3.2.16

03.02.16 Dziennik- Braki z 1%

Hej :)
Kochani dziś też wstałem o godzinie szóstej rano.
Mam wrażenie że znowu mam problemy z zatokami.
Młodzi o godzinie 7:40 poszli do szkoły ja tradycyjnie wcześniej sprawdziłem pocztę zjadłem śniadanie i zapiłem kawą.
Później uczyłem się słówek z angielskiego i nagle dzwonek do drzwi.
Okazało się że brat przyjechał do chrześniaka, mojego starszego syna z urodzinowym upominkiem. Posiedzieli chwilę i uciekli. Zapomniałem dodać że brat był z żoną i dzieckiem.
Pojechali ponieważ mały miał się przespać a później wybierali się do Dziadowej Kłody na atrakcje dla dzieci ponieważ województwo dolnośląskie ma teraz dwa tygodni ferii zimowych.
W Dziadowej Kłodzie zapewniają atrakcje w postaci Mucha Tychy, zamków i inne.
Wiecie wczoraj brat mnie się zapytał dlaczego wpłynęły 3 przekazy z jednego procenta na moje konto w fundacji z Urzędu Skarbowego w Oleśnicy skoro 6 miało być. Od brata, od znajomych którzy podlegają pod Urząd Skarbowy w Oleśnicy czyli ogólnie na pewno brakuje trzech wpływów z tego urzędu z jednego procenta za 2014 rok.
Ta sytuacja uświadomił mi że takich wpływów mogło być znacznie więcej niż 15 których weszło.
Jeden z Urzędu Skarbowego w Namysłowie, jeden z urzędu skarbowego w Międzyrzeczu, trzy z Urzędu Skarbowego w Oleśnicy i kilka z Urzędu Skarbowego w Kępnie.
Pisałem wiadomość wczoraj do fundacji z prośbą o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji dziś dostałem odpowiedź, którą załączam poniżej:

Dzień dobry,

W momencie gdy na Państwa subkoncie brakuje konkretnej wpłaty w ramach wpłat z 1% konieczne jest aby upewnili się Państwo czy Darczyńca potwierdza iż prawidłowo i terminowo złożył PIT. Następnie prosimy o przesłanie do nas kopii lub skanu PITu Darczyńcy (fragmenty z danymi Darczyńcy oraz informacjami komu oddaje 1%) oraz informacją o Urzędzie Skarbowym w którym rozliczał się Darczyńca.

Na podstawie przesłania wymaganych informacji będziemy mogli zgłosić się do Urzędu Skarbowego lub odnaleźć wpłatę wśród niezidentyfikowanych 1%

Z poważaniem,
Magdalena Penda Główny Specjalista ds. Administracyjnej Obsługi Projektu
Fundacja AVALONBezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
Budynek CH PANORAMA
Al. Witosa 31 lok. 103, I p. 00-710 Warszawa
Tel: 22 266 82 36, Fax: 22 266 82 94
www.fundacjaavalon.pl

Kochani apeluję by zwracać uwagę na podawane dane na końcu tzn prawidłowy numer KRS fundacji AVALON : 0000270809 
i koniecznie jeszcze wypełnić pole Cel Szczegółowy :  Kałka 3424 
brak którychś z podanych danych spowoduje że środki z 1% nie wpłyną na moje subkonto w Fundacji

Trochę to dziwne że brakuje wpływów chodź osobiście uważam że Fundacja w której jestem jest uczciwa i rzetelna. Zresztą na pewno nie chcieliby mieć problemów.
Jeśli byłby nie uczciwi to pewnikiem nie widziałbym wpływu za SMS z 26 stycznia 2016 roku. Już wiem też dla zainteresowanych że całkowity koszt sms-a to 5 zł plus VAT za SMS a na konto wpłynęło mi 4,85 zł a 0,15 zł koszt obsługi.
Wracając do wydarzeń z rana to jeszcze zdążyłem zrobić gimnastykę całkiem inaczej się funkcjonuje jak zostaje wolna chata.
Zrobiłem też kilka opłat i jesteśmy prawie na zerze.
Miesiąc jest mega długi mimo że to luty.
Młodzi wrócili ze szkoły, już nie mogę się skupić.
A miałem dziś wenę twórczą...
Zatem na dziś to już wszystko Kochani.
Zapraszam Was jutro.
Pozdrawiam
PS. Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs

2.2.16

02.02.16 Dziennik- USG i CHIRURG

Hej :)
Dziś podobnie jak wczoraj wstałem z całkiem niezłym humorem i nawet byłem wyspany.
Trochę miałem kłopot ponieważ wczoraj ostatni posiłek zjadłem o godzinie 15:00... 
Wszystko przez to że miałem mieć o siódmej rano badanie obrazowe USG.
W sumie żywiłem się wodą wczoraj wieczorem czyli nie było najgorzej.
Mimo że zwykle wieczorem trochę muszę podjeść. Nie potrafię tego nawyku się pozbyć. 
Rano na czczo byłem. Tyle że ktoś z rejestracji, kto mnie informował o USG zapomniał dodać że mam mieć pełny pęcherz.
W sumie nie mam jeszcze opisu tego badania ale rozmawiałem w trakcie z lekarzem i wszystko było OK w jamie brzusznej.
No tylko o moją feralną prostatę jeszcze chodzi. Tylko akurat na badaniu nie wyszła, nie było jej widać. Wszystko za sprawą tego że miałem pusty pęcherz. Dobrze że choć badanie z krwi pod kątem prostaty wyszło w normie.
Po badaniu USG przeszedłem do chirurga, który miał być o godzinie ósmej rano.
W mojej poradni są jakby 2 gabinety a właściwie dwie rejestracje. Chociaż nie wiem w sumie jak to drugie pomieszczenie nazwać. Tam siedzą pielęgniarki, które asystują chirurgowi przy drobnych zabiegach i mają tam karty u siebie. Jednak przed wizytą trzeba się meldować żeby karta została wyjęta
I główna rejestracja poinformowała mnie, że chirurg będzie od godziny 8:00 do godziny 11:00. Jednak pielęgniarki, które są przy chirurgu nic o tym nie wiedziały. Powiedziały mi że chirurg będzie od godziny 9-tej.
Skubaniec, mało że od 9-tej to jeszcze spóźniony przyszedł a ja już tam od 7:00 siedziałem.
Taki dosyć wyszczekany, nie mataczył zapytał co mnie sprowadza i na jakiej podstawie ma mi wystawić skierowanie na tomograf komputerowy TK. 
Pokazałem mu dokument z przed roku na którym widnieje że mam guza 12 mm w lewym  nadnerczu tzw INCYDENTIALOMA.
Dowiedziałem się że tym mam się nie przejmować chodź warto go sprawdzać od czasu do czasu czy coś się złego nie dzieje. Guzy incydentaloma nie są złośliwe i wychodzą tylko przez przypadek podczas innych badań. W moim przypadku było to badanie kręgosłupa, dolnego odcinka lędźwiowego. W każdym razie miałem tomograf kręgosłupa na którym wykryto tego guza.
Przy okazji dowiedziałem się że z tymi guzami ludzie żyją i nic o nich nie wiedzą. 
Powiem Wam że też wolałbym nie wiedzieć. 
Z tych dzisiejszych badań to ogólnie wszystko. Muszę sobie jutro poszukać tomografu na którym będę mógł mieć zrobione badanie TK szybciej niż po 9 miesiącach. Taki termin podobno zaznaczam podobno mają w Oleśnicy na NFZ.
Podobno w Namysłowie mają szybsze terminy znacznie szybsze.
Co do ćwiczeń to dzisiaj jeszcze się za nie nie zabrałem ale zaraz to zrobię. Teraz mamy godzinę 16:15. 
A jeśli chcielibyście mnie wspomóc w mojej rehabilitacji czy pomóc usunąć przeszkody architektoniczne to możecie podzielić się ze mną 1% podatku. Za co z góry bardzo Wam dziękuję. 




Na dziś to wszystko Kochani zapraszam Was do lektury mojego bloga jutro.
Pozdrawiam Was serdecznie.

1.2.16

01.02.16 Dziennik- Huśtawka nastroju

Hej, witajcie kochani :)
Co do dzisiejszego dnia to zaczęło się całkiem fajnie. 
Pobudka o szóstej czy trochę po szóstej. Zejście na dół począwszy od łazienki skończywszy na śniadaniu i kawie.
Później sprawdziłem pocztę e-mail i dawno już tego nie robiłem tak wcześnie- gimnastyka. 
Powiem Wam że poszło mi całkiem nieźle, mimo że w domu 16 stopni Celsjusza.
Mówię że dawno tak już nie było ponieważ 2 tygodnie temu, może jeszcze dawniej ostatnio ćwiczyłem z rana.
Gimnastyka też całkiem fajnie mi wyszły, raz dwa. W sumie jeszcze ćwiczenia z piłką zostały na dobry koniec dnia.
Co do huśtawki nastrojów to mam na myśli to że wstałem po godzinie szóstej rano z humorem, wyspany. No prawie wyspany. Humor niezły, wypoczęty ale długo to nie trwało, zaraz się wkurzyłem. Później te wszystkie czynności o których pisałem wcześniej. Po gimnastyce poszedłem na spacer do mojej cioci.
Po powrocie znów trochę internet tak zwane surfowanie. Potem obrałem ziemniaki. 
Komandosy znaczy chłopaki ze szkoły mieli wrócić o godzinie 14:30 a młodszy już wrócił o godzinie 13:30.
"Bo pani mi powiedziała że już nie muszę zostawać na dodatkowych lekcjach z matematyki."
Jak młody wrócił to w te pędy wstawiłem ziemniaki. Niecałe pół godziny i były.
W sumie ta nieplanowana wizyta no nie wizyta tylko powrót ze szkoły też podniósł mi ciśnienie. Jak po 15 minutach młodszy przyszedł z pokoju "tata kiedy będzie w końcu ten obiad" wrrrrr.
Później godzina 15-sta drugi, starszy syn przyszedł do domu razem z żoną. A miał być o 14:30. Ta przyszła w sensie żona i znowu miała problem.
I znowu ciśnienie poszło do góry dzień też jakiś taki zimny, mokry.
Młodzi pojechali przed 16-stą do fryzjera jeszcze ich nie ma pojechali z mamą.
W sumie humor poprawiła mi sąsiadka Ilona.
Przyszła po ulotkę. W sumie dostała kilka, chciała mnie wpisać w PIT i dać ulotki znajomym.
Kochana sąsiadka.
Zadzwonił też znajomy Rafał, mąż Zosi. Wspomniałem o nim wczoraj w poście. Zadzwonił z informacją że rozdał 50 w zakładzie i że około 30 zostało. Pytał czy może zostawić je w urzędzie skarbowym. Powiedziałem żeby kilka zostawił. Mówił że resztę przekaże siostrze. 
Jak to mówią prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Zobaczymy co wyjdzie z tych ulotek jaki będzie odzew.
Kochani, teraz do moich czytelników z zagranicy głównie: Niemcy, Hiszpania, Stany Zjednoczone Ameryki. Apeluję do Was każde wsparcie finansowe nawet niewielkie, każda kwota mnie zadowoli. Pieniądze pozwolą mi na częstsze rehabilitacje, likwidacje barier architektonicznych.
Ważne by w treści przelewu podać: KAŁKA 3424
Wówczas pieniążki trafią do mojego subkonta w fundacji Avalon. 
Pieniążki można wpłacać na poniższe numery kont bankowych dla waluty euro dla waluty USD oraz inne.
Przelewy walutowe lub zagraniczne:

IBAN - International Bank Account Number
Rachunek walutowy EUR:
IBAN: PL07 1600 1286 0003 0031 8642 6021

Rachunek walutowy USD:
IBAN: PL77 1600 1286 0003 0031 8642 6022


Rachunek dla przelewów zagranicznych w innych niż EUR I USD walutach:
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001


Dane odbiorcy:
Fundacja AVALON - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
ul. Michała Kajki 80/82/1
04-620 Warszawa, Polska


Bank odbiorcy:
BGŻ BNP Paribas SA
Oddział w Warszawie
Al. Krakowska 2
02-284 Warszawa

Kod SWIFT/BIC:  PPAB PLPK 

WAŻNE!
Jeśli chcesz przekazać darowiznę na rzecz konkretnego Podopiecznego wypełnij koniecznie pole TYTUŁ PRZELEWU, wpisując w nim nazwisko i numer subkonta osoby, której chcesz przekazać darowiznę: KAŁKA, 3424


Donations in EUR:
IBAN: PL07 1600 1286 0003 0031 8642 6021

Donations in  USD:
IBAN: PL77 1600 1286 0003 0031 8642 6022

Donations in  other currencies:
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
 

Receiver:
Fundacja AVALON - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
ul. Michała Kajki 80/82/1
04-620 Warszawa, Polska


Receiver’s bank adress:
BGŻ BNP Paribas SA
Oddział w Warszawie
Al. Krakowska 2
02-284 Warszawa

SWIFT/BIC:  PPAB PLPK 

IMPORTANT!
If you would like to make a donation for a particular person, please fill the ID of that person (surname and the number of the subaccount) in the TRANSFER TITLE, eg. KAŁKA, 3424.
Na dziś to już wszystko Kochani. 
Zapraszam Was ponownie do odwiedzenia mojego bloga jutro.
Pozdrawiam.

31.1.16

31.01.16 Dziennik- Towarzyska Niedziela

Hej :)
Tak niedziela w sumie całkiem przyjemna, choć na początku wiało nudą.
Dzień klasycznie rozpoczęty wezwaniem przez naturę. Później babka, kawa, komputer- sprawdzenie poczty.
Tak zeszło do około godziny 10:00. A po 10-tej pojechaliśmy do mamy, stamtąd do kościoła i na obiad. W sumie ja do kościoła nie poszedłem. Nie wiem, nie jestem w formie, za zimno. Muszę do tego chyba dorosnąć. Dotrzymywałem towarzystwa bratu, robił obiad. Właściwie to kończył obiad i zrobił eksperymentalny omlet jajeczno kaczkowo makaronowy z dodatkiem soli, pieprzu, chili, oregano i takie tam. Jeszcze w domu w rękę weszło, według mnie to nie był to omlet tylko omlecik. Miał średnice może 8 centymetrów a grubość do dwóch centymetrów.
Takie dosłownie danie bezpłciowe ale nawet dobre mało przyprawione za delikatnie.
Na obiad zjadłem ryż i mięso gotowane.
Później dwie godzinki przerwy trochę rozmów o tak zwanej dupie Maryni.
Na 14 byliśmy zaproszeni do znajomych Rafała i Zosi. Z Rafałem pracowałem 9 lat w zakładzie, w fabryce mebli Karol meble. Oj były to czasy, nerwy a tych przyjemniejszych dni było tam mniej. 
Fakt jest taki, że może rewelacyjnie tam nie płacili ale była praca. W sumie jedna wielka rodzina z każdym szło się dogadać i tak dalej. Może bym jeszcze chciał tam wrócić ale to niemożliwe. Tam lubią osoby z niepełnosprawnością, no właściwie z grupą pożyczoną ale zdrowe.
Ale mniejsza już z tym.
Do znajomych dotarliśmy około godziny 15-tej i zeszło prawie do 19-tej. Fajnie się tak wyrwać pogadać o rzeczach ważnych i o pierdołach.
Zosia z Rafałem nas gościli ciasto, ciastka, kawa, piwo, bigos. Powiem Wam ciasto i bigos swojskiej roboty. Ma dziewczyna talent i smak.
Jedynie co mnie tam rozłożyło to temperatura bo jak dla mnie to już było za ciepło, chyba 24 stopnie w domu, masakra.
Za to powrót do domu i człowiek od razu odżył. W sensie mam na myśli siebie bo u mnie temperatura z 16 stopni. Zaraz będzie cieplej bo Justyna poszła męża rozgrzać do piwnicy. Pisząc męża mam na myśli piec CO.
Ostatnio sama go tak nazwała jak wróciła z pracy. Cytuję "Czy ja z tym piecem ślub wzięłam że ja muszę do niego chodzić palić a raczej w nim palić?".
Tak wracając do moich podejrzeń co do rzutu to być może był, być może się mylę a może jeszcze trwa tyle że jest trochę słabszy. Wczoraj miałem okazję stracić widzenie na oczy.. No widziałem, tylko bardzo tragicznie. Ustąpiło w sumie to tragiczne widzenie po około godzinie ale co do chodzenia to wciąż wężykiem. Wydaje mi się że trochę mniejszy ale wciąż to jednak wężyk. 
Jeśli to z tytułu zmęczenia to jest taka opcja ponieważ mało śpię. Justyna nie chce mi dać tabletki nasennej, chyba lubi jak się męczę.
Może gdybym się wyspał przynajmniej kilka dni to było by lepiej. Powiem Wam że co do chodzenia to nie jest za dobre albo inaczej moje chodzenie jest porównywalny do tego jak chodziłem po wyjściu ze szpitala, z oddziału rehabilitacyjnego. Czyli to co mi się dzieje, cofnęło mnie o jakieś dwa miesiące do tyłu.
Nie mam jakby czucia znowu w lewej stopie. Nie czuję że pięta stoi na ziemi. Mam wrażenie jakbym lewitował. A co jeśli nie dotyka podłoża.
Wypada też jeszcze powiedzieć coś niecoś na temat Oliwii.
Dotarła do mnie wczoraj z matą podłogową tak około godziny 15-tej. Pomęczyła mnie trochę. Ćwiczenia niby nie były aż tak męczące a przynajmniej w trakcie tak nie odczułem, choć niektóre dały mi do wiwatu. Mimo że nie było intensywnie ale co jest w tym najlepsze, to wczoraj po tym treningu, gimnastyce walczyłem ze zmęczeniem. Nie chciałem szybciej spać ponieważ leciał jakiś fajny film na HBO. Jak się film skończył miałem co robić by pokonać schody na piętro. Wszedłem do pokoju rozebrałem się położyłem do łóżka i więcej nic nie pamiętam do momentu gdy wezwała mnie natura.
A jeśli chcielibyście mnie wspomóc w mojej rehabilitacji czy pomóc usunąć przeszkody architektoniczne to możecie podzielić się ze mną 1% podatku. Za co z góry bardzo Wam dziękuję. 



 
Na dziś to wszystko Kochani. 
Zapraszam Was jutro.
Pozdrawiam.

30.1.16

30.01.16 Dziennik- Nowy problem

Hej :)
Ten dzień rozpoczęty jak bozia przykazała o godzinie szóstej trzydzieści.
Zszedłem na dół. Kawa, śniadanie, sprawdzenie poczty no i uczyłem się słówek z angielskiego.
Później wstała Justyna ze swojego wyrka ogarnęła kuchnię, pokój. Ubraliśmy się wzięliśmy przyczepkę samochodową sąsiada i pojechaliśmy po drewno, które w sumie czekało już od lipca sierpnia. Mniejsza z tym w każdym bądź razie pojechaliśmy po to drewno. 
Siedziałem w kuchni, siostra zrobiła jakiś wynalazek- zupę całkiem nieźle smakowała.
Ale to co mi się przydarzyło, dawno już nie miało miejsca. Mówię dawno bo ostatnio miałem coś podobnego 2 lata temu. Do czego zmierzam, siedzę sobie przy tym obiedzie, jem zupę i popatrzyłem na zegar gorszym okiem. No widzę jak widzę lepszym okiem. Nie widzę wskazówek i tak  wytrzeszczyłem to oko lewe ,moje lepsze i widzę nim tylko połowę zegara a konkretnie obudowy. Patrzę na meble mam problem z dostrzeżeniem uchwytów. To nie jest fajne. Powiem Wam że trochę się zdenerwowałem, na tyle że miałem problem wstać i ustać w ogóle na nogach. 
Na szczęście wszystko wróciło do normy po jakiejś godzinie, całkiem niedawno. 
Jak pamiętacie miałem problem z bólem nerwu wzrokowego pozagałkowego. 
Teraz miałem zawroty i w sumie mam. Chodzę wężykiem, przynajmniej tak mi się wydaje, żeby tego było mało to właśnie ten dzisiejszy przypadek jeszcze się dołożył.
Ale teraz mamy popołudnie, pierwszy transport drewna już rozładowany a zaraz jadą po kolejną kołówkę. Ja natomiast zostaje w domu i będę czekał na Oliwie.
Jak zakończy się ten dzisiejszy dzień nie mam pojęcia. 
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Na dzisiaj będę kończył. 
Zapraszam Was do lektury jutro.
Pozdrawiam.

29.1.16

29.01.16 Dziennik- Niedobrze

Hej:))
Dzień rozpoczęty jak zwykle. Kawa na śniadanie już tym razem papki.
Powiem Wam kochani że warzywa czynią cuda. Może to akurat szpinak dużo zielonego ale ogólnie problem z zaparciem się skończył. Koniec z ośmiodniową gehenną. 
Ale do rzeczy młodszy, Miłosz prosił mnie wczoraj żeby go rano obudzić. Tak też zrobiłem. Obudziłem go dziś około godziny 10-tej. Na śniadanie chciał kulki (płatki śniadaniowe) z mlekiem kazał sobie je jeszcze osłodzić i dostarczyć do łóżka. Młody został obudzony, długo nie trwało dzwonek do drzwi. Kolega przyszedł młody się ubrał i tyle go widziałem. Pytał czy może iść i wracał się za każdym razem żeby zapytać.
Co do obiadu to tak jak wczoraj obrałem i ugotowałem ziemniaki. Tylko dziś 5 sztuk bo wczoraj ośmiu nie zjedli. A tak akurat zostały zjedzone nic nie zostało.
Korzystając z okazji że była piękna pogoda poszedłem na kawę do kuzynki. Jak wróciłem ogarnąłem pocztę elektroniczną później jakiś obiad. 
Dziś czeka jeszcze na mnie gimnastyka i zabawa z młodym albo z młodymi. Gry planszowe lub karciane a może jedno i drugie.
Dziś też mam wrażenie że może faktycznie mam rzut.
Objawy to sztywnienie dolnych kończyn i oczywiście słabość to znaczy są słabe, w kiepskiej formie. Dupsko, tyłek jak ktoś woli tak mi się chwieje na boki, chodzę wężykiem. 
Może to inny sposób odżywiania, mięsna dieta w której za dużo jest soli.
Zobaczymy co będzie jutro ze mną w jakiej będę formie.
Jutro będzie Oliwia. Poćwiczymy chwilę i zobaczymy co powie. Czy jest lepiej czy gorzej ze mną.
A jeśli chcielibyście mnie wspomóc w moich postępach i rehabilitacji to możecie podzielić się ze mną 1% podatku. Za co z góry bardzo dziękuję. 




Na dziś to już wszystko Kochani. 
Zapraszam Was jutro do lektury mojego bloga.
Pozdrawiam serdecznie. :)

28.01.16 Dziennik- Męski Dzień

Hej :))
Tak kochani, dzisiaj postanowiłem nie rozpisywać się od tego jak zaczynam dzień bo zwykle zaczyna się tak samo.
Niemniej jednak korzystam z okazji że nie ma śniegu i nie jest ślisko.
Z rana pierwsze co zrobiłem  to sprawdziłem pocztę e-mail. Później nauka angielskiego a raczej słówek. Koło godziny 11:00 zrobiłem śniadanie młodszemu Komandosowi. A potem postanowiłem się przejść do kuzynki na kawę w ramach tego że nie jest ślisko. Ruch się przyda.
Po kawie właściwie po powrocie do domu z kawy obrałem z młodym ziemniaki i ugotowałem
sos i mięso. Surówka została wykonana przez Justynę i tym samym obiad był gotowy.
Po obiedzie mieliśmy taki nasz męski dzień. Właściwie to już popołudnie. Wziąłem Miłosza i graliśmy w planszówki. Kilka razy chłopak się obraził bo przegrał, kilka razy wygrał. Tylko on ma problem ze zrozumieniem słowa właściwie z zaakceptowaniem porażki.
Po planszówkach przyszła kolej na gry karciane. Jako pierwsza gra karciana to był tysiąc dobierany. Muszę Wam powiedzieć że jak na dzieciaka to jest dość bystry, dawał radę.
Następnie jeszcze postanowiłem mu pokazać grę w oczko. Właściwa nazwa Black Jack.
Gra prosta jak konstrukcja młotka, trzeba tylko umieć liczyć punkty i mieć na uwadze ryzyko.
Black Jack młodemu się tak spodobał że dołączył jeszcze drugi syn Kacper. Jemu też się podobało więc jutro powtórka z rozrywki. :)
Jestem też już po ćwiczeniach. Całkiem nieźle mi poszło one jednak coś dają. Myślę że każdy kto ma stwardnienie rozsiane powinien się gimnastykować rozciągać mięśnie i stawy.
To naprawdę pomaga!
Choćby w tym że łatwiej się wstaje po ćwiczeniach oraz łatwiej się porusza.
Koło godziny 19-tej lub  20-tej młody zacząć szukać jedzenia.
Zrobiłem mu niezbyt zdrową  kolację bo kiełbasa podsmażana na patelni z chlebem.
Ogólnie co mnie niepokoi to podejrzewam że mam znowu rzut choroby.
 
Na dziś to wszystko Kochani
Zaprasza Was jutro
Pozdrawiam.

PS. Moja najlepsza siostra Kasia przywiozła mi warzywa na papki .
Justyna je zrobiła i na kolację miałem już sytą ucztę witaminową. 

Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs

27.1.16

27.01.16 Dziennik - Wciaż niepewnie

Hej ;)
Tak, muszę zacząć od wiadomości, którą zapomniałem podać wczoraj. 
Mianowicie byłem u mamy i postanowiłem wejść na wagę. Wiecie co, Oliwia moja fizjoterapeutka za każdym razem jak jest to mówi że schudłem. Nieprawda, waga pokazała mi 89 kilogramów.
Wnioskuję że waga nie kłamie ponieważ mam problem z zapięciem spodni. Aczkolwiek może być tak że faktycznie zleciałem na wadze. A waga pokazuje 89 kilogramów tylko dlatego że mam problem z wypróżnianiem się. Od ośmiu dni już trwa ten stan.
To chyba normalne nie jest. Nie sądzę że mój żołądek, jelita wchłaniają dosłownie wszystko i z jedzenia nic nie zostaje, żaden "odpad".
Kiedyś próbowałem też płatków owsianych i tak dalej, też bez skutku. A teraz płatków nie ruszam bo to jakby nie patrzeć ze zboża. Zboże ma gluten a glutenu nie jem.
Wiecie, jedząc samo mięso może nie jest to do końca też zdrowe jedzenie bo nie dostarcza witamin tylko prawie same tłuszcze. 
Może gdybym pił jak należy minimum 2 litry wody dziennie ale jak to pić kiedy się nie chce. Może by się chciało gdyby była wyższa temperatura w domu niż te 15 stopni. 
Dziś w dalszym ciągu wydaje mi się że mnie znosi czyli chodzę wężykiem.
Śniadanie zjadłem, obiad zjadłem, podwieczorek zjadłem. Za chwilę robię gimnastykę i nie wiem czy do mamy nie pojedziemy po młodych. Wybyli z siostrą po stroje karnawałowe. Starszy komandos postanowił że się przebierze za dziewczynę natomiast młodszy kim będzie nie wiem. Przed wyjazdem zagrałem z młodszym dwa razy w planszówkę. Później planujemy karty, może w tysiąca ich nauczę grać albo w wyścig pokoju. Nie pamiętam tylko jakie wartości miały karty w tysiąca z każdego koloru od 9 do asa. Może wujek Google powie.
Zaraz przychodzi szefowa może pojedziemy do tej mamy ale idę teraz jakieś ćwiczenia zrobić może zdążę. 
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Na dziś kochani to wszystko. 
Zapraszam Was ponownie jutro do zajrzenia na mój blog. 
Pozdrawiam.

26.01.16 Dziennik- niby nic

Hej :))
Niby nic- nie wiem czy to dobry tytuł dla tego posta.
Tak sobie myślę dzień ogólnie zleciał nudno. 
Śniadanie trochę później niż zwykle za to wstałem szybciej bo natura wzywała i chłodek w pomieszczeniu nie pozwalał dłużej spać. Weście wybaczcie ale 15 stopni to trochę mało. Choć zaczynam się przyzwyczajać. 
Śniadanie tradycyjnie mięcho, obiad ziemniaki ja nie jadłem. 
Trochę później miały być ćwiczenia ale nie zdążyłem się ogarnąć. Właściwie nie zdążyłem, tylko co ja mam do roboty, nic. Czyli teoretycznie powinienem się ogarnąć.
A do gimnastyki mogę zaliczyć spacer do kuzynki na kawę i z powrotem, około stu metrów w jedną stronę. Postanowiłem dla odmiany wziąć drugą kule do ręki. Trzeba się zacząć uczyć chodzić na 2 bo moje plecy, zaczynają szwankować.
Sylwia masażystka z Grębanina powiedziała mi że jak nie zacznę chodzić o dwóch kulach to po plecach i tak mam je w kiepskim stanie. Powiedziała krótko: "Spierdzielisz sobie do reszty plecy, kręgosłup chodząc z jedną kulą". Chyba miała rację, choć niekoniecznie. Trudno powiedzieć. Drugiego lutego mam USG jamy brzusznej, zobaczymy co wyjdzie. Mam nadzieję że nic, prostata podejrzewam też się nie zmniejszyła. Mam jednak nadzieję że nie urosła. Jeśli chodzi o wynik PSA z krwi mieszczę się w normach, podobnie jak rok temu.
Drugiego lutego mam też umówioną wizytę u chirurga. Mam nadzieję że wypisze mi skierowanie na tomograf pleców. Konkretnie chcę sprawdzić co z tym moim guzem w nadnerczu.
Tak mimo że nie zdążyłem poćwiczyć stacjonarnie poza tym spacerem to zmartwiła mnie jedna rzecz. A właściwie jeden objaw. Mam na myśli to, że nie stoję za pewnie na nogach i zaczynam mnie znosić. Chodzę wężykiem a przynajmniej mam takie wrażenie. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to że mam rzut choroby.
Wiecie jak to jest czuć wewnętrzny niepokój. Myślisz że to może to i nie wiesz jak to się tym razem skończy jeśli to jest rzut choroby.
Inna sprawa jest taka a przynajmniej mam taką nadzieję, że może to być spowodowane tym że jest strasznie zimno. Jakieś 15 stopni w domu czy 16 stopni, człowiek sztywnieje z zimna ale głowy nie dam. Lubię chłodek i zwykle paliłem w piecu jak było 16 stopni w domu i maksymalnie do 20 stopni. Więc tu akurat może temperatura nie być winna.
Co do tej niskiej temperatury to nie chodzi tu o to że nie mam czym palić. Tylko że palę jakimś beznadziejnym miałem. Dwie pierwsze dostawy paliły się super. Trzecia dostawa to jakaś porażka, masakra.
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Na dziś kochani to by było wszystko czym chciałem się podzielić. 
Pozdrawiam i zapraszam jutro.

26.1.16

25.01.16 Dziennik- Odszkodowania

Hej :)
W końcu mam materiały, bilans ludzi do powiadomienia opinii publicznej w mojej gminie oraz na terenie całego powiatu kępińskiego. Pomagam w uzyskaniu pomocy w związku z odszkodowaniem za wypadek komunikacyjny, wypadek w zakładzie pracy, odszkodowania z tytułu błędy w sztuce lekarskiej czyli tutaj na przykład wycięcie niewłaściwego organu, zamiast prawej nerki wycięcie lewej, zaszycie chusty chirurgicznej, czy zarażenie żółtaczką, gronkowcem i tak dalej. Również  odszkodowania rolnicze tak zwane suszone, różne inne takie wypadki w gospodarstwach rolnych.
Konkretnie jestem łącznikiem pomiędzy poszkodowanym a kancelarią. 
Mam za zadanie dotrzeć do poszkodowanego zebrać wszelkie potrzebne dokumenty.
Praca z tą kancelarią jest o tyle fajna że nawet jeśli nie podejmie się sprawy to poinformuje klienta jakie może podjąć kroki i to nieodpłatnie.
A wracając do mojego samopoczucia i mnie to dziś wstałem o godzinie 7:30. Po pierwsze natura wzywała a po drugie coś z tym prawym okiem się działo. Znowu ból, tyle że tym razem udało mi się wytrzymać nie był aż taki nie wiadomo jaki mocny, silny.
Do południa ogarniałem pocztę elektroniczną oraz obiad. 
Młody przyniósł ulotki, materiały  reklamowe z kancelarii ze skrzynki. Później znowu Internet, uczyłem się obsługiwać fanpage z odszkodowaniami już takowy mam, adres poniżej: 
Co do popołudnia kiepsko się czułem, mimo że dzień zaczął się w sumie świetnie.
Po południu nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, plecy też wysiadły. 
Cholera, naprawdę kiepsko się czułem. Masakra jakaś, nie polecam tego nikomu.
Nie miałem siły zrobić gimnastyki a co dopiero by wykonać ją prawidłowo.
Wieczorem położyłem się płasko na podłodze na plecach. Zawsze leżę w sumie na płasko położyłem się na tej podłodze i myślałem że plecy mi rozpieprzy.
Miałem taki ból, że to wyglądało tak jak miałbym plecy zdrowo ale to tak konkretnie przestawiane.
Dlatego prawdopodobnie też miałem problem z tym chodzeniem. 
Jeśli chcielibyście mnie wspomóc to możecie podzielić się ze mną 1%. Za co z góry bardzo dziękuję.




Na dziś to wszystko Kochani. 
Zapraszam Was jutro. 
Pozdrawiam

24.01.16 Dziennik- Towarzysko

Hej ;)
Dzień jak zwykle, tyle że niedziela.
Klasycznie rozpoczął się od ogarnięcia się i śniadania. A później nuda aż do obiadu.
Po obiedzie wyjazd na kawę do mamy a od mamy na imieniny bratowej. No tam już trochę zeszło.

Co do samopoczucia to od środy czyli od dnia rezygnacji z programu leczenia COPAXONE jest mi jakby lżej psychicznie przynajmniej.Czy fizycznie raczej nie.
Żałuję tylko i zły jestem na siebie, że zgodziłem się na udział w programie. Nic dobrego z tego nie wynikło jednak wprost przeciwnie. Fakt na początku rzut opóźnił się o 2 miesiące, kolejny rzut wystąpił po dwóch latach, następny po roku a kolejny już dwa razy w roku. Jednak wolałem jak byłem na lżejszej artylerii. Konkretnie brałem Deksametazon raz w roku przez miesiąc.
Na tych sterydach było trochę problemów z jedzeniem i piciem ponieważ trzeba było trzymać dietę bezsolną. Wierzcie mi nie jest to łatwe ponieważ sól jest we wszystkim. Począwszy od chleba kończąc na wodzie kranówce tak zwanej.
Powiecie niemożliwe a ja powiem a jednak. Soli przy tych sterydach nie wolno spożywać w pokarmach ponieważ włącza się czkawka i to dosłownie co chwilę albo ciągle non stop. Komicznie to wygląda ale jest męczące. I wiem, że w wodzie kranówce też jest jakiś związek z solą ponieważ po wypiciu myślałem że zejdę z tego świata. Tak mnie męczyła czkawka.
Obecnie czy tam gdzieś we Wrocławiu w kolejce na leki drugiego rzędu czyli już najsilniejszą artylerie ale też mega szkodliwą nie wiem czy się zdecyduję na te leki. Ogólnie nie chcę ich brać.

Chciałem mieć dietę warzywną ale jakoś to nie wychodzi ze względów finansowych. Niby warzywa nie są drogie ale jednak trzeba je kupić. Jestem jakby na osobnej diecie. Dzieciaki chcą jeść coś innego, standardowe jedzenie. Ja muszę jeść warzywa i mięcho. Mięso ponieważ ma naturalne tłuszcze potrzebne do spalania. Może coś teraz pokręciłem bo nie jestem dietetykiem. W każdym razie zostałem z  samym mięsem a czuję że zaczynam tyć. Dodatkowo problem z wypróżnianiem się ponieważ idę na kibelek po ośmiu dniach. Raczej po odstępie ośmiu dni  przyznacie sami że coś jest nie tak.
W środę też pytałem mojej doktor jak przeprowadzała mi badanie w związku z programem czy może mi wypisać skierowanie na tomograf. Powiedziała że ona nie, chirurg może. 
I tym właśnie sposobem umówiłem się z chirurgiem na luty. Ma być wizyta połączona z badaniem USG jamy brzusznej. Muszę sprawdzić co z moją przerośniętą prostatą a konkretnie chcę wiedzieć czy się nie powiększa. A co do tomografu na który skierowanie ma wystawić chirurg, chodzi o to żeby sprawdzić co się dzieje z guzem w nadnerczu.
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Na dziś to wszystko Kochani. 
Zapraszam jutro.
Pozdrawiam.

24.1.16

23.01.16 Dziennik- Fizykoterapia

Hej ;))
Wstałem trochę po godzinie 8:00  ogarnąłem się, zjadłem śniadanie, zrobiłem kawę.
Standardowo sprawdziłem pocztę e-mail a potem to już czekałem na fizjoterapeutkę Oliwie.
No trochę mnie zmęczyła. Skupialiśmy się bardziej na nogach. Choć były też takie ćwiczenia na wzmocnienie mięśni brzucha skośnych bodajże czy jakoś tak się to nazywa ale też mięśnie rąk oraz nóg. Były też ćwiczenia na piłce oraz z taśmą DYMABAND .
W sumie jak zwykle podobało mi się. 
Najpierw mnie terapia zmęczyła a właściwie terapeutka a później powiedziała wstań ja stanę za tobą, chwycę cię za biodra czy jakoś tak i będziesz szedł po pokoju. Zobaczę jak pracujesz biodrami. 
Tylko nie za szybko, tak spokojnie sobie idź. Zrobiłem kilka długości pokoju. W sumie trochę z obciążeniem bo mnie przytrzymywała coś na zasadzie ciągnika i przyczepy. 
Tak sobie myślałem już po południu propos tego ćwiczenia mianowicie i wiecie co odkryłem? 
Jak trzymała mnie z tyłu za biodra to się tak nie chwiałem ani mnie nie nosiło, nie miotało mną. Natomiast jak już mnie puściła to już nie było tak fajnie, bo żeby się utrzymać musiałem zasuwać szybciej ale też miotało mną trochę tak zwany pijackich chód ;)
Co mnie cieszy  w tych rehabilitacjach? 
Sytuacje takie jak wczoraj, że na przykład mam zrobić ćwiczenie i nagle słyszę: "Ty jesteś za silny na to, muszę ci to utrudnić. Jeszcze fajniejsze jest że widać postępy. :D
Tyle propos rehabilitacji dzisiejszej.
Po południu obiad prawie zdrowy. A właściwie zdrowe mięso na smalcu później do wieczora to już sama nuda. 
Także jeśli chcielibyście mnie wspomóc w moich postępach i rehabilitacji to możecie podzielić się ze mną 1%. Za co z góry bardzo dziękuję. 




Na dziś kochani to już wszystko. 
Zapraszam Was jutro
Pozdrawiam.

23.1.16

22.01.16 Dziennik- Znowu szara rzeczywistość

Hej :)
Dziś klasyczny standardowy dzień. 
Pobudka godzina ósma, zejście do pieca żeby w środku zachował się w nim ogień. 
Odzwierciedlenie w temperaturze w domu jest znikome do ilości spalonego opału.
Dołożyłem do pieca, wszedłem na górę, umyłem ręce zrobiłem kaweczkę i coś tam zjadłem.
Plany na dzień miałem takie: 
Najpierw chłopaki zrobią co do nich należy czyli pójdą z psem na dwór, przerzucą krzesła z piwnicy na piętro (w związku z tym zrobiło mi się znowu dużo miejsca w garażu).
Ja natomiast w tym czasie obrałem ziemniaki, ogarnąłem kuchnię, wstawiłem obiad, sprawdziłem pocztę.
Później obiad. Chłopaki się najedli, młody poczytał książkę a później nasze męskie popołudnie. Miały to być jakiś gry i zabawy.
Zaczęliśmy od gry planszowej na ręczniku kąpielowym. 
Kiedyś z Avonu był wzięty. Jak zobaczyliśmy w katalogu to już nie było mocnych. Dobrze że to nie kosmetyk tylko coś praktycznego, do wycierania pleców czy na plażę. Na plaży też się przydał nad morzem jak i nad zalewem w wolnych chwilach. 
Ale zabawa jak to zabawa, 2 rundy na kocu raczej na ręczniku i chłopcy się znudzi.
No to mówię, że zagramy w coś innego. Zaproponowałem statki, chłopaki narysowali sobie planszę, rozmieścili statki tylko że już przy rozmieszczaniu statków młodszy komandos zaczął mieć problem. Bo on nie wie, on nie umie, on nie rozumie. Głupia gra w to nie będzie grał!
No i było po robocie aż do wieczora. Właściwie nie po robocie tylko po zabawie bo młody przemówił dopiero około godziny 18-tej.
Z doświadczenia wiem że lepiej go nie tykać, nie zmuszać, nie namawiać bo idzie w zaparte jest jeszcze gorzej.
Kurczę ciekawe skąd ja to znam ;)
I tak nam zleciał cały dzień. 
Wieczorem jeszcze obejrzałem film.
Na dziś Kochani to byłoby wszystko czym się chciałem podzielić. 
Zapraszam Was do lektury mojego dziennika wirtualnego jutro. 
Myślę, że napiszę coś ciekawszego ponieważ będzie u mnie fizjoterapeutka Oliwia.
Tu macie jeszcze link z preparatem zapobiegającym łysieniu:
http://nplink.net/ZpZDPVlq  
Wersja anglojęzyczna:
http://nplink.net/oT0pAHbs
Pozdrawiam