wtorek, 23 lutego 2016

22.02.16 Dziennik - Rehabilitacja dzień 1

Hej ;)
Tak, obudziłem się o siódmej. No w sumie trochę przed siódmą, nie czułem się za dobrze ponieważ zaczęły mi doskwierać zatoki.
Poranek jak co dzień, wyzwała mnie natura, później śniadanie, kawa, internet, poczta e-mail no i klasycznie partyjka pasjansa na dobry początek dnia.
O godzinie ósmej zadzwonił do mnie brat, że bratowa już wyjechała po mnie by zabrać mnie do Kępna na rehabilitację.
Swoją drogą zapomniałem Wam wczoraj napisać, że nie miałem z kim jechać na rehabilitację ponieważ siostra musiała być w pracy. Wspomniałem Wam wcześniej że jest trychologiem i ma gabinet w Kaliszu w Medix . www.trycholog.kalisz.pl.
Umówiłem się z bratem, zatelefonowałem do niego w niedzielę czy mógłby mnie zawieść na rehabilitację.
W sumie powiedział że coś mu wypadło ale zapyta Agnieszkę czy by mnie zawiozła i zaraz do mnie oddzwoni.
Ostatecznie Agnieszka się zgodziła i była po mnie o godzinie ósmej, może pięć po ósmej.
Pojechaliśmy, odwiozła mnie pod same drzwi. Nawet pomogła wysiąść z auta i się rozebrać.
Poszedłem do środka, do rejestracji dowiedzieć się co i jak. Trochę musiałem stać w kolejce, po czym okazało się że to nie ta kolejka.
Nie mieli moich danych i karty.
Za to powiedzieli że powinienem sprawdzić na sali do gimnastyki.
Przeszedłem tam pokazałem się i dostałem karteczkę, którą miałem oddać jak mnie zawołają. Później poszedłem do szatni by się rozebrać.
I z powrotem na poczekalnie.
Wyszedłem z szatni, byłem z kulą Marzeną i jeden z pacjentów zaproponował a właściwie ustąpił mi miejsca.
Tak ten stereotyp na osoby niepełnosprawne, bynajmniej chodzące o kulach zaczął się przełamywać w pozytywną stronę. Choć w sumie może i zawsze ludzie z kulami raczej chodzący o kulach mieli jakieś profity czy ulgi z tego powodu że są niepełnosprawni, że im trudniej.
W każdym razie ilekroć jestem z Marzeną pod rękę to zawsze ludzie są bardzo uprzejmi ale o tym już pisałem we wcześniejszych postach.
Wracając do rzeczy zostałem poproszony na salę, przeszliśmy do rogu sali gimnastycznej.
Tam pani powiedziała bym zdjął obuwie i rozłożył ręcznik na karimacie a później się położył na wznak.
No i zaczęło się.
Ćwiczenia z piłką, która była pod moimi nogami, mniej więcej pod piętami.
Później kolejna, jedna pod piętami druga pod kolanami.
Następnie wałek, który miałem ściskać nogami podkurczonymi, wałek musiałem trzymać kolanami i między kolanami tak by się nie przewrócił, musiałem go zgniatać.
Następnie przyszła pora gumy Thera Band, z którą było też kilka ćwiczeń. 
Następnie po upływie około godziny dziewczyny podziękowały za współpracę i życzyły siły ponownie we wtorek.
Powiem Wam, że z ćwiczeń jestem zadowolony ponieważ całkiem nieźle mi się wyszło do szatni, brało buty, kurtkę.
Wyszedłem z szatni usiadłem na poczekalni, zatelefonowałem do Agnieszki zapytać gdzie jest, gdzie się podziewa i o której będzie.
Usłyszałem, że trzy minutki i już jest.
Jest bardzo słowna i punktualna.
W sumie jak wsiadłem do auta to nie myślałem że będę miał wywrotkę. Nic tego nie zapowiadało.
Jednak po powrocie do domu wysiadłem z auta, wziąłem kule, torbę z kapciami i ręcznikiem,
popatrzyłem w stronę furtki. Była u mnie kuzynka z córką.
Jak na nie spojrzałem, odwróciłem głowę chciałem pójść w ich kierunku i się okazało że leżę jak długi. Zostałem pokonany przez wiatr i jakąś kępę trawy, żenada.
Już nie pamiętam kiedy się ostatnio tak spektakularnie wywróciłem. 
Kurcze nie zdążyłem uklęknąć na 4 a już bratowa była przy mnie z pomocą.
Ale wstyd i żenada, masakra jakaś.
Ale co, głowa do góry i weszliśmy do domu.
Zrobiłem kawę kuzynce, pytałem Age czy się czegoś napije ale ona akurat się spieszyła z wiadomych przyczyn.
Wypiłem kawę z Basią i jej córką a następnie jak już poszły obrałem ziemniaki, wstawiłem do gotowania i wyjąłem surówkę z dnia wczorajszego i mięso też.
Co do popołudnia to tradycyjnie komputer, przeglądania ofert pracy na poczcie elektronicznej.
Gimnastykę sobie odpuściłem ponieważ byłem na rehabilitacji.
Ogarnąłem oferty pracy i przeniosłem się na TV.
Tak w sumie zeszło do wieczora. 
A jeśli chcielibyście się podzielić 1% (który idzie z konta US nie Waszego) i wspomóc mnie w  rehabilitacji czy usunięciu przeszkód architektonicznych to przesyłam ulotki i link do strony fundacji AVALON: 




Teraz jest godzina 23:00 więc idę spać.
Dzięki kochani że odwiedzacie mój blog.
Na dzisiaj to już wszystko. 
Zapraszam Was jutro ponownie. 
Dzięki że jesteście. 
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate