czasami wszystko się zmienia jakby pstryknąć palcami...
Boli mnie kręgosłup, boli mnie bark. Wydaje mi się że właśnie przez ból kręgosłupa gorzej chodzę.
Rehabilitantka nie dotarła w tym tygodniu. W przeciwnym razie zamiast gimnastyki rozmasowała by moje plecy, ale jak wiecie co się odwlecze to nie uciecze. Poza tym że cierpiał bym mniej od teraz a nie od za tydzień.
Inny temat to ta moja praca a właściwie to jej brak...
Wiecie tak sobie myślę czy podejmowanie pracy na etacie gdziekolwiek ma sens. No na pewno nie jestem przeciwnikiem pracy na etacie bo jest z tego jakoś stała kasa, bezpieczeństwo finansowe  etc., ale tak sobie wczoraj myślałem, że jak podejmę pracę to mój spokój się skończy i zacznie stres i nerwy bo nigdy nikomu się w pracy nie dogodzi. Zawsze są jakieś spiny i niepotrzebne nerwy.
Jak wszyscy wiecie to nerwy oraz stres nie są wskazane w stwardnieniu rozsianym ponieważ mogą się przyczynić do pobudzenia rzutu. A co za tym idzie pogorszenie się stanu zdrowia bo przy każdym rzucie coś się wyłącza.
Ja po 21 latach prawie jestem ślepy. Widzę może 20% jednym okiem a na drugie oko orzeczona ślepota. Lewa noga mnie zawodzi bo jest zdecydowanie słabsza. No i jeszcze kręgosłup. Jego stan dupy nie urywa, że się tak brzydko wyrażę. Ogólnie nie jest dobrze. 
Teraz tak pokrótce o tych nerwach i stresie.
Jeśli chodzi o nerwy i stres to moje nogi (zwłaszcza ta lewa, słabsza) wystarczy że się zdenerwuję i nie potrafię jej utrzymać. Siadam na krześle, tapczanie gdziekolwiek a ona odbija się od podłogi. Jakby to Wam wytłumaczyć... siedzisz na krześle i zacznij unosić i opuszczać nogę tak jakbyś stawał czy stawała na palcach i opadała tylko z tą różnicą że u mnie to dzieje się samo. Nic na to nie mogę poradzić, niezależnie od siły zdenerwowania nie potrafię tej nogi opanować nawet przyciskając ją rękoma do ziemi. 
Czyli jak sami widzicie stres w SM nie służy.
Dlatego też już wczoraj zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać, pójść do pracy i szybciej się wykończyć lub zostać w domu i żyć trochę dłużej.
I tutaj kolejny problem a może i nie problem. Siedzenie w domu, nic nie robienie to jest problem ale można się zająć pisaniem książki i to ma głównie same zalety. Po pierwsze brak stresu, nikt cię nie goni. Po drugie zabijesz czas, nudę. Zrobisz coś twórczego, coś co może się komuś spodobać, może pomóc. Minus jest taki żeby zarobić to trzeba sprzedać a to nie jest takie proste ponieważ to są koszty jakie się wiążą z wydaniem i promocją. Jest opcja znalezienia sponsora ale książka musi być naprawdę coś warta. Najpierw trzeba coś zacząć pisać a potem martwić się czy to jest coś warte i znaleźć wydawcę, sponsora.
Na dziś to już wszystko Kochani
Pozdrawiam

22.11.16

22.11.2016 Szczęśliwy

Hej Kochani,

takie krótkie wspomnienie  z piątkowego wieczoru w zeszłym tygodniu.

Miałem okazje by się wyrwać z domu na kawę ze znajomymi.
Powiem Wam że zdecydowaną większość miałem okazje po raz pierwszy poznać osobiście w REALU.
W sumie to zastanawiam się jak wypadłem na spotkaniu ponieważ no można mnie było traktować jak dziadka, no bynajmniej wizualnie ;)

Różnica wieku to 13lat i w sumie to spodziewałem się że będą na mnie z byka patrzeć i traktować z góry jak to wszystkie inne osoby. No w zdecydowanej większości. Zwykle tak jest że człowiek (mam na myśli siebie) jest traktowany jak trędowaty przez jednych a przez innych jak jakiś cenny okaz, kryształ, czy jakiś tzw. unikat biały kruk.
Traktowany z wielką ostrożnością, tak by się nie wywrócił i nie daj boże głowy nie rozbił czy nie połamał - jak to zwykle podczas upadków bywa.

W tej ekipie byłem potraktowany jak swój ziomek.
Rozmowa, klimat, traktowanie w jakiś szczególny sposób czułem się BOSKO.
Jak zdrowy jak bym mógł wszystko!
Czułem się wyjątkowo! :D
I wiecie co jest jeszcze wspaniałego?
Z tej ekipy nikt ale to nikt nie pali papierosów, nie poczułem odrobiny dymu z palonego tytoniu.

W sumie to nie była jeszcze cała ekipa ale liczę że szybko osobiście poznam resztę.
Tutaj póki co były 3 dziewczyny inteligentne, śliczne, miłe etc.
Muszę jeszcze poznać Patryka i Romka oraz Iwonkę. Wnioskuję że także zostanę zaakceptowany.

Proszę odrobinę szczęśliwego mnie 










21.11.16 Dawny Neurolog

W ubiegłym tygodniu poszedłem do neurologa podpytać o jakieś leki na "naturę osobistą" oraz po skierowanie na oddział rehabilitacyjny.
I tak zamierzony cel wizyty zrealizowałem. Skierowanie dostałem, jakieś leki też konkretnie chodzi o pobudzenie czucia oraz napięcie mięśniowe czyli spastyki które się z tym wiążą. 
Przy okazji porozmawiałem sobie z panią doktor, poinformowałem że byłem w programie na leku copaxone.  Poinformowałem ją także o tym że nikt mnie już nie namówi na jakikolwiek program ponieważ mój stan zdrowia przez to podupadł.
 W odpowiedzi usłyszałem, że leczenie w programach to nic dobrego, że ludzie znacznie gorzej się czują.
Czyli mamy efekt odwrotny od tego zamierzonego... :/
Ale jak to mówią TONĄCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA! 

Wiecie co doktor mi radziła? 
1. Wyleczyć uzębienie
2. Zlikwidować stany zapalne
3. Odrobaczyć się
4. Wprowadzić dietę  oczyszczającą 
 
Ja osobiście dodam
5. Codzienna gimnastyka ale z głową, chodzi o to by się nie  przemęczać
6. Wykluczyć z diety gluten, rośliny strączkowate, wykluczyć nabiał- chodź  ja tego akurat w zupełności nie wykluczam. 

Polecam wszystkim stosowanie się do książki  niesamowita kuracja doktor wahls są tam różne diety, które są stworzone dla chorych na SM. 

Doktor też powiedziała że na zjeździe z jakiś profesor powiedział:
NA TEMAT STWARDNIENIA ROZSIANEGO WIEMY WSZYSTKO ALBO PRAWIE WSZYSTKO I ŻADNE LEKI JESZCZE TEJ CHOROBY NIE SĄ W STANIE WYLECZYĆ A CO NAJWYŻEJ ZŁAGODZIĆ OBJAWY I TROCHĘ JĄ SPOWOLNIĆ.
W każdym razie mi osobiście nie pomogły lecz zaszkodziły.

A teraz z innej bajki.  Klikałem na FB kilka dni temu ze starym znajomym. Temat rozmowy co u niego i u mnie po 18 latach  braku kontaktu.
Jak wiecie z wcześniejszych wpisów,  marzyło mi się by napisać książkę tylko nie wiedziałem co ma być tematem przewodnim tej książki. Przemek mi podpowiedział kilka możliwości,  jeszcze tylko motywacja i upór mi potrzebny,  ale już w sumie bliżej niż dalej.
Na dziś to wszystko kochani.
Pozdrawiam

13.11.16

13.11.16 Wciąź pod górkę

Hej :) 

Jestem  wesoły bo niby przecież nie będę płakał.
Muszę się Wam przyznać że bolą mnie nogi a właściwie mięśnie, łydki i uda. 
Problem mam też z utrzymaniem równowagi a dokładniej stabilnością kręgosłupa.
Nie potrafię stać prosto, jak wstanę to ciągnie mnie do dołu.
Trochę mnie to niepokoi, powoduje niepotrzebny stres. 
Konkretnie rzutu nie mam ponieważ sam się badam i odchyleń od normy nie ma tak jak było na ostatniej wizycie tak pozostało.

W sumie to jestem bezsilny. Nie wiem, tak sobie trwam i trwam z dnia na dzień monotonia codziennego życia bez zajęcia.
Stare rzeczy, które robię to gimnastyka, dokończenie obiadu, układanie pasjansa, nauka angielskiego. To mi chyba nie wychodzi za bardzo ale grunt że czas zajmuje. 
No w sumie to osiągnąłem 13 poziom i znajomość podstaw angielskiego na 40%
To są oczywiście dane z duolingo.pl ponieważ z tego programu korzystam i szczerze mogę go polecić każdemu czy to dziecku czy dziadkowi, prosty w obsłudze program.
Fakt że łatwiej byłoby znaleźć się wśród osób mówiących po angielsku ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Z tej całej nudy zaczynam dostawać do głowy, kasy brakuje na podstawowe wydatki, przyjemności, ubrania.
W sumie zapukałem nawet do powiatowego urzędu pracy. Ledwo tam dotarłem dwie kule, jęzor do pasa. Muszę przyznać że spotkałem się z całkiem miłym przyjęciem. 
No nie wiem czy to z litości czy czegoś innego ale dostałem 3 namiary na zakłady w okolicy. 
Do jednego już dzwoniłem, chodziło o stróżowanie. Niby fajne ale są 2 mankamenty. 
Pierwszy to praca od godziny 15:00 do 6:00  a drugi  to taki że tak co dwie godziny byłaby konieczność przejścia się przez plac budowy. Problem jest taki że ledwo chodzę i nie daj Boże potknę się na jakichś nierównościach bo to w końcu budowa to kto mnie pozbiera?
Rozmawiałem ze znajomymi na ten temat, rozmawiałem z rehabilitantką, która najskuteczniej zgasiła mój pomysł na pracę w nocy.
Powiem Wam że z tej niemocy zaczynamy myśleć o tym żeby może coś napisać...
O tym pomyśle ostatnio Was informowałem rok temu, nie wiem co z tego będzie. Zobaczymy...
Na dzisiaj to wszystko Kochani. 
Pozdrawiam

12.11.16

12.11.16 Kawa

Hej
Dawno nie pisałem z Wami a raczej do Was.
 Trochę się działo ostatnio. Zacznę od tego ze odstawiłem czarną parzoną kawę.  
Wiecie piłem średnio 4 dziennie. A co ciekawego się ostatnio dowiedziałem na temat kawy?
 Dokładnie tego że kawa uczula czy powoduje kłopoty z nosem,  mam na myśli że zapycha nos, powoduje mega katar. Powiedziała o tym dietetyk kliniczny przytaczając swoją osobę.  
Powiedziała że jak odstawiła kawę to ustąpił u niej katar. 
Zrobiłem to samo, odstawiłem kawę i dokładnie tak samo jak u tej doktor problem z katarem i zapchanym nosem ustąpił. Jeszcze zatoki mnie męczyły. Leki i krople do nosa oraz antybiotyki nie dawały sobie rady z tym katarem,  ja  myślałem że to przeziębienie.
Jeśli masz problem z katarem odstaw kawę,  to ona może być winna tego stanu.
Na dziś to tyle. 
Pozdrawiam

29.10.16

29.10.16 Moje wędrówki

Witajcie :)

Wiecie jeśli chodzi o dietę to ostatnimi czasy zapomniałem jak smakują kompletnie wszystkie warzywa, które powinienem spożywać.
Mam na myśli dietę czy raczej diety z książki "Fenomenalna kuracja dr Wahls" (mam nadzieje że nie przekręciłem nazwiska).
Ostatnimi czasy 2-3 razy jadłem brokuł i kalafior z parowaru
trafił się też Grejpfrut ale to za mało. Według doktor Wahls warzywa powinny być spożywane zgodnie z jej zaleceniami i te które są w diecie ponieważ spożywane w takich zestawieniach znacznie lepiej się wchłaniają oraz przyswajają.
W tej diecie chodzi o dostarczenie właściwej ilości witamin do organizmu.
Mam na myśli witaminy pochodzenia naturalnego.
Dlaczego naturalne?
Ponieważ organizm lepiej je przyswaja.
Ewentualny nadmiar zostanie wydalony z organizmu.

Czytacie witaminy  z warzyw i owoców {o owocach nie wspomniałem}
  

Przecież można jeść pokarmy śmieciowe i połykać witaminy sztuczne.

Owszem można i tak, ale jaki ma sens zatruwanie się chemią?
Rozmawiałem z jednym księdzem u którego zdiagnozowano SM 10 lat temu
słyszał o jakimś doktorze który przyjmuje regularnie w jakichś tam odstępach czasu w różnych miastach w Polsce (robi taki objazd)
i przepisuje horrendalnie wysokie dawki witamin. Mój rozmówca mówi że rzuty się zatrzymały.

Ale to opcja nie dla mnie!

Powiem Wam że w pokarmach jest już prawdziwa tablica Mendelejewa
Jeszcze trochę i te produkty zaczną w nocy świecić (to tak półżartem półserio)

Duchownemu ta wersja pomaga.


Ja osobiście wole warzywa, ciekawostką jest  to że jak zabrakło warzyw  to zacząłem jeść,
to mało powiedziane bardziej pasuje słowo żreć.
Mimo że jestem najedzony wciąż bym coś jadł.
Efektem tego przyrost wagi około 6 kg w 2 tygodnie.

Zadacie pytanie dlaczego najedzony wciąż chce jeść?
Mój prywatny wniosek jest taki że w tym jedzeniu śmieciowym  jest  znikoma ilość materiałów odżywczych,  właściwych witamin a organizm ich nie ma skąd wziąć i 
z tego wynika fakt że jedząc tradycyjne potrawy nie dostarczamy właściwej ilości 
składników odżywczych, witamin.

Propos chemii to za przykład podam Wam zupkę instant (mam na myśli jej szkodliwość).

W sumie już od  dawna tego nie jadłem ale choćbym nie wiem jak super  funkcjonował to po
zjedzeniu połowy  kubka (bo w kubku robiłem) miałem problem podnieść ręce, robiły się takie ciężkie, masakra jakaś.

Najgorsze jest to że moi synowie mogli by je jeść na okrągło no zwłaszcza młodszy.
Można im tłumaczyć jak KROWIE NA ROWIE.


Ale wracając do tytułu posta 
muszę Wam powiedzieć że zacząłem oprócz gimnastyki chodzić na spacery.
Jakiś tydzień temu zacząłem i na początek zrobiłem 400 metrów z kulami oczywiście,
1 upadek zaliczyłem :)
dobrze że przy plocie jednego z sąsiadów
szybko się zebrałem :)

Kolejne dni już na znanym gruncie w domu  z kuchni do altany i z powrotem.
W jedną stronę mam 10 metrów, 60 przejść razy 10 dało mi 600 metrów. 
Za pierwszym razem po 400 metrach minuta  odpoczynku ponieważ plecy w odcinku lędźwiowym zesztywniały (zwykle jak tak się działo to nogi odmawiały współpracy).
Kolejne 2-3 dni jeszcze 600 metrów gdzie już problemów jako takich nie miałem.
Kolejnym razem 640 metrów, niby 40 więcej ale ledwie skończyłem i zajechany bylem jak koń po westernie :)
Dzisiaj zaszalałem i  zrobiłem 700 metrów, po tym dystansie musiałem się położyć na 15 minut.
Na dziś jeszcze gimnastyka z taśmą theraband .

Na dziś to wszystko Kochani.
Być może do jutra
Pozdrawiam ;)























25.10.16

25.10.16 z bólem głowy

Witajcie Kochani

Dzisiaj wtorek, na zewnątrz niebo zachmurzone, wiatru nie ma, no dla mnie jest nie odczuwalny.
Od samego rana mam kłopot z bólem głowy i to takim MEGA 
na wymioty mi się aż zbiera.

Wiecie wydaje się że powinienem się cieszyć, że od roku nie miałem rzutu SM.
Jednak martwi mnie moja kondycja, nogi mnie nie noszą i są chyba słabsze.
Mięsień czworogłowy na lewej nodze też zaczyna coraz bardziej dokazywać.
To wszystko mnie martwi.
Jakieś tam badania sobie robię oczywiście, takie podstawowe neurologiczne
i wychodzą mi nieźle, a to zwiastuje że rzutu nie mam.

Ostatnio rehabilitantka rozmasowała mi plecy, tydzień wcześniej nogi.
Powiem Wam że masaż zwany głębokim masażem pleców mnie nie zmęczył,
jedynie im bliżej wieczora  miałem wrażenie że kręgosłup chce mi wylecieć, rozsypać się.
Miałem takie uczucie jakby nie było przy nim żadnych mięśni.
Za to kolejnego dnia rano, MASAKRA...
czułem się obolały jak by mnie autokar walną.

Ale spokojnie wszystko ze mną OK.

Jeśli chodzi o wcześniejszy masaż nóg,
to z nimi nie mam a raczej nie miałem kłopotu typu zakwasy czy obolałe mięśnie.
Za to  po rozmasowaniu było kapitalnie.
Siadałem, wstawałem, robiłem przysiady 
i to wszystko bez większych problemów.
Byłem jak  nowonarodzony,  cieszyłem się z tego jak głupi bateryjką...

Na dzisiaj to wszystko Kochani 

Pozdrawiam 

19.9.16

19.09.2016 Jestem zły

Hej
Tak na szybko przejdę do rzeczy.
Chłodek mi bardzo odpowiada.
Nie mniej jednak drażni mnie fakt ze mam problem z odczuwaniem dotyku i jego interpretacji.
Tak sobie leżę i myślę o tym i się denerwuje.
Może tutaj z dotykiem i czuciem jest tak samo jak z chodzeniem.  
Gdzie można nauczyć zdrowe części mózgu, nie bliznowate uszkodzone części do przejęcia funkcji  z tych tkanek uszkodzonych.
Chyba zamotałem.
Chodzi o to że jak przestaje chodzić to jest to wina uszkodzonej części mózgu odpowiedzialnej za chodzenie.
Właściwy trening pozwala nauczyć się chodzić ponownie a te funkcje przejmuje zdrowa część mózgu.
Tego uczy metody terapii poprzez PNF.
Może tak samo jest z receptorami czucia?
Może ktoś z Was coś wie na ten temat?
Na dziś to wszystko. 
Pozdrawiam

18.9.16

18.09.16 Koniec weekendu

Koniec weekendu, dziś w końcu chłodno.
Nie mniej jednak  nie wiem czy Wam o tym wspomniałem ale 2 tygodnie temu przez upał miałem kontuzje kolana.
Dziwne że wówczas nie odczuwałem bólu i normalnie funkcjonowałem.
Za to teraz mam problem z chodzeniem.
Musze uważać jak staję  na nodze, złe nadepnięcie powoduje że witam się z ziemią,  a te bliskie kontakty nie należą do miłych.
Może i w tym przypadku wystarczy  masaż głębokich mięśni nóg.
Poprzednio przy kontuzji drugiego kolana pomogło.
Na dziś to wszystko kochani.
Zapraszam ponownie jutro.

16.9.16

16.09.16 Powtórka z rozrywki

Hej
tak bez zbędnego rozdrabniania się.
Dzisiaj znowu powtórka z rozrywki- upał na całego.
Ale na szczęście ostatni dzień.
Powiem Wam że jaki jestem stary albo piękniej nie stary lecz WCZEŚNIE RODZONY  tak nie pamiętam tak upalnego września. MASAKRA.
Za to pamiętam opady  śniegu w maju,  to jeszcze pochody 1 majowe były i pamiętam opad śniegu 1 listopada we Wszystkich Świętych, czyli trochę już przeżyłem.

Od wczoraj jem znowu warzywa i owoce dla uściślenia KALAFIOR z PAROWARU I WINOGRON Z KRZAKA

Ostatnio obiecałem że pokażę  Wam zdjęcia parowaru i warzyw gotowych i oto one:












Urządzenie w sumie proste w użyciu 
ale trzeba wiedzieć co z czym można parować.
Dla przykładu nie można razem przygotowywać kalafiora i brokuła
ponieważ z brokuła zrobi się bezwartościowa PAPKA.

Taki parowar ma szereg różnych możliwości , mam na myśli to
że mięso też można zrobić na parze nie na tłuszczu (oleju)
Jadłem też z tego parowaru Łososia
da się go zjeść  ma inny smak niż robiony na tłuszczu
Polecam go bez przypraw.



Na dzisiaj to wszystko,
zapraszam Was jutro. :)

15.9.16

15.09.16 Wiało nudą

Hej,
dzisiejszy dzień to lenistwem totalnym zalatuje.
Też oczywiście spędzony w piwnicy.  Tradycyjnie przejrzałem  maile i oferty pracy zdalnej.  Aplikowałem na kolejną ofertę pracy ale póki co, cisza.
Poza tym jakiś film na hbogo.pl i układanie pasjansa.
W sumie  dla zabicia czasu przymierzam się do napisania  (to się chyba nazywa biografia) swojej biografii czyli to wszystko co utkwiło w mojej pamięci od malucha po dzień dzisiejszy.
Ale zobaczymy co z tego wyjdzie...
Na dziś to wszystko.
Pozdrawiam ;)

14.9.16

14.09.16 Zaskoczony

Hej kochani,
Dzisiaj dzień  tradycyjnie rozpocząłem od kawy i śniadania. Niestety  śniadanie mi zaszkodziło :(
Justyna kupiła rybę w panierce to był łosoś wędzony z dodatkiem warzyw.
Wybredny nie jestem ale na gorąco mega silnie pachniał wędzonką. Ten zapach odrzucał.
Stwierdziłem że na zimno będzie lepszy i faktycznie był.
Po zjedzeniu mnie zmuliło.
Ale inna sprawa to dzisiejsza pogoda. Taka pogoda latem powinna być zawsze. 
Czułem się zdecydowanie lepiej.
Mimo wszystko czas do południa spędziłem  w podziemiu.
Bawiłem  się w układanie pasjansa i tak około godziny 11:00 usłyszałem kroki na schodach.  Dzwonek nie działa więc  uchyliłem okno i zawołałem kto tam.  Byłem w szoku, przyszły 2 kobiety z opieki społecznej konkretnie z MOPS'u.  Tak trochę stanąłem jak wryty.
Powiedziały że przyszły zobaczyć jak sobie radzę  czy czegoś nie potrzebuje.  
Rozmowa się rozkręciła wiec zaprosiłem panie na górę  podpowiedziały co nieco. 
Ja opowiedziałem o sobie, jak się czuje, co jem. Jedna z pań zapytała czy  może podać kontakt do mnie innym osobom chorym na stwardnienie rozsiane, SM. Powiedziałem że tak,  jak najbardziej.  Jeśli dam radę wesprzeć czy jakoś duchowo pomóc rozmową  to nie widzę problemu.
Zeszła nam w sumie godzina.  Otrzymałem wsparcie merytoryczne na chwile obecną.  
Może finansową tez się uda uzyskać.
Gdyby panie nie przyszły ja bym do nich nie poszedł,  mimo że groszem nie śmierdzę. 
Jestem zbyt pyszny by rękę po pomoc wyciągnąć,  tym bardziej do opieki społecznej.
Panie na wyjściu powiedziały że jeszcze mnie odwiedzą  albo ze będą odwiedzać, ale chyba to pierwsze.
W sumie to miło z ich strony.
Na dziś to wszystko kochani.
Zapraszam ponownie jutro.

13.9.16

13.09.16 Dzisiaj mija rok

Wiecie dzisiaj mija rok od ostatniego rzutu. Jestem zadowolony.
Oby mi dobra passa nie przestała sprzyjać.
W telewizji był mój  film konkretnie M jak Miłość a po filmie po kulisach obejrzałem
EXPRES REPORTERÓW.
Obejrzałem go tylko dlatego że pokazali rodzinę, w której była kobieta chorująca na stwardnienie rozsiane.
 Jeśli ktoś nie wie co ta choroba robi z człowiekiem to niech obejrzy  dzisiejszy odcinek EXPRESU REPORTERÓW.
Mnie to przeraziło trochę...
Na razie głowa do góry,  upały już się kończą za 2 dni. :) 
Na razie nic niepokojącego się nie dzieje z moją kondycją. :)
Może przez to że jadam sporo warzyw, a może przez to ze brałem witaminę D3 4000 ?
Obecnie witaminy nie biorę bo nie mam pieniędzy.
Może jak znajdę pracę to na pewno będę brał dalej tą witaminę.
Jutro Wam pokażę kilka zdjęć.
Jak teraz Justyna przygotowuje mi warzywa...
Na dziś to wszystko
Zapraszam Was jutro.