Hej Kochani,
wczoraj nic nie dodawałem jakoś tak trochę bardzo dotkliwie się poturbowałem :((
Nic fajnego, plecy bolą niesamowicie, że o swoim palcu wskazującym już nie wspomnę.
Ale byłem wściekły, masakra aż kipiało ze mnie.
Teoretycznie wiem jak doszło do wypadku, głównie wina sztywnych nóg.
W rezultacie uderzyłem o schody i o podłogę.
Przy uderzeniu w schody poczułem chrupnięcie i łomot jak plecy na podłogę upadły.
Szczęście że brodę do klatki piersiowej podciągnąłem, guza nie mam.
Szczęście że brodę do klatki piersiowej podciągnąłem, guza nie mam.
Pierwsze wrażenie to szok i ból, powietrza nabrać nie potrafiłem w płuca, ból pleców niesamowity .
Kolejna myśl skoro chrupnęło i plecy bolą to OBYM KRĘGOSŁUPA NIE ZŁAMAŁ.
I miałem fart. Sprawdziłem czy nogi dam rade unieść.
Najpierw podciągnąłem a potem uniosłem powoli każdą z osobna .
Najpierw podciągnąłem a potem uniosłem powoli każdą z osobna .
GŁUPI ZAWSZE MA SZCZĘŚCIE.
Teraz kiepsko mi się chodzi bo oprócz bolących pleców boli mnie a raczej bolą jakimś cudem mięśnie brzucha.
Mimo wszystko podjąłem wyzwanie i poszedłem na kawę do cioci.
Poza tym kilka lekcji angielskiego.
Na dzisiaj to wszystko.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz